wtorek, 4 sierpnia 2015

31. "Spotkamy się w piekle, kochanie."

Witam kochani! Ważna notka pod rozdziałem :)
Proszę bajdzo bajdzo o komentarze, bo na prawdę uwielbiam je czytać <3 Dodają mi takiego kopa do dalszego pisania! :)


Siedział na kanapie. Oparty plecami o miękki, czerwony materiał siedział, wpatrując się w punkt przed sobą. Nie wiedział co robić. Wszystkie myśli mieszały mu się w jedną wielką kulkę, ale jedna z nich widocznie wybijała się z kupki. Jak mógł być tak głupi. Jak mógł nie dostrzec tego wszystkiego. Tych samych, lazurowych oczu. Tego samego uśmiechu. Podobnego nosa i identycznego chodu. To wszystko były banały. Zbyt proste rzeczy aby zwracać na nie uwagę. Zbyt banalne, ale zarazem tak oczywiste. Przez całe życie żył w nieświadomości. Przez pół życia żył tak blisko niej. Wciąż zarzucał sobie, że za późno się zorientował. Ale co by dało gdyby wpadł na to wcześniej? Czy to wszystko potoczyłoby się inaczej? Czy teraz siedziałby z siostrą, wkuwając na egzamin? A może piliby kawę w któreś z knajpek Starbucksa?
Siedziała na krześle. Oparta o drewnianą powierzchnię, która dla niej była niczym tron. Wpatrywała się w niego, zaciągając się kolejną dawką nikotyny. Co z tego, że była w 5 miesiącu ciąży? Zupełnie się tym nie przejmowała. W końcu dla niej to dziecko znaczyło tyle co nic. Głupia wpadka. Ale powoli w jej głowie rodził się plan. Kolejny. Kolejna gra. Kolejny przegrany. Bo żyła w świadomości, że wygranym będzie ona. Zaśmiała się pod nosem, widząc zadumę chłopaka. Bawiło ją to w jaki sposób zareagował na to wszystko. Bawiło ją to, że w jakim stopniu się przejął. Wiedziała, że nadszedł czas żeby znów troszkę go potresować. Brunet i tak nie był świadomy co się wokół niego dzieje. Jego choroba pogłębiała się z każdym dniem, a ona wiedziała, że chłopak nadaje się tylko do psychiatryka. Ona miała jednak zupełnie inny plan, który szybkimi krokami zbliżał się do końca.
On nie był świadomy co stanie się za kilkanaście minut. Nie był świadomy tego, że nigdy nie odzyska siostry. Nigdy jej nie zobaczy. Nigdy nie dotknie, nie przytuli. Nigdy nie zobaczy jej dziecka. Nie zostanie wujkiem, ani nie zobaczy nic co kiedyś było mu tak bliskie. Jego czas dobiegał końca i tylko ona była tego świadoma. On nie mógł mieć pojęcia o tym co uroiło się w jej głowie.
- Nie mów, że się przejmujesz.- usłyszał jej zachrypły głos. Ospale podniósł głowę i spojrzał na jej wyrażającą wyższość sylwetkę. Wzruszył ramionami i, chcąc zmienić temat zapytał nieśmiało:
- Powinnaś rzucić to gówno. Trujesz małego.- w odpowiedzi usłyszał tylko jej kpiący śmiech. Wzdrygnął się.
- A co cię to obchodzi.- odpowiedziała, odpalając kolejnego szluga. Brunet westchnął głęboko i przecierając twarz dłońmi ponownie wzruszył ramionami.
- Jakby nie było to też moje dziecko.- to wystarczająco zamknęło dziewczynę. Plan czas zacząć. Nic nie mówiąc wstała i wolnym krokiem ruszyła w jego kierunku. Poruszała się zwinnie jak kotka, a każdy jej ruch był przemyślany. Ale to wszystko była gra. Pieprzona gra, w której królową byłą ona. Gra, w której nie było zasad. Usiadła na jego kolanach i mocno przytuliła. Gładząc po plecach mruczała pocieszające słówka. W każdej innej sytuacji byłoby to urocze. Ale nie teraz. Ta para nie była urocza. Ta znajomość była toksyczna. On nie mógł wiedzieć, że ostatni raz czuje zapach jej ciała, alkoholu, papierosów. Nie miał pojęcia, że przyjdzie mu zapłacić największą cenę za znajomość z panną Poolson.
- Thomas... skarbie. Tak bardzo mi jest żal, że muszę to zrobić, ale taka jest kolej rzeczy. Rodzimy się by umrzeć. A ty robisz to przecież dla swojej siostrzyczki... Spotkamy się w piekle, kochanie. - szeptała, a z każdym słowem jej głos stawał się coraz bardziej przepełniony jadem. Zanim chłopak zdążył zareagować, blondynka zamachnęła się i wbiła metalowe ostrze w jego brzuch. Trafiła dokładnie tam gdzie chciała, żeby nie uszkodzić najważniejszego organu, który był jej najbardziej potrzebny.
Kiedy usłyszała jego ostatni oddech uśmiechnęła się dumne, wykręcając numer pogotowia. Kilka słów, udawana rozpacz, list, który dzień wcześniej napisał, kilka podpisów i było po wszystkim.
Usiadła na kanapie, gdzie jeszcze niedawno leżał martwy chłopak. Świetne upozorowała samobójstwo. Choroba psychiczna Thomasa bardzo jej w tym pomogła. Oczywiście nie wzięła się znikąd. Musiała dosypywać mu proszki do jedzenia, picia, alkoholu. Poprzedniego wieczoru napisał list. Oczywiście niczego nie pamiętał. Blondynka wzięła kopie w ręce, i z satysfakcją zaczęła wpatrywać się w pochyłe pismo. Wiedziała o wszystkim. Wiedziała, że Harry pojechał do Londynu. Wiedziała także, że Amy jej w ciąży. Wiedziała, że straciła pamięć, a wraz z nią wspomnienia o niej i o Stylesie. Wiedziała, że umiera i potrzebna jej pomoc. Zamierzała jej pomóc. Już to zrobiła. Uśmiechnęła się, gładząc po zaokrąglonym brzuchu.
- Straciłeś ojca, mały, ale mamy Harry'ego. On będzie lepszym tatusiem. Tylko mamusia musi go jeszcze nauczyć kto tu rządzi.- wiedziała o wszystkim. Wiedziała, że chce zemsty. Wiedziała, że ktoś musi cierpieć, żeby ona była szczęśliwa. Uratowała ją, choć jeszcze nikt o tym nie wiedział. Uratowała ją, po to by później zrobić coś o wiele gorszego. Aby zadać jej jeszcze większy ból. Ale nie ona miała najbardziej cierpieć. Był ktoś, kto swoim nieposłuszeństwem naraził się bardziej. Ale to ona była wilkiem. To ona rządziła stadem.








Siedziała na kanapie, pijąc herbatę, którą zrobił jej Louis. Wpatrywała się w list, czytając po raz setny jego treść. Wciąż nie mogła uwierzyć w to co się stało. Nie mogła uwierzyć, że przez tyle lat żyła w nieświadomości. Nie mogła pogodzić się z faktem, że miała brata obok siebie, a nawet nie śmiała podejrzewać, że łączy ich więcej niż się spodziewali. A najbardziej przerażał ją fakt, że chłopak popełnił samobójstwo. Nie dochodziło do niej, że mógł mieć jakieś problemy psychiczne, ze swoim własnym umysłem, podświadomością. Nie mogła uwierzyć. A może nie chciała. Tego wszystkiego było za dużo. Za kilka miesięcy miała mieć poród. Bała się. Cholernie się bała, bo choć dziecko rozwijało się dobrze, tylko ona wiedziała, że dzień porodu oznacza datę jej końca. Nie było już ratunku. W przeciągu kilku miesięcy nie ma szans znaleźć dawcy. Cieszył ją tylko fakt, że nikt już nie wypytywał. Nikt na siłę nie wyciągał informacji. Nie mieli pojęcia, że ich kochana Amanda odejdzie, aby spotkać się z bratem. Z aniołami. Że sama stanie się jednym z takich uroczych aniołów, który będzie ich wszystkich strzegł. I strzegł swojego dzieciątka. Żyła w przekonaniu, że maluch zostanie z ojcem. Nie miała pojęcia, że jego prawdziwy ojciec będzie przeżywał piekło gdzie indziej. Zapomniała już o tajemniczym Harry'm. Nie przejmowała się już tym, że utraciła część wspomnieć. Obrała sobie za cel spędzenia ostatnich miesięcy z najbliższymi. Uśmiechała się, bawiła, ale jej serce słabło z każdą minutą, z każdym oddechem i z każdym krokiem. I tylko ona była tego świadoma. Inni nie pytali. Byli zbyt pochłonięci przygotowaniami do urodzin małej Mii, która kończyła 6 lat. Dziewczyna cieszyła się, że dożyła chociaż tej części roku. Tego cudownego dnia. Pierwszych wspólnych urodzin. Cieszyła się, bo choć skończyła niedawno dopiero dwadzieścia lat, czuła, że spełniło się wszystko o czym marzyła i co chciała osiągnąć. Mimo to, trudno było się żegnać. Trudno było się rozstawać. Nie chciała tego, ale ten dzień musiał w końcu nadejść. Nie chciała tego. Bała się i strach przewyższał każde jej uczucie. Ale dziewczyna nie miała pojęcia o tym, że los dał jej kolejną szansę. Ale czy gdyby wiedziała jak to się stało, czy dalej na jej twarzy pojawiał by się uśmiech?










Witam mordki! 31 rozdział za nami c;
Na początku chciałam Was przeprosić, że dodaję dopiero teraz, ale wyszło jak wyszło. Troszkę się uczem, troszkę pracuję, ale nie o tym chciałam Wam powiedzieć.
Mówię z góry, że kolejny rozdział pojawi się w dniach od 14-16 sierpnia czyli w przyszłym tygodniu :) Później pójdzie już z górki, gdyż nasze opowiadanie dobiega końca.
Ten rozdział napisała w nietypowy sposób, ale muszę przyznać, że świetnie mi się go tworzyło :D Kolejny oczywiście będzie taki jak zazwyczaj :)
A co to się tutaj stało :o
Thomas zamordowany przez Megan? Amy umiera? Ale czy na pewno?
Cóż.. myślę, że wiele się wyjaśniło :)
Zdradzę tylko, że następny rozdział pokaże coś co odkryła Amanda w przeddzień swojej daty porodu. Później stanie się coś co nieuniknione :D więcej nie zdradzę! Podpowiem tylko, że ostatnie rozdziały będą pełne dreszczyku, zapachu stęchlizny i alkoholu oraz starych magazynów xd
Domyślajcie się ;D Tak, ktoś umrze, ale niekoniecznie już w następnym rozdziale :)
A teraz chciałam podziękować Wam za prawie 41 tys. wyświetleń bloga :o
Na prawdę doceniam to i szczególnie Wasze komentarze, które cholernie mnie motywują ;')
I jeszcze jednak kwestia.
Czytam zażarcie jednego bloga i jest to JEDYNY blog, który komentuje :)
Historia jest cudowna! Wciągająca fabuła, dziewczyna opisuje cudownie sytuacje, wampiry, naomiry, magia Tomlinson w roli głównej, więc czego więcej chcieć?
Na prawdę. Opowiadanie jest cudowne zarówno jak i dziewczyna.
Chciałam już teraz serdecznie podziękować jej za długaśne komentarze, które tak uwielbiam i czytać i chciałabym, żeby nie miały końca! Dziękuję Ci Amelcia :* A moich czytelników nakłaniam do zajrzenia na jej bloga! ------- > http://thedarkworldfanfiction.blogspot.com/

A tutaj krótki opis fabuły:

Louis i Dakota są wampirzym rodzeństwem, które żyło jako ludzie w przeszłym stuleciu. Ciągłe kłótnie i sekrety wykańczają nie tylko ich, ale także osoby z ich otoczenia. Louis chorobliwie i za wszelką cenę, chcąc chronić siostrę nie mówi jej całej prawdy o tym czym się zajmuje. Ciekawska i nie mogąca znieść ciągłej kontroli wampirzyca, wraz ze swoją przyjaciółką pewnego dnia odkrywają coś co zmienia życie wszystkich na zawsze. Naomiry, mroczna historia rodziny Horanów. Co będzie jeśli śmiertelni wrogowie zamieszkają razem pod jednym dachem? Co jeśli nie skończy się na jednym naomirze? Czy zaakceptują siebie? Czy Aleksander w końcu przestanie mścić się na najmłodszym bracie? Czy pozwoli rodzeństwu uwolnić się od siebie? Jak wielki zasięg może mieć zemsta czarownicy? Czy nowostworzony zabije niewinnych? Jakie uczucia zrodzą się między stęsknionym za zagubioną miłością która odeszła Niallu i porywczej i zatroskanej Dakocie? Co jeszcze nas zaskoczy?



 Jak na razie to mój opis gdyż opowiadanie jest dopiero w połowie :) Mam nadzieję, że dojdzie do końca! Mam nadzieję, ze Was zachęciłam! Do napisania! :)
















7 komentarzy:

  1. Aaaa pierwsza komentuje hihi!! DZIEWCZYNO ROZWALILAS SYSTEM TYM OPOWIADANIEM NIE PRZESTANIESZ MNIE ZASKAKIWAC POWINNAS W PRZYSZLOSCI NAPISAC KSIAZKE BO INACZEJ ZMARNUJESZ WIELKI TALENT :*

    OdpowiedzUsuń
  2. O nieeee tego sie nie spodziewałam i trochę sie pogubiłam ale mam nadzieje ze następny rozdział naprowadzi mnie na dobra drogę bo wyjaśnisz i odkryjesz więcej tajemnic ) trochę mnie zasmuciła wiadomość o końcu opowiadania bo naprawdę mnie wciągnęło to opowiadanie i bardziej mi sie podoba niż to o suzan i ricku) ale to nie znaczy ze tamto było gorsze bo wszystkie twoje opowiadania są full ciekawe i emocjonalne )))))

    OdpowiedzUsuń
  3. łoł :o nie spodziewałam się tego.. jak zawsze świetny rozdział :* szkoda że opowiadanie już się kończy ;( nie moge się doczekać kolejnego rozdziału :) pozdrawiam i weny życzę <3 / Marcysia ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. To opowiadanie jest czymś pięknym. Powinnaś napisać książkę :******* :* :* :* :* :* :*. Pozdrawiam :D i życzę wielkiej weny na następne chociaż już końcowe rozdziały :* :* :*:

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka miśku!
    Na początku również przepraszam, że piszę ten komentarz dopiero teraz ( zabieram się do niego drugi raz, bo za pierwszym razem wyłączyli mi prąd i dupa blada ) ale w moich przeprosinach odpowiem również na twoje pytanie. Otóż przez ten tydzień byłam u cioci gdzie nie miałam za bardzo dostępu do komputera, a ja komentarze piszę zwykle tylko na komputerze. Dlaczego? Bo jest mi wygodniej, szybciej mi się pisze no i walę mniej błędów. Poza tym gdy właśnie piszę na komputerze, to komentarze wychodzą mi jakieś dłuższe. Dlatego wolę skomentować twój rozdziałek dopiero teraz, bo chyba lepiej poczekać na porządnego koma niż na...cóż, ja po prostu nie lubię pisać na telefonie :)
    A teraz przejdę do rozdziału, który rzeczywiście był...inny. Na początku w ogóle nie wiedziałam o co chodzi ( i chyba dalej po części nie wiem :)). Gdy okazało się, że napisałaś to w trzeciej osobie, byłam nieco zdziwiona i zagubiona. Oczywiście fajnie ci to wyszło, ale byłam taka zaskoczona. Mimo to cieszę się, że kolejny rozdział będzie po staremu. Ja po prostu przyzwyczaiłam się do pierwszej osoby. W końcu pojawił się Thomas....niestety po raz ostatni. Aż mi się szkoda go zrobiło. Fajny chłopak z niego był, a przez chwilę myślałam, że jest chujem. Czy on jest siostrą Amy? Czy ja dobrze to odebrałam? Czy on jest ojcem dziecka Megan? Czytałam ten rozdział 4 dni temu, więc mogę czegoś nie pamiętać, ale na to wychodzi. Czy Megan zabiła Thomasa, aby uratować Amy? Jeśli na te pytania odpowiedź brzmi "nie" to znaczy, że nie czytam ze zrozumieniem :)
    Ale Megan to żmija....cholera jasna, jak ona mnie doprowadza do szału ( zamiast Megan miałam napisać Diana....jejku, one rzeczywiście byłyby idealnymi przyjaciółkami, charakterek mają ten sam:))
    Jeżeli chodzi o tę osobę, która ma umrzeć, to na pewno będzie Amanda. Aż mi się smutno robi. Ja nie chcę, żeby to opowiadanie dobiegło końca. Ono ma dopiero ponad 30 rozdziałów. Za mało! Chcemy więcej! Genialnie piszesz, zgadzam się z resztą. Powinnaś napisać książkę, taki talent nie może się zmarnować!
    A teraz twoja notka....
    Kocham cię! Kocham cię! Kocham cię! Kocham! Kocham! Kocham!
    Nie wiem, jak mam ci się odwdzięczyć za to, co dla mnie zrobiłaś! Jesteś naprawdę wspaniała. Świetny opis mojego opowiadania, czytałam go kilka razy! ( a jeżeli chodzi o "...za zagubioną miłością która odeszła Niallu" przed który powinien być przecinek i nie jestem pewna, czy dobrze odmieniłaś "Niall". Wydaję mi się, że tam powinno być " Niallowi", ale nie jestem pewna, bo też mam czasem problem z jego imieniem. Po prostu chyba lepiej tak brzmi) Tak, musiałam wtrącić swoje trzy grosze.
    A jeśli chodzi o komentarz, który napisałaś mi pod ostatnim rozdziałem...aż mi się łezka w oku zakręciła. Naprawdę, nie ściemniam! Nie sądziła, że moje opowiadanie jest takie ważne dla kilku osób. Myślałam, że już tylko ty je czytasz. Twój kom dał mi wiele do myślenia. Jestem ci za wszystko wdzięczna. Nadal nie wiem, czy kiedykolwiek pojawi się pierwszy rozdział, bo wydaję mi się, że moja historia jest banalna. No bo proszę cię, naomiry? Co za gówno! Ja mam chyba zbyt wielką wyobraźnię i moja historia jest mega dziwna i śmieszna, dlatego dziwi mnie to, że niektórym się podoba.
    To będzie chyba mój najdłuższy komentarz ( mam nadzieję, że nie będzie dłuższy od rozdziału). Jeszcze raz ci dziękuję, czekam z niecierpliwością na twój nowy rozdziałek i napiszę to jeszcze raz...Kocham cię! Jesteś niesamowita!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mi sie odwdzieczyc? Po prostu nadal czytaj moje opowiadanie do konca ;) Tak, Thomas byl bratem Amy. Tak Megan go zamordowala o wkrecila go w samobójstwo , czy Amy umrze? Tego sie dowiemy w następnych rozdzialach ;)

      Usuń