niedziela, 24 maja 2015

20. "Każdy popełnia jakieś błędy, ale każdy ma też decyzje do podjęcia. Każdy potrzebuje trochę wiary. Kiedy znajdziesz swoją?"

POV Amy



Siedziałam na twardym krześle, chowając zapłakaną twarz w dłonie. Nie miałam siły na jakikolwiek ruch. Nie miałam siły już nawet płakać. To wszystko zaczęło mnie przerastać. Najpierw śmierć ojca, potem mama, a teraz mogę stracić jedną z najbliższych mi pozostałych osób. Dlaczego mnie to ciągle spotyka? Czym zawiniłam? "Boże... tracę wiarę. Daj jakiś znak, że istniejesz na prawdę. Przestaje wierzyć. Błagam... nie pozwól mi znów przez to przechodzić..." Złożyłam ręce i powtarzałam w myślach te słowa. Nie wiem kiedy to nastąpiło, ale w pewnym momencie poczułam na swoich plecach czyjąś dłoń. Nie wysilałam się, aby zobaczyć kto to. Poczułam jak obejmuje mnie i wtula mocno w swój tors. Poczułam znajome perfumy i wtedy ponownie się rozpłakałam.
- Dlaczego Liam? Dlaczego mnie to spotyka? Dlaczego nie może po prostu być dobrze? Czy na prawdę sobie na to zasłużyłam?- pytałam, słysząc jedynie jego ciężki oddech. Brunet kołysał mnie lekko w swoich ramionach, a ja co jakiś czas tylko pociągałam nosem. Nie potrafiłam się cieszyć z tego, że znów mam go przy sobie. Nie teraz. Choć przy nim jednym czułam się na prawdę bezpieczna. No... były jeszcze jedne ramiona, w które teraz chciałabym się wtulić. "Harry... dlaczego cię nie ma, kiedy najbardziej cię potrzebuję?"
- Wszystko będzie dobrze. Obiecuję ci to...- usłyszałam cichy szept, ale w odpowiedzi tylko prychnęłam śmiechem. Zaprzeczyłam ruchem głowy, mocniej się w niego wtulając.
-  Nie obiecuj rzeczy, których nie jesteś w stanie spełnić Liam.- odszeptałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi. Po jakimś czasie wyślizgnęłam się z jego uścisku i wstając objęłam się ramionami. Stojąc do niego tyłem powiedziałam ledwo słyszalnie:
- Powinniśmy być na to przygotowani. Do cholery przecież jestem lekarzem! Powinnam wiedzieć, że chemia w końcu nie wystarczy. Boję się, że jest już za późno na jakikolwiek ruch. Powoli tracę kolejną osobę, którą kocham...



POV Liam



Trzymałem dziewczynę w ramionach, kiedy w pewnym momencie wyplątała się w mojego uścisku. Wstała i objęła się ramionami. Zaczęła mówić cicho, ale ja doskonale ją słyszałem:
- Powinniśmy być na to przygotowani. Do cholery przecież jestem lekarzem! Powinnam wiedzieć, że chemia w końcu nie wystarczy. Boję się, że jest już za późno na jakikolwiek ruch. Powoli tracę kolejną osobę, którą kocham...- siedziałem zszokowany, bojąc się cokolwiek zrobić. Bałem się, że mogę tylko pogorszyć sytuację, która teraz i tak była beznadziejna. Wstałem i powoli do niej podchodząc, objąłem ją w tali.
- Jest jeszcze szansa.- wyznałem, całując ją w czubek głowy. Odszedłem, wiedząc już, co powinienem zrobić. Nawet jeśli wszyscy będą przeciwko mnie. Nie mogę już patrzeć jak mój największy skarb cierpi. Nie mogę już patrzeć, jak ona upada. Bo kiedy ona upadnie, ja też nie będę widział sensu być na szczycie. Pogrążony we własnych myślach nawet nie zauważyłem, kiedy zderzyłem się z czyjąś klatką piersiową. Podniosłem wzrok, napotykając zwykle zielone tęczówki, które teraz były czarne jak smoła. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że on widział wszystko. Że widział jak przytulam Amy i wiem, że cierpiał, kiedy na to patrzył. Poczułem ukłucie zazdrości, które szybko stłumiłem posyłając mu sztuczny uśmiech.
- Jak ona się czuje?- usłyszałem jego głos i nie patrząc na niego prychnąłem śmiechem.
- A jak ma się czuć osoba, której córka umiera? Zresztą, sam ją spytaj...- warknąłem, chcąc go wyminąć. Idąc, usłyszałem jeszcze jego cichy głos.
- Ty tutaj jesteś. To wystarczy. Nie jestem jej teraz potrzebny.- zatrzymałem się i przełykając ślinę, skinąłem głową.
- Też tak sądzę.- szepnąłem i każdy z nas poszedł w drugą stronę.


POV Harry



Wyszedłem ze szpitala, uprzednio cisnąć bukietem który miałem w ręce do śmietnika. Byłem wściekły. Wściekły na Liama, że w tak bezczelny sposób mnie potraktował. Wściekły na Amy, że odstawiła mnie w kąt jak jakąś zabawkę. A najbardziej byłem wściekły na siebie, że najzwyczajniej w świecie stchórzyłem. Tak. Jestem pieprzonym tchórzem. Gdybym był mężczyzną, bez jakichkolwiek zahamować podszedłbym do niej i po prostu był. Przytulił i powiedział, że będzie dobrze, choć nikt tak na prawdę nie wiedział czy to prawda. Tak cholernie mi na niej zależy, a tak łatwo się poddaje. Kiedy chciałem zawrócić, poczułem wibracje swojego telefonu. Wyciągnąłem go z kieszeni i widząc kto to, automatycznie się rozłączyłem. Szybkim krokiem ruszyłem do domu, mając ochotę żalić się każdemu napotkanemu przechodniu jaki to jestem beznadziejny. Kiedy dotarłem pod odpowiedni adres, wziąłem głęboki oddech i chwyciłem za klamkę. Najmniej w tym momencie pragnąłem patrzeć na twarz Megan, ale nie miałem większego wyjścia. Ale czas podjąć męską decyzję. Czas z tym skończyć. Czas skończyć z nią.
- Nie ładnie nie odbierać telefonu.- usłyszałem jej przepełniony jadem głos, a zaraz potem ujrzałem ją z papierosem rozwaloną na kanapie.
- Mówiłem ci, że masz skończyć z tym gównem.- warknąłem, nawet na nią nie patrząc. Choć jej nie widziałem, czułem, że się uśmiecha.
- Od kiedy to ty mówisz mi co mam robić?- prychnęła. Przewróciłem oczami, zastanawiając się jak mam zacząć tę rozmowę.
- Nie mogę. Nie chcę tak dłużej żyć. Brzydzę się tobą. Nienawidzę cię. Każda minuta przebywania z tobą jest dla mnie męczarnią. Nie możesz mnie wiecznie trzymać w zamknięciu. To koniec Megan. Koniec.- zaakcentowałem ostatnie słowa, patrząc na jej zaskoczoną twarz. Wiedziałem, że jest w szoku. Nigdy jeszcze się jej nie postawiłem. Czekałem na jej reakcję, aż w końcu się doczekałem. Niespodziewanie dziewczyna wybuchnęła głośnym śmiechem. Zacisnąłem zęby, powstrzymując się przed tym, aby się na nią nie rzucić.
- Oh Harry. To dopiero początek.- obwieściła z szerokim uśmiechem na twarzy, a zaraz potem wstała, wyjmując z szafki jakąś kopertę. Rzuciła ją przede mną, a ja patrzyłem zaskoczony, marszcząc brwi.
- Co to jest?- zapytałem. Blondynka ponownie rozsiadła się na kanapie i zaciągnęła się następnym papierosem.
- Zobacz.- usłyszałem. Nie ufnie na nią patrząc, chwyciłem kopertę. Otworzyłem ją, a ze środka wypadł plik zdjęć. Przyglądałem się każdemu, nie wierząc w to co widzę. Każde przedstawiało mnie i Amy. Każde przedstawiało nasze dzisiejsze popołudnie. Pocałunki, czułości...
- Skąd to masz?- warknąłem, podchodząc do niej. Miałem ochotę ją uderzyć, ale nie byłbym takim draniem. Wiele razy już chciałem to zrobić, ale zawsze mówiłem sobie, że nie upadnę tak nisko jak ona.
- Myślałam, że ty mi powiesz.- rzekła.
- A zresztą... nie zbyt mnie to interesuje. Od dawna podejrzewałam, że coś do siebie macie. Myślałeś, że nie wiem, że przebywasz u niej niemal codziennie. Oh skarbie. Musisz się jeszcze wiele nauczyć. Tak więc, muszę cię zmartwić. Nie możesz zakończyć naszej małej gry. No chyba, że chcesz, aby twoja słodka Amy dowiedziała się z jakim typem ma do czynienia? A może chcesz, żeby ucierpieli na tym twoi żałośni kumple z zespołu? A pomyślałeś o siostrze? O małej Mii?- pytała, podchodząc coraz bliżej. Przełknąłem ślinę, wiedząc, że ma rację. Tylko ja wiedziałem do czego jest zdolna. Wiedziałem, że nie mogę ryzykować. Znów przegrałem.
- A jeszcze jedno.- rzuciła na odchodne.- Jestem w ciąży.



POV Liam



Wyszedłem z gabinetu kierując się z lekkim uśmiechem na twarzy do Amandy. Nie wiedziałem jak zareaguje na tę wiadomość. Ale miałem nadzieję, że przyjmie to jakoś do siebie. Przełknąłem ślinę i ponownie zrobiło mi się smutno, kiedy zobaczyłem ją skuloną na krześle. Patrzyła tępo w jeden punkt na ścianie, a jej oczy szkliły się, nie chcąc wypuścić łez.
- Przed chwilą rozmawiałam z lekarzem.- zaczęła. Słone łzy spływały po jej policzkach. Wiedziałem, że nie ma dla mnie dobrych wieści.
- Powiedział... powiedział, żebyśmy się z nią pożegnali...bo tylko przeszczep może ją uratować, a musiałby stać się cud, żeby w tak krótkim czasie znaleźć dawcę.- łkała, a ja usiadłem obok niej i chwyciłem ją za rękę.
- Ja też rozmawiałem z lekarzem. Mam wyniki moich badań. Nie ma przeciwwskazań, żebym został dawcą.- wyszeptałem. Poczułem jej przerażone spojrzenie na sobie. Patrzyła na mnie przez chwilę, a zaraz potem zauważyłem jak zdenerwowana potrząsa głową.
- Nie. Nie. Nie pozwalam ci.- zaczęła panikować i uspokoiła się dopiero, kiedy chwyciłem jej twarz w dłonie.
- Amy. Nie pytam cię o pozwolenie. I tak to zrobię. Tylko od ciebie zależy, czy zrobimy to legalnie, czyli czy uznasz mnie w papierach za ojca Mii, czy nie.- stwierdziłem stanowczo. Po dłużej chwili poczułem jak wpada w moje ramiona i zaczyna głośno łkać.
- Dziś mogę stracić was oboje...







Jeśli czytasz- zostaw komentarz :) Dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie to ogromna motywacja do dalszego pisania! <3

Witam skarby! Dzisiaj krótko, zwięźle i na temat. Przepraszam, że rozdział dopiero teraz, ale miałam małe problemy domowe i dopiero teraz zdobyłam laptopa na godzinkę. Przepraszam za wszelkie błędy, bo rozdział nie sprawdzony- przyznaję się bez bicia ;c ale jestem z niego bardzo zadowolona. Dużo się dzieje. Co sądzicie o Harrym? Megan w ciąży? Co będzie z Liamem i Mią? ;oo tyle emocji! :D
Teraz jeszcze chciałam przeprosić bardzo, za to, że wczoraj być może nie chciał się odpalić blog, ale coś blogger wariował z szablonami xd Zmieniłam wygląd na stary i jestem bardzo zadowolona :) Jednak mam do niego sentyment. Chciałam was także zaprosić na mojego bloga, o którym pisałam post wcześniej. Tam także nastąpiły zmiany i pierwszy rozdział pojawi się niebawem ;)
http://and-even-death-do-us-part.blogspot.com/
A tymczasem! Do następnego :)
I mam nadzieję, że będziecie tak samo aktywni komentarzowo jak ostatnio ;) <3





















9 komentarzy:

  1. Wow, wow, wow, co tu się porobiło?! Rozdział jest genialny, no i było dużo w nim akcji, ale jednocześnie...jest mi tak bardzo smutno :)
    Myślałam, że z Mią będzie wszystko w porządku, ty nam zrobiłaś takiego smutnego psikusa...płaczę.
    Boże, Liam jest...taki...kochany...ale..on nie może tego zrobić. Nie, nie, nie. Kurde, ale co wtedy z Mią? Co się z nią stanie? A Liam? Nie chcę, żeby to on był dawcą...o matko. Jest mi tak smutno. Proszę, niech już Amanda nikogo nie traci ( przypomina mi Amandę z mojego bloga...też wiele przeszła w życiu).
    Za to Megan przypomina mi Aleksandra. Jest głupią, wredną suką. A te zdjęcia Harry'ego z AMy? Jak ona mogła! Jest jakaś nienormalna. I do tego w ciąży. Pewnie z Harry'm, co nie? Ale...kurde, co dalej?
    Smutno mi jest jeszcze z powodu Liama i Hazzy za to, że już jakby...przestali być przyjaciółmi. Trochę poszło o Amandę. Hazz cholernie się wkurzył, kiedy ich zobaczył. Ale mógł do niej podejść. No mógł ją pocieszyć! Rozdział najlepszy, najsmutniejszy...i dużo smutnej akcji.. Jejku, sama nie wiem, co się wydarzy w następnym. I jak będzie wyglądało pożegnanie z Mią. Ciekawe, co na tę sytuację powie Louis, bo przecież widać, że bardzo się związał z małą...
    Jedyne, co mogę zrobić, to modlić się, aby Mia żyła i żeby kolejny rozdział był jak najszybciej, bo inaczej nie będę mogła spać.
    A i przyczepię się do jednego błędu, mianowicie chodzi mi o słowo naprawdę, które pisze się razem. Też miałam z tym problem, bo myliło mi się nie wiem czemu z na pewno, które pisze się oddzielnie. Napisałam to dziwnie, ale wiesz, o co mi chodzi:)
    Jesteś niesamowita:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem pierwszaaaaaaaaaaaaaa! ( musiałam to napisać)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieeee!!! Kurdę ale się porobiło, no dlaczego teraz tak się wszystko pomieszało????
    swiat-wedlug-pauli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Super ❤ ❤ ❤ ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. O nie nie nie nie! Oby Amy i Harry byli razem! <3 Liam może być dawcą jak dla mnie. Jest kochany ale nie może zrobić tego Amy! ona nie może go stracić :/

    OdpowiedzUsuń
  6. O nie nie nie tak nie moze być Amy ma być z Liamem on nie moze zginąć niech ktoś inny będzie miał wypadek i Mia zostanie uratowana ale nie on :O

    OdpowiedzUsuń
  7. MIA nie może umrzeć !! Awww Oczywiście Liam też nie :) No bo przecież on musii być z naszą Kochaną Amy :* Ajajaj co się porobiłoo hehe życzę dużo weny i mam nadzieję że rozdział pojawi się niebawem ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. Smutno, smutno, smutno ; ( ..
    Mia ma żyć ! Liam ma nie być dawca ! Megan ma nie być w ciąży, w ogóle ma zniknąć ta suka z życia Harry'ego i Amy !!!! Harry ma iść do Amy , pocieszać ja i wgl być blisko teraz gdy tak bardzo go potrzebuje ! A jak skończy się to z Mia, w sensie jak wyzdrowieje to ma jej powiedzieć co jest z nim nie tak.. No znaczy się wytłumaczyć o co chodzi z tą Megan, po co z nią w ogóle jest ..
    Dodaj jak najszybciej kolejny, proszę ! ;** / Kate ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. łooo! genialne <3 nie mogę się doczekać kolejnego :* ! hmm... dużo się dzieje :D coś czuję że będzie spina między Harrym i Amy albo będą mieli ciche dni :c Mia i Liam mają żyć i wszystko ma być ok :P weny życzę :* /Marcysia :)

    OdpowiedzUsuń