poniedziałek, 28 grudnia 2015

40. "Zabieram cząstkę Ciebie ze sobą i nie dostaniesz jej z powrotem. Cząstka mego życia również tu zostanie, możesz ją zatrzymać, kochanie..."




POV Liam



Miałem sen. Byliśmy w nim razem. Ty i ja. Twoje piękne, kasztanowe włosy rozwiewał wiatr. Nie miałaś tak zmęczonych oczu jak co dzień. Mieniły się w słońcu. Iskierki, które w nich tańczyły podskakiwały wesoło w takt wiejącego wiatru. Stałaś na szczycie skały. Poniżej, za horyzontem słońce szykowało się do zachodu. Niebo przybrało kolorów pomarańczy, róży i fioletu. Kochałaś zachód. Szczególnie nad oceanem. Był na prawdę piękny. Pamiętam, że kiedy byliśmy mali chodziliśmy nad kalifornijskie wody i co wieczór podziwialiśmy wielki, ognisty krąg. Wtulałaś się wtedy w mój tors i mówiłaś, że chciałabyś żeby tak było zawsze. Ale wtedy byłaś młoda. Miałaś siedemnaście lat. Teraz stałaś przede mną jako kobieta. Stałaś się jeszcze piękniejsza, o ile to jeszcze było możliwe. Jak widać było. Wtedy zrozumiałem, że kochałem Cię od samego początku. Z każdym dniem katowałem się w duszy za to, że wyjechałem bez Ciebie. Może wtedy to wszystko potoczyłoby się inaczej. Podszedłem Cię od tyłu, oplatając delikatnie Twoje biodra ramionami. Czułem, że się uśmiechasz. Wtuliłaś się mocniej w mój tors, a ja czułem, że właśnie w tym momencie dopiero rozumiem co to szczęście. Poczułem na swoim policzku Twój ciepły oddech. Musnęłaś wargami moją rozpaloną skórę i, gładząc po policzku wyszeptałaś:
- Przepraszam skarbie, ale to jedyna słuszna decyzja jaką mogłam podjąć...- po Twoim policzku spłynęła jedna, pojedyncza łza. Nie rozumiałem. Nie mogłem rozumieć. Wpatrywałem się w Twoje ciało, kiedy przekroczyłaś kraj urwiska. Rozpłynęłaś się wraz z wiatrem, a ja nie mogłem w żaden sposób zareagować. Nie miałem wpływu na Twoje decyzje i zrozumiałem to już dawno. A widząc puste miejsce obok mnie utwierdziłem się tylko w tym, że mam racje. Byłaś jak motyl. Piękna, żyjąca chwilą, porywem emocji. ale delikatna i krucha. Jeden podmuch wiatru mógł strącić Cię z urwiska. Dlatego właśnie nie mogłem leżeć bezczynnie. Oczywiście, że wiedziałem, że do niego pójdziesz. Wiedziałem to odkąd ujrzałem Lydie w naszym progu. Nie podobało mi się to. Przecież było tak dobrze. Dochodziłaś do siebie. Mogliśmy razem stworzyć coś o czym zawsze marzyłem. "Ale z ciebie egoista Payne..." Tak. To zdecydowanie było egoistyczne myślenie. Ty nigdy nie byłabyś ze mną w pełni szczęśliwa. Zawsze jakaś mała cząstka Ciebie cierpiałaby patrząc na mnie. Cierpiałaby całując mnie, bo wyobrażałabyś sobie na moim miejscu Jego. Już zawsze byś tęskniła. Ale teraz... Teraz jesteś w jeszcze większym niebezpieczeństwie. Tutaj, przy mnie byłabyś bezpieczna. Nie z człowiekiem z kryminalną przeszłością. I Megan... Zdarzyło mi się ją widzieć kilka razy. Na ulicy, mijając ją. Przechodnie mijający ją pewnie nie dostrzegali w niej nic dziwnego. Normalna kobieta, być może mężatka z dzieckiem i dużym domem z basenem. Ja jednak znałem prawdę. Ona o tym wiedziała. Mimo tego nie dawała po sobie poznać, że cokolwiek ją ze mną łączy. Że miała ze mną jakiekolwiek powiązania. A ja za każdym razem widziałem to samo. Osobę o chorym umyśle, która wyniszczyła mój skarb. Wyniszczyła mojego przyjaciela, który był dla mnie niegdyś jak brat. Wyniszczył Amy i wyniszczał wszystkich na których się natknęła. Widziałem rasową ćpunkę i narkomankę. Widziałem zło w ciele człowieka.
A teraz Amanda poszła prosto w paszczę lwa.
Przetarłem twarz dłońmi, wstając i zarzucając na siebie wszystkie części garderoby. Chwyciłem w dłoń kurtkę i ostatni raz, patrząc na swoje odbicie w lustrze mruknąłem sam do siebie:
- No Liam. Nie możesz jej mieć, ale możesz jej zapewnić spokój u jego boku. Taki na zawsze.- próbowałem się uśmiechnąć, żeby dodać sobie otuchy, ale wyszedł z tego tylko krzywy grymas. Wpakowałem w kieszeń spodni coś, czego miałem nadzieję nigdy nie użyć i ruszyłem w stronę mojego celu.
Trochę zajęło mi dojście pod właściwy adres. Skąd wiedziałem, który to dom? To mogło wydawać się śmieszne i zbyt banalne, żeby było prawdziwe, ale jednak. Nic jej o tym nie mówiłem, ale Amy bardzo dużo mówiła przez sen.
Ujrzałem postać. W ostatnim momencie zdążyłem się skryć za drzewem. Wychyliłem powoli głowę, a widząc zupełnie przećpaną Megan ogarnął mnie jeszcze większy strach, ale i nagła odwaga. Kiedy zauważyłem, że poprawia lufę pistoletu przy pasie postanowiłem interweniować. Widząc, że blondynka przekracza próg domu ruszyłem za nią. Szedłem powoli, uważając. Trzymałem broń, kroczowo ściskając ją w obu rękach. Skierowałem ją naprzód jak robi się to w amerykańskich, policyjnych filmach akcji, kiedy przyjeżdża się na miejsce ataku kryminalisty. Przeszedłem kilkanaście kroków w głąb mieszkania. I wtedy to usłyszałem. Cichy szloch pomieszany z ciężkimi oddechami. Zauważyłem ją. Drzwi były na tyle uchylone abym mógł ujrzeć dziewczynę o blond włosach, która stała do mnie tyłem w progu drzwi. Mój wzrok powędrował dalej, w dół. Moje serce stanęło, kiedy na środku pokoju, na podłodze ujrzałem ją. Siedziała skulona w jego ramionach. Choć nie byłem pewny czy to był Harry. Co się z Tobą stało, stary? Czy ta dziewczyna tak bardzo Cię wykończyła, że wyglądasz jak dziesięć nieszczęść? Czy jesteś tak bardzo zmęczony życiem? W moich oczach stanęły łzy. Człowiek, który nie tak dawno był dla mnie jak brat, teraz wyglądał jak wrak człowieka i dziewczyna, którą nie tak dawno kochałem. I nadal kocham, ale ja przegrałem już tą bitwę. Chyba od początku byłem na straconej pozycji.
- Jaki piękny widok... szkoda, że widzę go po raz ostatni.- jej głos. Jej ohydny, żmijowaty, przepełniony jadem głos, kiedy mierzyła pistoletem w Harry'ego i Amy. Nie mogłem dać im zginąć. Zbyt dużo przeszliśmy. To był impuls. Jedna chwila i przypływ adrenaliny. Rzuciłem się przed lufę jej pistoletu. Zdążyłem oddać jeden strzał. Jeden celny strzał, który wystarczył aby ją zabić. Aby raz na zawsze zakończyć ich cierpienie. Ale coś za coś. Nie ma nic za darmo. Nawet nie czułem bólu. Czułem tylko jak uchodzi ze mnie życie, ale nie bolało. Nie spodziewałem się, że właśnie tak to będzie wyglądać. Zauważyłem tylko jej piękne, zapłakane oczy. Udało mi się ostatni raz podnieść drżącą dłoń i dotknąć jej policzka. Uśmiechnąłem się przez łzy, kiedy ona patrzyła na mnie z rozpaczą.
- Proszę. nie płacz skarbie. Nie taką chcę cię pamiętać.- zaśmiała się, ale nie był to szczery śmiech. Raczej nerwowy i pełen żalu.
- Trzeba zatamować krwotok. Boże, ty krwawisz Liam. Czekaj... Dajcie mi coś... Szmatka.. Bluzka...- mówiła sama do siebie bezskutecznie próbując zatamować ranę w mojej piersi. Nie chciała wierzyć, że to koniec. Że musimy się rozstać. Podniosłem zmęczony wzrok na Harry'ego. Chwyciłem jego dłoń i wtedy zobaczyłem coś. Zobaczyłem jego dłonie, nadgarstki i tors. Cały w pionowych, szkarłatnych liniach. Zobaczyłem ból w jego oczach. Zobaczyłem setek emocji.
- Wybaczam Ci, stary. Opiekuj się nią... Jest tego warta.- wyszeptałem tylko, dławiąc się swoją własną krwią. Pamiętam jej twarz. Rozpacz. Smutek. Strach, kiedy Lydia odciągała ją od mojego bezwładnego ciała. Moja dusza uniosła się ponad ich, a ja mogłem ostatni raz pocałować jej policzek. "Nie płacz Amy. Przecież kiedyś się spotkamy, kochanie. Pamiętaj, że zawsze będę Cię kochał. Zawsze będę cząstką Twojego serca."






Teraz należą Wam się małe wyjaśnienia, ale prawdę mówiąc, nie wiem co mam Wam powiedzieć. Może tyle, że po prostu nie miałam siły ani ochoty. Wiem, przepraszam misie ;c Ale rozdzialik jest i nawet wyszedł :D Został tylko jeszcze jeden króciutki rozdział i epilog. Być może skręcę też jakiś podsumowujący filmik. Jak po świętach misie? Kocham mocno <3



















 

5 komentarzy:

  1. normlanie poplakalam się.... tak długo czekałam a tu nagle rozdzial..<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejuu,To kochane ze strony Liama. Poświęcił się, żeby dziewczyna była szczęśliwa. Cudne, pisz szybko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow poświęcenie ze strony Liama wyrusza, oddać własne życie tylko po to by osoba, którą się kocha miała szczęśliwe życie. Cudny rozdział z niecierpliwością czekam na następną część. Weny życzę.
    Koli

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe było to ale przyznam, że nie rozumiem zbytnio akcji. Będę się musiała wrócić do poprzednich rozdziałów :D

    Zapraszam do mnie :)
    Jest to opowiadanie łączące dwa seriale Pretty Little Liars i Charmed.
    Ale nie jest tylko na podstawie seriali więc każdy się połapie, nawet jeśli ktoś nie ogląda ;)
    http://her-destinyy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne! Kiedy będzie następny?? Pięknie piszesz :*

    OdpowiedzUsuń