POV Liam
- W co ty grasz, Liam?- usłyszałem jego głos, który przyprawił mnie o dreszcze. Przełknąłem ślinę, widząc, że chłopak robi krok w moją stronę. Nie ruszyłem się z miejsca choć nogi same rwały mi się do ucieczki, ale doskonale wiedziałem, że jeśli teraz z nim nie porozmawiam mogę nie mieć już następnej okazji. Lustrowałem uważnie jego twarz. Zmrużył oczy, a jego klatka piersiowa unosiła się i opadała nierównomiernie. Kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały wiedziałem już na pewno. On wiedział.
- Wiesz.- bardziej stwierdziłem niż zapytałem. Brunet wpatrywał się przez chwilę w moje oczy, nawet nie chwilę się nie odwracając. Ten wzrok przerażał mnie. Miałem wrażenie, że on zna wszystkie moje kłamstwa. Że on wie o wszystkim. Postanowiłem się jednak opanować i z transu ocucił mnie jego cichy, zachrypły głos.
- O czym? O tym, że Amy nosi moje dziecko, a nie twoje?- skinąłem głową, nadal nie spuszczając wzroku. Nie mogłem Nie chciałem aby miał satysfakcje. Musiałem szybko przeanalizować w głowie plan. Musiałem zdecydować czy skłamać i brnąć w to dalej, czy powiedzieć mu prawdę. Decyzję pomogła mi podjąć jedna myśl. O czymś sobie przypomniałem i miałem okazję to teraz wykorzystać. Nastała długa cisza, którą przerwało jedno pytanie, którego nie spodziewałem się usłyszeć.
- Przespałeś się z nią?- uniosłem gwałtownie głowę, chcąc skojarzyć czy żartuje. Jednak jego wyraz twarzy zdradzał śmiertelną powagę. Prychnąłem, kręcąc z niedowierzaniem głową. Spojrzałem w jego oczy. Jemu wcale nie było do śmiechu. Zadał poważne pytanie i oczekiwał poważnej odpowiedzi.
- Przecież wiesz jaka jest prawda. Po co pytasz?- rzekłem cicho, wciąż przeszywając go wzrokiem. W odpowiedzi westchnął cicho, i podchodząc jeszcze jeden krok, spojrzał mi głęboko w oczy. Jeśli jego wzrok mogłby zabijać, byłbym już dawno martwy.
- Bo chcę to usłyszeć od ciebie. Przeleciałeś ją?- brzmiał jakbyśmy wcale nie mówili o Amy. O dziewczynie na, której mu rzekomo zależało.
- Nie. Nie spałem z nią do cholery! Nie mógłbym jej tego zrobić. Na pewno nie teraz, kiedy nie wie co się wokół niej dzieje.- wykrzyczałem, nie wytrzymując. Nie obchodziło mnie to, że byliśmy w sklepie, a kilkoro ludzi zwróciło na nas swoją uwagę. Ale dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego, że wydałem naszą małą tajemnicę. Teraz nie było już odwrotu.
- Co to znaczy? I dlaczego ona myśli, że jesteś ojcem jej dziecka skoro z nią nie spałeś? Dlaczego do cholery ona mnie nie poznaje? Zrobiliście jej pranie mózgu czy…
- Miała wypadek. Zemdlała na środku drogi. Samochód nie zdążył wyhamować.-
mój głos drżał, kiedy przypominałem sobie ten feralny dzień. Postanowiłem jednak przemilczeć to, że w pewnej części była to moja wina. Nie wiedziałem czemu, ale coś podpowiadało mi, że nie powinienem mu mówić otwarcie o tym co czuję. Nie ufałem mu.
- Amnezja.- odezwał się. Skinąłem powoli głową, unosząc głowę do góry. Chłopak jednak spuścił wzrok i wpatrywał się w nieokreślony punkt. Intensywnie nad czymś myślał. Dopiero po dłuższej chwili podniósł swoje spojrzenie. Dojrzałem w nim błysk przerażenia.
- Nie pamięta mnie.- tym razem zaprzeczyłem ruchem głowy.
- Nie pamięta, że Harry Styles kiedykolwiek istniał. Nie pamięta nic co z tobą związane. Megan także.- uprzedziłem jego kolejne pytanie. Spojrzał na mnie z dziwnym wyrazem twarzy, którego nie mogłem do niczego porównać. Skinął tylko głową, nic nie mówiąc. Nie wiedziałem co mam o tym myśleć. Nie wiedziałem co mam powiedzieć.
- Kochasz ją?- spytał tak nagle, że poczułem jak moje serce staje. Spojrzałem przerażony w jego oczy, które w świetle lekko się szkliły. A może tak mi się tylko zdawało.
- Ja...
- Nie zaprzeczaj. Kochasz ją. Kochałeś od początku.- stwierdził, wpatrując się we mnie jakbym był jakimś dziwnym, niespotykanym zjawiskiem. Nie miałem pojęcia co mam zrobić w tej sytuacji. Nie mogłem się ruszyć i miałem wrażenie, że zapomniałem jak się oddycha. Nastała dłuższa chwila ciszy, którą chłopak najwidoczniej uznał za aprobatę. Nagle do moich uszu dotarło coś czego nigdy bym się nie spodziewał. Na pewno nie w tym momencie. Śmiech. Jego śmiech. Śmiech przepełniony kpiną, jadem i czymś czego nie mogłem nazwać. "Nienawiść..."
- Wciąż nie mogę nadziwić się z jej naiwności. Na prawdę myślałem, że jest mądrzejsza, a tymczasem poszło tak łatwo.- mówił, oglądając rzeczy na pierwszej lepszej półce jaka wpadła mu w oko. Zmarszczyłem brwi, patrząc na niego zdezorientowany. Byłem pewien tylko jednego- mówił o Amy. Nie zdążyłem o nic zapytać, bo lokaty, widząc moją minę tylko zaśmiał się ponownie pod nosem i zaczął nienaturalnym głosem.
- Nie udawaj, Payne. Ty jako jedyny od początku przeczuwałeś moje zamiary. Ty jako jedyny potrafiłeś odczytać moje zachowanie. Od początku chodziło tylko o jedno. O seks. Przeleciałem ją, więc nic już tu po mnie. A dziecko? Dziecko to wypadek przy pracy. To nie powinno się zdarzyć. Ale się zdarzyło. Trudno. Pech. Ale cieszę się, że nie poniosę za to odpowiedzialności.- mówiąc to wszystko uśmiechał się szeroko i nawet na mnie nie patrzył. Obserwowałem każdy jego ruch, doszukując się jakichkolwiek sygnałów, że kłamie. Nie znalazłem niczego takiego, jednak nie mogłem się powstrzymać przed dodaniem komentarza. Powinienem go zamordować, przygwoździć do jednej z wielu półek za to co przez chwilą powiedział, ale zamiast tego stałem jak skamieniały w jednym miejscu, wpatrując się w niego z otwartymi ustami.
- Kłamiesz. Wiem, że kłamiesz. Nie wierzę ci, rozumiesz? Nie wierzę, że tak nagle przestało ci na niej zależeć.- warknąłem, zaciskając pięści. Mimo tego, że mówił o niej w tak okropny sposób, stałem nic nie robiąc. Wiedziałem, że to chore i egoistyczne, ale cieszyłem się z takiego obrotu spraw. Cieszyłem się, że nie będzie już mącił w naszym życiu. W życiu dziecka, które przecież było tak jakby moje. Zamiast spotkać się z jego morderczym spojrzeniem, zauważyłem jak robi kilka kroków i, podchodząc do mnie staje ze mną twarzą w twarz. Mierzył mnie przeszywającym spojrzeniem, a ja w jego oczach widziałem tylko puste. Zieleń przekształciła się w ponurą czerń. Przeszywał mnie na wylot, posyłając nagle krzywy uśmiech.
- Nie przestało mi zależeć, bo nigdy mi nie zależało. Ona jest dla mnie nikim. Nikim istotnym. Cieszę się, że mnie nie pamięta i mam nadzieję, że tak pozostanie już na zawsze.- mówił, a jego wyraz twarzy pozostał niewzruszony. Kiedy miał odejść, odwrócił się i powiedział:
- Nie musisz mi wierzyć. Nie potrzebuję tego. Chciałem tylko żebyś wiedział. Tak będzie lepiej.- i zniknął za jedną z półek. Stałem osłupiały, nie mogąc przetrawić tego wszystkiego, kiedy do mojej głowy uderzyła jedna myśl. Pędem pobiegłem za Stylesem, próbując go dogonić. Kiedy udało mi się go ujrzeć za jedną z kobiet, przyśpieszyłem, chwytając go za nadgarstek. Chłopak nawet się nie odwrócił. Wiedział, że to ja.
- Harry! Wiesz coś czego Amy nie chce nam powiedzieć, prawda? Coś ważnego. Coś co przed nami ukrywa.- mówiłem, puszczając go. Stał do mnie plecami, nic nie mówiąc. Kiedy straciłem nadzieję, na jakąkolwiek reakcję, w końcu się odezwał.
- Skoro wam nie mówi, musi mieć ku temu powody.- stwierdził. Westchnąłem, przeczesując włosy palcami.
- Ode mnie niczego się nie dowiecie. Ale mam radę.- powiedział i dopiero wtedy zaszczycił mnie spojrzeniem. Oczekiwałem na jego dalszą część, uświadamiając sobie, że prawie w ogóle nie oddycham.
- Jeśli nie chcesz jej stracić, szybko działaj.- i to było ostatnie co od niego usłyszałem. Zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, chłopak zniknął z pola mojego widzenia.
POV Harry
Szybkim krokiem wyszedłem z budynku, aby uniknąć kolejnych pytać Liama. Miałem dość. Dość wszystkiego. Dlaczego to wszystko musiało się tak skończyć? Tak. Dla mnie był to już koniec. Powiedziałem to co miałem do powiedzenia. Niech chociaż jedno z nich zna prawdę. Ich prawdę. W przypływie chwili odwróciłem się, napotykając znajome tęczówki. Siedziała w aucie, opierając się o szybę. Patrzyła na mnie, przeszywając mnie swoimi niebieskimi oczami. Kąciki jej ust podniosły się lekko do góry. nie odwzajemniłem gestu. Miałem szczerą nadzieję, że nigdy sobie o mnie nie przypomni. Zauważyłem jak jej jedna ręka, głaszcze opiekuńczo swój własny brzuch. Brzuch, w którym rozwijało się moje dziecko. Nieplanowane. Niespodziewane. To ja je stworzyłem, ale ono nigdy nie miało poznać swojego prawdziwego ojca. Jego matka będzie go nieświadomie okłamywała. Tak jak i samą siebie. Odwróciłem się gwałtownie, szybkim krokiem, kierując się do swojego samochodu. Czułem na sobie jej zdziwione spojrzenie. Szybko wytarłem jedną maleńką łzę, która bezczelnie postanowiła wypłynąć z mojego oka. Ostatnia łza, którą miałem kiedykolwiek wylać. Nigdy więcej.
- Tak bedzie lepiej. Tylko dla kogo?
POV Liam
Spakowałem wszystkie zakupy do bagażnika, zamykając klapę.
- Kupiłem wszystko co chciałaś, ale...- zacząłem, ale szybko przerwałem, uświadamiając sobie, że brunetka śpi oparta o szybę. Oddychała równomiernie, trzymając lewą dłoń na zaokrąglonym brzuszku. Uśmiechnąłem się pod nosem, odgarniając niesforny kosmyk włosów z jej twarzy. Kiedy miałem już odpalać samochód, dziewczyna poruszyła się niespokojnie. Spojrzałem na nią i w tym samym momencie, otwierając przerażone oczy, zaczęła płytko oddychać. Patrzyła przed siebie, szepcząc trzy szokujące słowa.
- Coś sobie przypomniałam.
Witam kaczuszki! :)
Jak mijają wakacje? Jak samopoczucie?
Co sadzicie o rozdziale?
Harry tak na prawdę nigdy nie kochał Amy? Odejdzie na zawsze? O czym mogła sobie przypomnieć Amanda?
Robią mały spojler następnego rozdziału- będzie troszkę weselej- pojawi się Mia oraz nasz Liamson! Pojawi się także ktoś, kogo mało się spodziewamy :o i niedługo zostanie także odkryta pewna zatajona tajemnica... Co to takiego? Zobaczymy! :)
Do następnego mordki!
- Wciąż nie mogę nadziwić się z jej naiwności. Na prawdę myślałem, że jest mądrzejsza, a tymczasem poszło tak łatwo.- mówił, oglądając rzeczy na pierwszej lepszej półce jaka wpadła mu w oko. Zmarszczyłem brwi, patrząc na niego zdezorientowany. Byłem pewien tylko jednego- mówił o Amy. Nie zdążyłem o nic zapytać, bo lokaty, widząc moją minę tylko zaśmiał się ponownie pod nosem i zaczął nienaturalnym głosem.
- Nie udawaj, Payne. Ty jako jedyny od początku przeczuwałeś moje zamiary. Ty jako jedyny potrafiłeś odczytać moje zachowanie. Od początku chodziło tylko o jedno. O seks. Przeleciałem ją, więc nic już tu po mnie. A dziecko? Dziecko to wypadek przy pracy. To nie powinno się zdarzyć. Ale się zdarzyło. Trudno. Pech. Ale cieszę się, że nie poniosę za to odpowiedzialności.- mówiąc to wszystko uśmiechał się szeroko i nawet na mnie nie patrzył. Obserwowałem każdy jego ruch, doszukując się jakichkolwiek sygnałów, że kłamie. Nie znalazłem niczego takiego, jednak nie mogłem się powstrzymać przed dodaniem komentarza. Powinienem go zamordować, przygwoździć do jednej z wielu półek za to co przez chwilą powiedział, ale zamiast tego stałem jak skamieniały w jednym miejscu, wpatrując się w niego z otwartymi ustami.
- Kłamiesz. Wiem, że kłamiesz. Nie wierzę ci, rozumiesz? Nie wierzę, że tak nagle przestało ci na niej zależeć.- warknąłem, zaciskając pięści. Mimo tego, że mówił o niej w tak okropny sposób, stałem nic nie robiąc. Wiedziałem, że to chore i egoistyczne, ale cieszyłem się z takiego obrotu spraw. Cieszyłem się, że nie będzie już mącił w naszym życiu. W życiu dziecka, które przecież było tak jakby moje. Zamiast spotkać się z jego morderczym spojrzeniem, zauważyłem jak robi kilka kroków i, podchodząc do mnie staje ze mną twarzą w twarz. Mierzył mnie przeszywającym spojrzeniem, a ja w jego oczach widziałem tylko puste. Zieleń przekształciła się w ponurą czerń. Przeszywał mnie na wylot, posyłając nagle krzywy uśmiech.
- Nie przestało mi zależeć, bo nigdy mi nie zależało. Ona jest dla mnie nikim. Nikim istotnym. Cieszę się, że mnie nie pamięta i mam nadzieję, że tak pozostanie już na zawsze.- mówił, a jego wyraz twarzy pozostał niewzruszony. Kiedy miał odejść, odwrócił się i powiedział:
- Nie musisz mi wierzyć. Nie potrzebuję tego. Chciałem tylko żebyś wiedział. Tak będzie lepiej.- i zniknął za jedną z półek. Stałem osłupiały, nie mogąc przetrawić tego wszystkiego, kiedy do mojej głowy uderzyła jedna myśl. Pędem pobiegłem za Stylesem, próbując go dogonić. Kiedy udało mi się go ujrzeć za jedną z kobiet, przyśpieszyłem, chwytając go za nadgarstek. Chłopak nawet się nie odwrócił. Wiedział, że to ja.
- Harry! Wiesz coś czego Amy nie chce nam powiedzieć, prawda? Coś ważnego. Coś co przed nami ukrywa.- mówiłem, puszczając go. Stał do mnie plecami, nic nie mówiąc. Kiedy straciłem nadzieję, na jakąkolwiek reakcję, w końcu się odezwał.
- Skoro wam nie mówi, musi mieć ku temu powody.- stwierdził. Westchnąłem, przeczesując włosy palcami.
- Ode mnie niczego się nie dowiecie. Ale mam radę.- powiedział i dopiero wtedy zaszczycił mnie spojrzeniem. Oczekiwałem na jego dalszą część, uświadamiając sobie, że prawie w ogóle nie oddycham.
- Jeśli nie chcesz jej stracić, szybko działaj.- i to było ostatnie co od niego usłyszałem. Zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, chłopak zniknął z pola mojego widzenia.
POV Harry
Szybkim krokiem wyszedłem z budynku, aby uniknąć kolejnych pytać Liama. Miałem dość. Dość wszystkiego. Dlaczego to wszystko musiało się tak skończyć? Tak. Dla mnie był to już koniec. Powiedziałem to co miałem do powiedzenia. Niech chociaż jedno z nich zna prawdę. Ich prawdę. W przypływie chwili odwróciłem się, napotykając znajome tęczówki. Siedziała w aucie, opierając się o szybę. Patrzyła na mnie, przeszywając mnie swoimi niebieskimi oczami. Kąciki jej ust podniosły się lekko do góry. nie odwzajemniłem gestu. Miałem szczerą nadzieję, że nigdy sobie o mnie nie przypomni. Zauważyłem jak jej jedna ręka, głaszcze opiekuńczo swój własny brzuch. Brzuch, w którym rozwijało się moje dziecko. Nieplanowane. Niespodziewane. To ja je stworzyłem, ale ono nigdy nie miało poznać swojego prawdziwego ojca. Jego matka będzie go nieświadomie okłamywała. Tak jak i samą siebie. Odwróciłem się gwałtownie, szybkim krokiem, kierując się do swojego samochodu. Czułem na sobie jej zdziwione spojrzenie. Szybko wytarłem jedną maleńką łzę, która bezczelnie postanowiła wypłynąć z mojego oka. Ostatnia łza, którą miałem kiedykolwiek wylać. Nigdy więcej.
- Tak bedzie lepiej. Tylko dla kogo?
POV Liam
Spakowałem wszystkie zakupy do bagażnika, zamykając klapę.
- Kupiłem wszystko co chciałaś, ale...- zacząłem, ale szybko przerwałem, uświadamiając sobie, że brunetka śpi oparta o szybę. Oddychała równomiernie, trzymając lewą dłoń na zaokrąglonym brzuszku. Uśmiechnąłem się pod nosem, odgarniając niesforny kosmyk włosów z jej twarzy. Kiedy miałem już odpalać samochód, dziewczyna poruszyła się niespokojnie. Spojrzałem na nią i w tym samym momencie, otwierając przerażone oczy, zaczęła płytko oddychać. Patrzyła przed siebie, szepcząc trzy szokujące słowa.
- Coś sobie przypomniałam.
Witam kaczuszki! :)
Jak mijają wakacje? Jak samopoczucie?
Co sadzicie o rozdziale?
Harry tak na prawdę nigdy nie kochał Amy? Odejdzie na zawsze? O czym mogła sobie przypomnieć Amanda?
Robią mały spojler następnego rozdziału- będzie troszkę weselej- pojawi się Mia oraz nasz Liamson! Pojawi się także ktoś, kogo mało się spodziewamy :o i niedługo zostanie także odkryta pewna zatajona tajemnica... Co to takiego? Zobaczymy! :)
Do następnego mordki!
O. MÓJ. BOŻE.
OdpowiedzUsuńCO TO BYŁO.
O MÓJ BOŻE.
BĘDZIE ROZDZIAŁ W NIEDZIELĘ, PRAWDA?
Musi byc! Jak najszybciej dawaj nowy!!! Swietnie �� buziaki
OdpowiedzUsuńEm.. Harry z nią będzie. Nie może być inaczej. Albo Amy umrze i Harry będzie zajmował się ich dzieckiem. Taką mam przynajmniej nadzieję.
OdpowiedzUsuńjjajajaja jaram sieee aaa <33
OdpowiedzUsuńPojawi sie Tom? Bo o nim zapomniano ale co z Harrym jemu to by sie przydał wstrząs nie rozumiem jak mozna tak grać? Rozdział cool ))))
OdpowiedzUsuńTak, w końcu przeczytałam rozdział! Przepraszam, że tak późno, ale nie miałam czasu.
OdpowiedzUsuńAle o boże, boże, co się stało?
Na początku chcę ci powiedzieć, że Still Here bardzo mi się spodobała. Cały czas jej słucham, choć wydaje mi się, że zwykle wolę Nightcore, to tu oryginał jest fajniejszy. Ale przejdźmy do rozdziału.
Wystraszyłam się Harry'ego. Naprawdę. Ale nie wierzę, że on już nie kocha Amy. Widać, że na początku było mu źle, gdy dowiedział się, że go nie pamięta. Uznał, że jeśli będzie sobie wmawiał, że była tylko zabawką, ot nie będzie cierpiał. Przynajmniej tak mu się wydaje. On wmawia sobie, że jej nie kocha, ale gdzieś w głębi wie, że to nieprawda i stara się tego pozbyć.
Co do Liama...hmm, trochę mnie denerwuje. Sama nie wiem dlaczego. Nie zdoła utrzymać tego kłamstwa. Prawda wkrótce wyjdzie na jaw. Poza tym Amanda coś sobie przypomniała. Nie wiem co, ale wydaje mi się, że ma to związek właśnie z Harrym. Albo że nie przespała się z Liamem. Chyba będzie zadawała mu masę pytań. A on nie będzie w stanie już dłużej jej okłamywać. No dobra, spójrzmy prawdzie w oczy, on nie potrafi kłamać. A jeśli tak, to kiepsko mu idzie. Widać to po rozmowie z Harry'm. Od razu zmiękł.
Ale co z chorobą Amandy? Harry nie pisnął ani słówka, tylko dał mu tę radę. Oni w końcu muszą się dowiedzieć. A Amy? Umrze? Nie może, nie może, uwielbiam ją.
Jeeeej, w końcu pojawi się Mia! I Liamson! Moje modlitwy zostały wysłuchane! W końcu zobaczymy tego psiaka. I rozdział będzie weselszy. Tak! Tak! Tak! Ostatnio za dużo tego smutku.
A ta tajemnicza osoba? Może Thomas? Albo Dercy? Zgadłam?
Ja już chcę kolejny!
Kurde, znowu się rozpisałam, jak tak dalej pójdzie, moje komy staną się dłuższe od twoich rozdziałów, albo co najgorsze-moich.
Ale lubię pisać, bo wiem, ze to cię motywuję i pewnie czasami śmiejesz się z głupot, jakich tu wypisuję( zabić Megan!)
To do następnego kochana!
Kochana, czekam na rozdział!
OdpowiedzUsuńMasz czas do 24 bo inaczej się obrażę �� Ale mniejsza, G E N I A L N Y ❤❤❤
U mnie już nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńłołołołoł!! nie mogę się doczekać następnego rozdziału :* ten jest cudowny <3 pozdrawiam i życzę weny :))
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział ! ;)
OdpowiedzUsuńWow to opowiadanie jest super co prawda dziś zaczęłam je dopiero czytać ale tak mnie wciągnęło że nie wychodziłam z pokoju dobrych kilka godzin. Tego nie da się pisać :*
OdpowiedzUsuńTego uczucia co do tego opowiadania nie da się opisać * - tak miało byc to ostatnie zdanie ;)
Usuń