czwartek, 2 lipca 2015

27. "Trzymający twoją dłoń. Tańczący w ciemnościach, ponieważ byłem jedynym, który kochał cię od początku. Ale teraz, gdy cię z nim widzę mój świat się rozpada".

PROSZĘ KAŻDEGO KTO CZYTA TEN ROZDZIAŁ O SKOMENTOWANIE NAWET GŁUPIM "DALEJ" :) TO NA PRAWDĘ WAŻNE :) MIŁEGO CZYTANIA!


POV Amy








- Kocham cię Amy.- usłyszałam, a moje serce automatycznie stanęło. Wpatrywałam się w niego jakbym pierwszy raz widziała go na oczy. Jego brązowe tęczówki lśniły nieznanym dotąd blaskiem, a usta zamykały się i otwierały jakby chłopak nie wiedział czy może kontynuować. Nie wiedziałam co mam na to odpowiedzieć. Nie wiedziałam co będzie odpowiednie, jeśli cokolwiek by w ogóle było.
- Odkąd wyjechałem nie mogłem przestać o tobie myśleć. A kiedy zobaczyłem cię wtedy w telewizji... tak cholernie tęskniłem. Tak mi ciebie brakowało. Walczyłem. Próbowałem walczyć z tym uczuciem, ale przegrałem tę walkę Amy. Uwiadomiłem sobie, że cię kocham. Nie jak przyjaciółkę czy siostrę. Jak kobietę z, którą mógłbym spędzać każdą wolną chwilę. U boku której mógłbym się budzić i zasypiać. Pokochałem cię tak cholernie mocno, że nie mogłem myśleć o nikim innym. Ja...
- Przestań.- rozkazałam, ale zabrzmiało to bardziej jak cichy szept. Czułam jak w kącikach oczu zaczynają gromadzić mi się łzy. Rozejrzałam się po pomieszczeniu jakby szukając odpowiednich słów. Jakby cokolwiek miało mnie uratować przed tym wyznaniem Jakby coś mogło cofnąć czas.
- Przestań. To nie prawda. Zależy ci na mnie, ale nie jak na kobiecie. Nie możesz. Nie chcesz tego. Oboje o tym wiemy. Nie kochasz mnie.- cofałam się, jakby to miało coś dać. Jakby to miało mnie od niego oddzielić. Ale czasu już nic nie mogło cofnąć. Brunet szybkim krokiem do mnie podszedł, a szafka za mną uniemożliwiła mi dalszą ucieczkę. Chwycił moją twarz w dłonie i, gładząc opuszkami palców moje policzki uparcie stawiał na swoim.
- Możesz się od tego odpychać. Możesz mnie unikać, ale nic nie zmieni tego co do ciebie czuję. Nic nie zmieni tego, że cię kocham.- poczułam jak łzy znaczą mokre ścieżki na mojej skórze. Nie byłam gotowe na takie słowa. Nie chciałam ich słyszeć.
- Dlaczego musisz wszystko komplikować? Dlaczego musiałeś wszystko zepsuć?- zacisnęłam zęby, odpychając go od siebie. Wiedziałam, że był zaskoczony moją reakcję. Chwyciłam się za włosy, próbując unormować oddech.
- Nic nie rozumiesz...- rzekłam, ale odpowiedziała mi tylko pusta. Stałam do niego plecami, ale wyczuwałam jego obecność.
- Rozumiem. Rozumiem wszystko doskonale. Teraz już tak. Kochasz Stylesa. Zrozumiałem. Pieprzyłaś się z nim. Zrozumiałem. Ale nie potrafię zrozumieć jednego.- zacisnęłam wargi, czując metaliczny posmak krwi. Nie miałam odwagi się odwrócić i spojrzeć mu w oczy. Nie miałam odwagi na niego patrzeć. Bałam się jego słów.
- Nie mogę zrozumieć dlaczego. Dlaczego jesteś mu tak bezgranicznie oddana. Znamy się całe życie i mnie nawet w połowie nie darzyłaś takim uczuciem jak jego. Nawet go nie znasz. Nic o nim nie wiesz. Zrobił ci dziecko i wystraszył się. Zwiał jak tchórz. Wykorzystał cię. Nic dla niego nie znaczyłaś. Chciałbym zrozumieć, ale nie potrafię. Za to ty nie chcesz mi przyznać racji. Wiesz, że ją mam. Wiesz, że to prawda, a mimo to będziesz go broniła. A prawda jest taka, że to zwykły sukinsyn. To nie jest ten sam Harry co kiedyś.- nie wytrzymałam. Zaciskając szczękę, gwałtownie się odwróciłam i szybkim krokiem ruszyłam w jego stronę. Zamachnęłam się i mocno uderzyłam w policzek. Chwyciła go za rąbek koszuli i przywarłam do ściany. Nie miałam pojęcia skąd było we mnie tyle siły.
- Nic o nim nie wiesz. Nie masz prawa go oceniać. Może i nie spędziła z nim wystarczająco dużo czasu, ale założę się, że tyle ile wiem o nim ja nie wie o nim nikt inny.- warknęłam.
- Co tu się dzieje?- usłyszałam głos i rozpoznałam, że należał on do Zayna. Dopiero wtedy puściłam bruneta i oddalając się lekko w stronę drzwi nie hamowałam łez. Widziałam zmieszanie na twarzy Zayna i Perrie. Po chwili do pomieszczenia wszedł także Niall z Louisem. Wszyscy wpatrywali się we mnie i Liama, a ja ignorując to wciąż wpatrywałam się w brązowookiego.
- To prawda, że cię kocham. Może nawet bardziej niż przyjaciela i kto wie czy gdyby wszystko potoczyłoby się inaczej nie stworzylibyśmy wspaniałej, kochającej rodziny, ale nic nie zmieni moich uczuć do niego. Nigdy o nim nie zapomnę nawet jeśli masz rację. Ale na tym właśnie polega miłość. Na darowaniu miłości i nie oczekiwaniu niczego w zamian. Powinieneś o tym pamiętać.- szepnęłam zupełnie nie przejmując się obecnością innych. Widziałam w jego oczach ból. Widziałam rozpacz i kiedy miałam już wyjść usłyszałam jego rozpaczliwy krzyk.
- Pamiętam. Dlatego właśnie ci to powiedziałem. Bo gdybym czegoś od ciebie oczekiwał, nigdy bym ci tego nie wyznał.- to było ostatnie co od niego usłyszałam. Zrobiłam tylko kilka kroków w stronę drogi i kiedy chciałam przejść przez ulice usłyszałam tylko pisk opon, a zaraz potem pulsujący ból w skroniach i ciemność. Błogi spokój. Spokój...



*Kilka tygodni później*




Spałam. Spałam już tak długo, że wszystko zesztywniało mi od braku jakichkolwiek ruchów. Byłam wszystkiego świadoma. Mój umysł działał sprawnie, ale ciało odmówiło posłuszeństwa. Nie mogłam się odezwać, nie mogłam się poruszyć. Mogłam tylko oddychać i... słuchać. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że jestem w śpiączce. Doskonale wiedziałam też, że Liam czuwa przy mnie cały czas. Wiedziałam, że siedzi tutaj dzień i noc, choć sama nie wiedziałam kiedy po sobie nastawały dane pory dnia. Dowiedziałam się, że chcąc przejść przez ulice upadłam i zemdlałam. Samochód nie zdążył wyhamować. Ze wszystkich sił starałam się otworzyć oczy. Zaprzestałam jednak tej czynności, słysząc rozmowę.
- Śpi już trzeci tydzień. Ile jeszcze to potrwa?- rozpoznałam głos Liama. Czułam się jak szpieg, ale oni nie byli świadomi, że ich słyszę.
- Nie jestem w stanie ci odpowiedzieć. Tydzień. Rok. Kilka lat. Nie wiem.- drugą rozmówczynią była Gemma. cieszyłam się w duchu, że wszyscy tutaj są. Obawiałam się tylko jednego i tylko na to chciałam znać odpowiedź.
- Co będzie z dzieckiem?- wytężyłam wszystkie zmysły, czekając na odpowiedź. Niepokoiłam się  o nie, a jeszcze bardziej niepokoiła mnie jedna myśl.
- Lekarze nie chcą mówić. Mówią, że obowiązuje ich tajemnica lekarska bo Amy jest pełnoletnia, a my nie jesteśmy jej najbliższą rodziną. Niepokoi mnie ta niewiedza. Gdyby wszystko było dobrze, powiedzieli by.- cholera. W tym momencie cieszyłam się, że istnieje coś takiego jak tajemnica lekarska. Jeśli mieli się dowiedzieć, chciałam aby dowiedzieli się ode mnie.
- Jeszcze jedno... podobno wrócił.- zniżyli głos do szeptu. Nie wiedziałam o kogo im chodzi.
- Wiem. Słyszałam. To nie wróży niczego dobrego, ale chciał się spotkać.- nie rozumiałam ich słów. Nie wypowiedzieli żadnego imienia, a mnie nic nie przychodziło do głowy. A mnie w umyśle krążyło tylko jedno pytanie. Czułam dziwną pustkę w miejscu gdzie powinno być wspomnienie. Jedno cholerne wspomnienie.
- Z kim?- chłopak kontynuował, a dziewczyna westchnęła zrezygnowana.
-  Ze mną. Chciał porozmawiać. Dzisiaj.- wtedy udało mi się zrobić coś, co było niemal niemożliwe. Otworzyłam oczy, a pustka w mojej świadomości powiększyła się, widząc unoszący się pod pościelą brzuch.
- Spojrzałam na dwójkę przyjaciół, znajdujących się w pomieszczeniu, a Liam widząc mnie otworzył szerzej oczy.
- Pójdę po lekarza.- powiedziała Gemma i zniknęła. Ja wciąż wpatrywałam się w przyjaciela, który podszedł do mnie niepewnym krokiem, posyłając lekki uśmiech.
- Witaj, Amy.- odwzajemniłam go, czując na policzku jego ciepłą dłoń.
- Witaj, Liam.


Po rozmowie z lekarzem, został ze mną Liam. Gemma gdzieś zniknęła, a Zayn i Perrie właśnie weszli do pomieszczenia witając się ze mną. Za nimi ujrzałam Nialla i Caroline. Posłałam im ciepłe spojrzenia, dowiadując się, że w moim brzuchu dziecko rozwija się dobrze. Ciekawe jak długo. Zastanawiałam się, czy powinnam zadać im pytanie, które nurtuje mnie od dnia wypadku. Po dłuższym namyśle wzięłam głęboki wdech. Chciałam w końcu zatuszować dziurę w głowie. W wspomnieniach.
- Muszę was o coś zapytać. Wiem, że to dziwne i może bez sensu, ale to dla mnie ważne.- zaczęłam, a widząc ich zaciekawione spojrzenia kontynuowałam.
- Coś się zdarzyło. Nie pamiętam pewnym zdarzeń sprzed wypadku. I właśnie chciałam was zapytać o jedno konkretne wspomnienie.- zauważyłam zaniepokojone spojrzenie Liama, ale nikt się nie odezwał. Każdy czekał, aż poukładam swoje myśli i będę gotowa dokończyć. Przełknęłam głośno ślinę i odezwałam się niepewnie.
- Kto jest ojcem mojego dziecka?




POV Harry



Stukałem palcem w blat, czekając na swoją siostrę. W duchu dziękowałem, że zgodziła się ze mną spotkać, ale bałem się. Bałem się jej zawistego wzroku. Bałem się spotkania z nią. Nie wiedziałem jak zareaguje na mój widok. Przez ostatnie miesiące zmieniłem się. Musiałem dopasować swój styl życia do Megan, do tego, że będę ojcem jej dziecka. Prawdopodobnie będę jedynym człowiekiem, który obdarzy je uczuciem, choć wiedziałem, że ono wcale nie jest moje. Ona już nawet temu nie zaprzeczała. Teraz, kiedy wyjechała cholera wie gdzie, mogłem spokojnie przyjechać i spotkać się z... no właśnie. Z kim właściwie chciałem się spotkać? Na pewno nie z Amy. Nie chciałem jej bardziej ranić. Wolałem, żeby nie była świadoma mojej obecności, choć kusiło mnie, aby zobaczyć ją choć przez chwilę. Ale zdawałem sobie sprawę z tego, że to nie realne. Dlatego właśnie poprosiłem Gemme o spotkanie. Chciałem dowiedzieć się co u niej. Czy coś się zmieniło.
- Pośpiesz się. Nie mam zbyt dużo czasu.- z rozmyślań wyrwał mnie jej głos. Była oschła. Zresztą, dlaczego się dziwiłem? Sam tego właśnie chciałem. aby wszyscy mnie znienawidzili. Myślałem, że tak będzie łatwiej.
- Cieszę się, że cię widzę.- zdobyłem się na lekki uśmiech. Nie odwzajemniła go. Patrzyła na mnie jak na obcą osobę. Jakbym nie był jej bratem. Zabolało.
- Daruj sobie. Czego chcesz?- warknęła, pochylając się w moją stronę. Zrobiłem to samo i postanowiłem od razu przejść do rzeczy.
- Wiesz po co chciałem się spotkać.- odpowiedziało mi tylko jej ciche westchnięcie. Wbiła wzrok w swoją torebkę i kiedy miała się już odezwać przerwał jej telefon. Spojrzała na wyświetlacz i szybkim ruchem odebrała.
- Tak?... Ale jesteś pewny?... Chryste... Dobrze, już jadę. Zaraz będę...- rozłączając się, wbiła we mnie wzrok. Zobaczyłem w jej oczach strach. Nie zdążyłem spytać o co chodzi, bo dziewczyna szybko wstała i zbierając swoje rzeczy zwróciła się do mnie.
- Amy ma się dobrze. Jest szczęśliwa z Liamem. Spodziewają się nawet dziecka. Jeśli chcesz dla niej dobrze, to zniknij raz na zawsze z jej życia. Ona tego właśnie by chciała. Zapomnieć o tobie. Zresztą... już to zrobiła. Żegnaj, braciszku.- usłyszałem, po czym dziewczyna odeszła. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie sens jej słów. Moje serce zaczęło się kruszyć, a szczęka zaciskać. Zmarszczyłem brwi, uświadamiając sobie coś z czego nie byłem zadowolony.
- Coś mi tu nie gra, siostrzyczko. Coś jest nie tak. Czuję to.








Rozdział wcześniej i jestem z niego bajdzo bajdzo zadowolona! Dzieje się tak dużo! co o tym myślicie? Amy utraciła wspomnienia o Harrym? Jak myślicie co teraz zrobi Liam z tym faktem? Powiedzą jej o tym kto jest ojcem jej dziecka czy może... zatuszują prawdę? Tego dowiemy się za tydzień! A co z biednym Hazzą? Cóż... jutro wyniki z rekrutacji do szkoły! Czy się dostanę? ;c Zobaczymy. Jak wam mijają wakacje?

Pozdrawiam moją kochaną Amelie Jane! <3 musiałam to zrobić xD

Proszę o komentarze mordki! :)
























15 komentarzy:

  1. No znów mnie bardzo zaskoczyłaś z tym wypadkiem i utrata świadomości tylko ze jeszcze jej choroba mnie martwi i nie wspomniałaś o malej czarnoskórej dziewczynce )))) powodzenia jutro ))))

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie tak to nie może być...

    OdpowiedzUsuń
  3. Opowiadanie jak zawsze z reszta cudowne :) zycze Ci duzo weny i abys sie dostala dobtej szkoly, jesli jest Twoja wymarzona ;) wakacje leca bardzo fajnie :) powiedz lepiej jak Tobie one mijaja :) czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  4. nie no jak nie może być Amy musi odzyskać wspomnienie o harrym życzę weny pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O ty małpo! Ale wiesz co O.o Nawet się cieszę, że ona zapomniała o Harry'm O.o Hahahhahaa a mnie wzięła ochota na lody! 😂😂
    Nie no, laska, kocham cię <3 I przy okazji trzymam kciuki, że się dostaniesz! :D
    Nie wiedziałam, że tak wyidealizowałaś Liama O.o 😂 Taki słodki... ❤ Hahaahahahahahha chociaż sama, nie wiem z jakich powodów, wole Harrego 😂 Ale nie w tym opowiadaniu :o
    Hahahahhahahhah najbardziej go polubiłam w tłumaczeniu "Sex 101" 😂😂 Taki słodki, a jednocześnie niegrzeczny *o* Lubie takich!😂😂
    To czekam na nexta, skarbie ❤ I chce dedyka! 😭😭
    Pozdrawiam, Majtyyyna 😂😂❤❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaa!!normalnie jestes boska jak.mozna tak zajebiscie zaskakiwac czytelnika extra to wyszlo !! Tylko bardziej zakochalam sie w harrym niz w liamie pogodzilam sie ze on jest tylko jej przyjacielem a tu nagle wyznaje jej milosc.Moze niech okaże sie ze dziecko ja uratuje z choroby :) pozdrawiam! Taka mloda a takie opowiadania pisze :*

    OdpowiedzUsuń
  7. To tak nie może...
    Oni jej wmówią, że to dziecko jest Liama? Ale z Harrego był by taki słodki tatuś. W sumie i tak nim będzie z tą zdzirą, ale tak nie powinno być!
    HALO, ZGŁASZAM SPRZECIW
    I bardzo bym chciała żeby ona wyzdrowiała :")

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam to opowiadanie! :) Uwielbiam to w jakim stylu piszesz to, że jest pewnego rodzaju napięcie i to, że tak wspaniale zagłębiasz się w szczegóły! :) Życzę weny i z niecierpliwością czekam na kolejne części! :) Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Też jutro się dowiem czy się dostałam do szkoły.. jest stres!
    Łołołoł, ale co tu się dzieje... Amy nie pamięta Harrego! jejku.. podejrzewam że oni zatuszują prawdę i powiedzą Amy że to Liam jest ojcem dziecka.. takie mam przeczucie xd a Harry pewnie namiesza :D wspaniały rozdział <3 czekam na kolejny i weny życzę :* / Marcysia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie umiem oderwać się od tego opowiadania. Jest na prawdę cudowne <3 życzę weny i dostania sie do wymarzonej szkoły :* czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Podziwiam Cię. Bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie. Masz wielki talent. :) Mam nadzieję, że dostałaś się do szkoły pierwszego wyboru. Ja też dzisiaj poznałam wyniki i udało się. Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy opowiadania

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże, co tu się stało? Coraz bardziej się wszystko komplikuje, co oczywiście bardzo mi się podoba. Mam nadzieję, że dostałaś się tak gdzie chciałaś, mi na szczęście się udało :)
    I dziękuję na pozdrowienia, nawet nie wiesz, jak mi się ciepło na sercu zrobiło! Jesteś kochana!
    A teraz co do rozdziału...
    Liam jest taki słooodki. To, jak wyznał miłość Amy...Boże, to było takie słodkie. Takie....ugkfkfkdkdjtrddj. Wkurzyła mnie trochę reakcja Amandy. Znaczy nie dziwię jej się, ale mogła się trochę pohamować. Myślałam, że go pobije!
    I smutno mi się robi, kiedy spotyka ją tyle złych rzeczy. Ma raka, zaszła w ciążę z Harrym, do tego ten wypadek, była w śpiączce no i jeszcze nie wie, z kim ma dziecko. Nie za dużo tego? Tak mi jej szkoda, biedna..
    Chociaż Harry lekko też nie ma. Wkurza mnie to, że wszyscy go tak nienawidzą i odpychają od siebie. Znaczy ja rozumem, dlaczego, ale może gdyby im powiedział całą prawdę....Tak, wiem, że nie może i to jest najgorsze. Ja go lubię i mam nadzieję, że on jakimś cudem nadal będzie z Amy, choć na razie się na to nie zapowiada.
    Kurde, Harry to taki mój Louis. Ma w życiu cały czas źle, wszystko mu się pieprzy.
    Sorki, że tak późno skomentowałam, ale jakoś nie miałam czasu. Poza tym zawsze walę takie długie komy, więc pisanie na telefonie za długo by mi zajęło.
    Jeszcze raz dziękuję za pozdrowienia i miłe słowa, jakie napisałaś w komentarzu pod ostatnim rozdziałem. Kocham cię za to po prostu, chociaż nadal uważam, że ty piszesz lepiej!
    Miłych wakacji!

    OdpowiedzUsuń