Przeczytaj notkę pod rozdziałem!
POV Liam
Stałem na środku pokoju wpatrując się w jeden punkt przed sobą. Nie miałem pojęcia co mam o tym wszystkim myśleć. Nie miałem pojęcia co działo się pod moją nieobecność. Nie miałem pojęcia ile mogło się zdarzyć przez te kilka godzin. Nie znałem powodu dla którego Amy znalazła się u Harry'ego. Nie znałem przyczyny ich kłótni. Co tutaj się właściwie do cholery dzieje? Wiedziałem tylko, że stała się tragedia i że moja kruszynka płakała. Przez niego. Przeniosłem wzrok na chłopaka który był powodem jej łez. Zacisnąłem pięści widząc jak pierwszy się ogarnia i zakłada buty. Zaraz...
- Masz zamiar gdzieś wyjść Styles?- warknąłem, ale mimo ogromnej złości stałem w miejscu. Chłopak nawet na mnie nie patrząc zaczął zakładać kurtkę.
- Za Amy.- odpowiedział cicho, a ja czułem jak wszystkie możliwe emocje buzują we mnie. Szybkim krokiem podszedłem do chłopaka i wyrywając mu kurtkę z rąk ponownie warknąłem:
- Nigdzie nie pójdziesz. A już na pewno nie za nią.- lokaty spojrzał na mnie i z jego twarzy można wyczytać było zmieszanie, rezygnację, a teraz także ból. Zacisnął wargi i wszedł w głąb pomieszczenia. Stanął plecami do mnie opierając się rękami o blat.
- Opowiedz mi co się stało.- rozkazałem lustrując go wzrokiem. Chłopak długo milczał, a ja czułem jak moja cierpliwość powoli się kończy. Nie wiem ile czasu minęło zanim nadal stojąc do mnie tyłem brunet zapytał cicho:
- Co chcesz wiedzieć?- uniosłem brew, choć doskonale wiedziałem, że on nie mógł tego zobaczyć.
- Wszystko.- odpowiedziałem bez chwili wahania. Ponownie zapadła chwila cichy którą Harry przerwał. Odwrócił się gwałtownie i patrząc na mnie zaczął:
- Co ci mam powiedzieć? Że kiedy wczoraj zostaliśmy sami ona wygarnęła mi co o mnie myśli? Że kiedy się kłóciliśmy nazwałem ją suką? Czy może to, że kiedy ty bawiłeś się w najlepsze zmarła jej matka? Wiedziałeś, że nie ma ojca? Że zmarł kilka miesięcy temu? Oczywiście, że nie. Bo to ja byłem przy niej kiedy najbardziej tego potrzebowała. To mnie zwierzała się, jak bardzo cierpi i jak bardzo jej samotna. To ja wziąłem ją do siebie i czuwałem przy niej, bo nie mogłem patrzeć jak cierpi. To chciałeś usłyszeć Liam?- oddychałem ciężko próbując przetrawić jego słowa.
- Czy ty się w ogóle słyszysz? Byłeś przy niej tylko dlatego, że ja nie miałem o niczym pojęcia.- starałem się być jak najbardziej spokojny, ale mój głos drżał od napływu emocji. Zrobiłem kilka kroków podchodząc do chłopaka, który stał teraz wyprostowany mierząc mnie spojrzeniem.
- To dlatego nazwała cię kłamcą, prawda? Nagadałeś jej jakiś głupot, a teraz zgrywasz bohatera!- podniosłem wzrok patrząc prosto w jego zielone tęczówki, które pociemniały.
- Zrozum Harry, że to nie jest zabawka którą można odłożyć i zabrać ponownie kiedy nadejdzie taka ochota. To nie jest pierwsza, lepsza, nic nie znacząca dziewczyna. To jest dziewczyna której nie tkniesz dopóki ja żyję, rozumiesz? Gówno mnie obchodzi, że sam niszczysz sobie życie będąc w jakimś chorym związku z dziewczyną która nie daje ci żyć. Wiesz doskonale do czego Megan jest zdolna i wiesz, że zadając się z Amy narażasz ją na niebezpieczeństwo. Amy jest wyjątkową, wrażliwą osobą o złotym sercu która zrobi wszystko żeby pomóc innym. Zrobi wszystko żeby inni nie cierpieli. Ale nie jest naiwna. Potrafi odróżnić człowieka któremu warto pomóc od zwykłego dupka któremu na niczym ani na nikim nie zależy. To jest moja przyjaciółka Harry. Wiesz co to oznacza? Czy już zapomniałeś jak to jest ich mieć? To nie my odsunęliśmy się od ciebie. To ty nas odtrąciłeś. Wybrałeś Megan. I to była tylko i wyłącznie twoja decyzja.- nie podniosłem głosu. Moje słowa i tak były wystarczająco ostre. Zdawałem sobie sprawę z tego, że to co teraz powiedziałem nas skłóci. Wiedziałem, że go to zabolało. Ale to była czysta prawda. Prawda, której żaden z nas nie odważył się mu wyznać. Aż do teraz. Zauważyłem jak chłopak zaciska pięści i już obawiałem się, że zaraz skoczy mi do gardła. Bójka z nim była ostatnią rzeczą na jaką miałem ochotę. Odetchnąłem z ulgą widząc jak Harry zaczyna chodzić w tę i z powrotem próbują się uspokoić. Wreszcie stanął i patrząc w podłogę wyszeptał:
- Nic nie rozumiesz...- westchnąłem.
- Nikt z nas nie potrafi cię zrozumieć. Zmieniłeś się. To nie jest już ten sam Harry co kiedyś. Tracimy cię Hazz. Sam się zatracasz. Zrób coś ze sobą bo inaczej zostaniesz sam. Nie chcesz naszej pomocy, to chociaż nie wplątuj w swoje chore życie kolejnych osób. Nie wplątuj w nie Amy. Bo jeśli stanie jej się krzywda nie będę patrzył na to kim dla mnie jesteś. Obiecuję ci, że osobiście dopilnuję tego, żebyś nie wyszedł z tego w jednym kawałku.- brunet podniósł wzrok i patrząc mi w oczy westchnął.
- Zostaw mnie samego.- patrzyłem na niego osłupiały, zdziwiony jego reakcją. Wcześniej zaczął by się kłócić, bronić swoich racji. Teraz jednak odpowiedział zwykłym "Zostaw mnie samego". Zmienił się. Tak cholernie się zmienił.
- Ogłuchłeś? Wyjdź i leć do swojej Amy! Żyjcie długo i szczęśliwie i zapomnij o tym co się stało. Zniknę z jej życia.- krzyknął, a ja nadal zszokowany zdołałem kiwnąć tylko głową i wyszedłem. Nie miałem pojęcia co teraz będzie. Byłem cholernie zły na Harry'ego, że stał się takim dupkiem. Nie potrafiłem wybaczyć mu tego, że zaczął wplątywać moją kruszynkę w jego chore życie. Miałem mu za złe, że nie potrafi odejść od tej zardzewiałej zdziry która tylko utrudnia mu życie. Nie rozumiałem jego toku myślenia. Ale każdy jest kowalem własnego losu. Sam wybrał sobie takie życie. I miałem tylko nadzieję, że Amy nie ujrzy w nim więcej dobrego niż złego. Nie chciałem żeby mu pomagała. Choć być może byłaby w stanie... Ale zbyt bardzo mi na niej zależało, żebym mógł na to pozwolić. Zbyt mocno byłem do niej przywiązany, żeby ponownie ją stracić. Skoro los ponownie nas ze sobą złączył, to może to jakiś znak? Ta rozłąka uświadomiła mi, że ta dziewczyna jest dla mnie kimś więcej. Tym razem nie mogłem pozwolić, żeby ktoś mi ją zabrał.
POV Zayn
*Kilka dni później*
Wszedłem do domu z nadzieją, że dzisiaj ujrzę roześmiane twarze moich przyjaciół. Od dnia imprezy panuje tutaj dziwna atmosfera. Harry był u nas tylko raz kiedy mieliśmy omawiać nasz teledysk. Amy też nie odwiedzała nas od tego czasu. Nie odbiera też telefonu od żadnego z nas. Liam kiedy nie siedzi w swoim pokoju, chodzi nerwowo po domu i próbuje się bezskutecznie do niej dodzwonić. Podobnie Louis i Gemma. Nikt dokładnie nie wie co się stało. Nikt oprócz Harry'ego i Liama. Wiedzieliśmy tylko tyle, że Amy zmarła matka i że Harry jest pieprzonym dupkiem oraz że jeśli zbliży się do Amy to pożegna się z życiem. Dokładnie tyle powiedział nam Liam. Wydaje mi się, że ta dwójka coś przed nami ukrywa. Co do Harry'ego to szkoda słów. Odkąd pojawiła się ta żmija- Megan, chłopak całkiem się od nas odizolował. Kupił własny dom i wyprowadził się od nas zamieszkując z nią. Na pierwszy rzut oka widać, że nie jest szczęśliwy. Ale on robi wszystko żebyśmy tego nie zauważyli. Nikt z nas nie potrafi mu pomóc. On nie chce naszej pomocy. Odrzuca ją. Skierowałem się do salonu widząc na kanapie Louisa bawiącego się komórką.
- Gdzie reszta?- zapytałem rozkładając się w fotelu. Lou odłożył telefon i spojrzał na mnie.
- Niall wyszedł z Carly, a Liam siedzi w pokoju bawiąc się z psem.- odrzekł, a ja przypomniałem sobie, że przecież Amy nadal nie odebrała od nas Liamsona. Ta dziewczyna naprawdę musi czuć się teraz samotna.
- Zayn, musimy coś zrobić. Przecież tak dłużej nie może być! Liam chodzi cały nerwowy bo nie wie co dzieje się z Amy. Ja też się martwię. Oni muszą w końcu ogarnąć dupy i nie ważne o co poszło. Ale wszyscy na ty cierpimy. A w szczególności ta dziewczyna.- skinąłem tylko głową. On miał całkowitą rację. I tylko jedna osoba mogła nam powiedzieć o co tak naprawdę poszło. Wstałem i zacząłem się zbierać do wyjścia.
- Dokąd idziesz?- usłyszałem głos przyjaciela. Spojrzałem na niego zapinając kurtkę.
- Do głównej przyczyny ich konfliktu.
POV Amy
Siedziałam na kanapie ubrana w zwykły, beżowy sweterek i czarne spodnie. Włosy spięłam w luźnego koka, a na twarzy nie miałam żadnego kosmetyku. Nigdzie nie wychodziłam więc nie miałam ochoty ani potrzeby na poprawę swojego wyglądu. Zresztą... miałam teraz większe zmartwienia niż to czy przypudrowałam nosem. Siedziałam trzymając na kolanach album. Oglądałam zdjęcia uśmiechając się przez łzy. Wiem, że powinnam ogarnąć się i zapomnieć. Zacząć normalnie funkcjonować. Powinnam być silna. Ale nie jestem. Przynajmniej nie muszę przed nikim udawać, że wszystko jest w porządku. Korzystałam z ostatniego dnia urlopu, bo doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że jutro będę musiała się zmierzyć z szarą rzeczywistością. Będę musiała wyjść do ludzi i znów stać się silną i niezależną kobietą z pełnym entuzjazmem i zapałem. Z pozytywnym nastawieniem do życia. Wiem to. Ale nie wiem czy jestem na to gotowa. Od kilku lat, dzień w dzień mam do czynienia ze śmiercią i strachem przed nią. Codziennie daję nadzieję na to, że wszystko będzie w porządku. Dodaję otuchy zmartwionym rodzicom i dzieciom które są na granicy śmierci. W życiu straciłam już kilkoro swoich pacjentów. Za każdym razem odczuwałam pustkę. A teraz? Teraz nie czułam kompletnie nic. To wszystko wypaliło w moim sercu ogromną dziurę której nie byłam w stanie załatać. Straciłam oboje rodziców. To normalne, że cierpię. Ale nie potrafię się pogodzić z tym, że jeszcze kilka dni temu obok siedziała moja mama. Kobieta, która była dla mnie przykładem. Kobieta, która uczyła mnie życia. Teraz pozostał mi po niej tylko kubek z którego piłam herbatę. Wciąż czułam jej zapach. Kilka razy też przyłapałam się na tym, że budząc się w nocy wołam ją. Nawet w dzień mi się to zdarzało. Kiedy wydawało mi się, że słyszę jej kroki w kuchni. Albo jak bierze prysznic w łazience. Niestety, za każdym razem to tylko moja wyobraźnia. Nie miałam siły już płakać. Nie spałam już którąś noc z rzędu i nie chciałam przechodzić tego po raz kolejny. Chciałam wyjść z tego domu, który całym sobą przypominał mi o tym, o czym tak bardzo chciałam nie pamiętać. Odkładając album chwyciłam w dłonie komórkę. Włączyłam ją, bo od kilku dni była nieaktywna. Wyłączyłam ją zaraz po przyjściu do domu. Zaskoczona spojrzałam na wyświetlacz który wskazywał na łącznie sto nieodebranych połączeń i czterdzieści wiadomości. Głównymi adresatami byli Liam, Gemma i Louis. Zauważyłam też kilka połączeń od Nialla i Zayna. Przeglądając dalej napotkałam się także na Harry'ego. Nie mogłam sobie przypomnieć skąd miałam jego numer, ale sądząc o tym jak miałam go zapisanego mogłam się domyślać, że chłopak sam dorwał mój telefon. Przypomniałam sobie sytuacje z przed kilku dni. Jak zawiózł mnie do szpitala, a potem przygarnął do siebie. Był przy mnie. Cały ten czas kiedy tego najbardziej potrzebowałam. I kiedy miałam już nadzieję, że ta znajomość wzejdzie na dobry tor znów się zawiodłam. Po raz kolejny cierpię przez faceta. Tylko w tej sytuacji, ten facet jest mi zupełnie obcy. W przeciwieństwie do Liama którego znam prawie całe moje życie. Chciałabym teraz tak po prostu pójść przytulić się do niego. Było mi tak okropnie wstyd, że na niego naskoczyłam. Ale Harry tak namącił mi w głowie...
Kasowałam niepotrzebne wiadomości kiedy moją uwagę przykuła jedna. Otworzyłam ja i zaczęłam czytać.
Amy oddzwoń proszę. To pilne. Chodzi o Mii...
Thomas xx
Wysłana dzisiaj rano. Zniknęła w tłoku tego wszystkiego. Szybko wybrałam odpowiedni numer i przyłożyłam telefon do ucha przygryzając wargę. Nic. Próbowałam jeszcze kilka razy ale po drugiej stronie zastałam tylko głuchą ciszę. Nie miałam pojęcia o co może chodzić. Tom nie był typem człowieka który pisał kiedy tylko chciał. Był naprawdę zajęty i musiało się stać coś cholernie ważnego, że napisał sms'a z Afryki. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi. W przeciągu tych kilku dni było tutaj sporo osób. Między innymi Liam i Gemma. Dobijali się chyba z pół godziny prosząc żebym im otworzyła. Ale szybko zrezygnowali kiedy dotarło do nich, że nic z tego. Nie miałam ochoty na rozmowę z żadnym z nich. Choć wiem, że być może by mi to pomogło. Ogarnęłam się i postanowiłam otworzyć. Kiedy pociągnęłam za klamkę moim oczom ukazał się widok, którego się kompletnie nie spodziewałam. Zakryłam usta dłonią nie chcąc dopuścić do tego, abym się rozpłakała. Nie wiem dlaczego tak zareagowałam i czy byłby to odruch dla byle kogo. Nie wiem czy zareagowałabym podobnie gdyby stała tu zupełnie inna osoba. Być może tak. Dopiero teraz dotarło do mnie jak okropnie samotna się czułam. Mulat nie czekając na zaproszenie wszedł do środka i niemal natychmiast zamknął mnie w mocnym uścisku który odwzajemniłam. Mocno wtuliłam się w jego klatkę piersiową ciesząc się, że ktoś przy mnie nareszcie jest.
- Zayn...- szepnęłam, a chłopak uciszył mnie jeszcze bardziej przyciągając do swojego torsu. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i bez słowa usiedliśmy na kanapie. Skrzyżowałam nogi, a szatyn zrobił to samo i już po chwili siedzieliśmy na przeciw siebie.
- Wszyscy się martwią. Nie chcesz z nikim rozmawiać. Sam bałem się, że zatrzaśniesz mi drzwi przed nosem.- zaśmiał się, a ja posłałam mu lekki uśmiech.
- Opowiesz mi co się stało?- zapytał, a ja spojrzałam na niego chwilę się zastanawiając. Wzięłam głęboki wdech i poczęłam mu opowiadać wszystko od początku. Począwszy od Kalifornii, wyjazdu Liama, aż do dziwnych zdarzeń z Harrym i Megan w roli głównej których byłam świadkiem. Wspomniałam także o Afryce i Mii którą kochałam jak młodszą siostrę. Zayn słuchał mnie uważnie potakując i od czasu do czasu zadając jakieś pytanie. Kiedy skończyłam poczułam się o wiele lepiej. Naprawdę tego potrzebowałam. Potrzebowałam aby mnie ktoś wysłuchał. Potrzebowałam kogoś obok siebie.
- Liam to świetny facet. Na pierwszy rzut oka widać, że mu na tobie zależy. A co Harry'ego...- przygryzł wargę zapewne szukając odpowiednich słów.
- Jest trudny. Kiedyś był zupełnie inny. Wesoły, miły, przyjazny. Ale nie daje się nikomu do siebie zbliżyć. Wszystkich odtrąca i daje sobą pomiatać. Tracimy przyjaciela. A najbardziej cierpi Gemma. Traci brata. Wydaje mi się, że on coś przed nami ukrywa. Boi się czegoś wyznać. Być może chce się uwolnić od Megan ale coś mu na to nie pozwala. Przecież tak nie wygląda zakochany chłopak.- powiedział, a ja skinęłam głową przypominając sobie jego mieszkanie. Racja. Tam od dawna nie ma ducha prawdziwej kobiety.
- Amy... wydaje mi się, że jesteś pierwszą osobą od wielu miesięcy która może mu pomóc. Oczywiście do niczego cię nie namawiam, bo na pewno Liamowi się to nie spodoba, ale... po prostu obserwuj. Bądź czujna bo on w każdej chwili może niemo wołać o pomoc. I wtedy być może tylko ty go usłyszysz.- patrzyłam na niego i już miałam zapytać o co mu dokładnie chodzi kiedy ponownie rozległ się dźwięk dzwonka. Szybko wstałam nie mając pojęcia kto to może być. Otwierając drzwi po raz kolejny dzisiejszego dnia stanęłam jak wryta. Chłopak miał na sobie ciemne jeansy i czarną koszulkę. Widać też było, że nie miał kontaktu z maszynką do golenia kilka tygodni. Tym razem to ja pierwsza rzuciłam się mu w ramiona.
- Tom!- uściskałam go mocno, a ten automatycznie odwzajemnił uścisk. Kiedy wreszcie go puściłam spojrzałam na niego. Miał smutny wyraz twarzy i przyglądał mi się z niepokojem.
- Coś się stało?- zapytałam rozpoznając ten wzrok. Ostatni raz widziałam go kiedy wyjawiał mi, że matka Mii właśnie zmarła. Ten wzrok przepowiadał złe wieści. Zauważyłam jak chłopak przełyka ślinę i kiwa twierdząco głową. Zanim zdążyłam się odezwać za mną pojawił się Zayn.
- Wszystko w porządku?- zapytał patrząc na mojego towarzysza. Thomas jednak nie spuszczał wzroku ze mnie. Uspokoiłam mulata ruchem ręki czekając na odpowiedź mojego przyjaciela. Po chwili ciszy niemal wyszeptał:
- Mia...
Witam moje kochane mordki!
Dziś troszkę dłuższa notka niż zwykle i mam nadzieję, że dobrniecie do końca. ;)
A więc zacznijmy od tego, że chciałam ogromnie podziękować wam za wszystkie komentarze pod ostatnim postem! Na prawdę to ogromnie mnie motywuje (sądzę, że każdego kto pisze) i jak widać rozdział pojawił się wcześniej! :D Wiem, wiem... miałam się trzymać norm "poniedziałek albo wtorek". Jednak dzisiaj uwinęłam się wcześniej ze sprzątaniem i oto powstał rozdział! Mimo, że jeszcze rano nie miałam bladego pojęcia co napisać... Mój brat podsunął mi pomysł "Zabij Zayna" xd A ja taki "facepalm". W sumie to dzięki niemu w rozdziale pojawił się Zayn ;) Na początku faktycznie miałam go uśmiercić, albo chociaż wsadzić do szpitala, no ale... kiedy mowa już o mulacie to jak pewnie już każdy, albo prawie każdy wie- Zayn Malik odszedł z One Direction. Nie wypowiadałabym się w ogóle na ten temat, bo nie jestem ani ich fanką ani "Directioner", ale wypowiadam się z tego faktu, że przecież są głównymi bohaterami mojego opowiadania i bardzo lubię ich piosenki ;) Naprawdę. Testy mają naprawdę świetne i jest to ogólnie "mój klimat". Nie wiem czy zauważyliście ale to głównie z ich piosenek są dodawane cytaty do tytułów rozdziałów. No cóż... Nie rozpaczam z tego powodu. Ale zdenerwowałam się widząc te wszystkie płaczące i cierpiące fanki... Zrobiło mi się ich po prostu szkoda. Specjalnie założyłam twittera i umieściłam tam wzruszający post skierowany do Directioner, Zayna i reszty chłopaków. Wstawiłam to na ich tablice. I od razu zrobiło mi się lepiej, choć wiem, że pewnie żaden z nich nawet tego nie zauważy ;') No ale cóż... Według mnie zrobił dobrze. Sława bardzo wyniszcza. Widać to po tych wszystkich wielkich gwiazdach jak Michael Jackson, Amy Winehouse... Jeśli miałby skończyć umierając w wieku czterdziestu lat z przedawkowania to lepiej, że wiedział kiedy odpuścić, zastopować. Jeśli jest szczęśliwy to dlaczego wy macie płakać? Jeśli ktoś byłby zainteresowany przeczytaniem moich wypocin z twittera to zapraszam. Wersja polska http://www.twitlonger.com/show/n_1sldr1p i wersja anglojęzyczna (tak wiem skaleczyłam ten tekst bardzo ;c) który wstawiłam na ich tablice http://www.twitlonger.com/show/n_1sldoh9
Zmieniłam także playliste ;) Jak wam się podoba? Jeśli macie jakieś propozycje to śmiało. Wejdźcie w zakładkę "Pytania, zastrzeżenia, spam" i wklejajcie je w komentarzach :)
Macie ochotę na jakiś konkurs? Przypominam, że blog ma już ponad 15 tys. wyświetleń i z okazji 20 tys. chcę coś zorganizować? Macie jakieś pomysły? :) Jestem otwarta na wszelkie propozycje! Jeśli ktoś chciałby się ze mną skontaktować to śmiało piszcie na poczte: sylwiaczerwinska@spoko.pl lub anetkazajac@onet.pl Obie sprawdzam codziennie więc bez obaw, na pewno odpiszę ;)
Ostatnio jedna dziewczyna prosiła mnie, żebym pomogła jej w uporządkowaniu bloga. Oczywiście- pomogłam. Jeśli ktoś chciałby jeszcze skorzystać z mojej pomocy to także piszcie ;)
Ps. Jak wam się podoba nowy "efekt specjalny" :D
Komentujcie! To naprawdę bardzo motywuje ;)
POV Liam
Stałem na środku pokoju wpatrując się w jeden punkt przed sobą. Nie miałem pojęcia co mam o tym wszystkim myśleć. Nie miałem pojęcia co działo się pod moją nieobecność. Nie miałem pojęcia ile mogło się zdarzyć przez te kilka godzin. Nie znałem powodu dla którego Amy znalazła się u Harry'ego. Nie znałem przyczyny ich kłótni. Co tutaj się właściwie do cholery dzieje? Wiedziałem tylko, że stała się tragedia i że moja kruszynka płakała. Przez niego. Przeniosłem wzrok na chłopaka który był powodem jej łez. Zacisnąłem pięści widząc jak pierwszy się ogarnia i zakłada buty. Zaraz...
- Masz zamiar gdzieś wyjść Styles?- warknąłem, ale mimo ogromnej złości stałem w miejscu. Chłopak nawet na mnie nie patrząc zaczął zakładać kurtkę.
- Za Amy.- odpowiedział cicho, a ja czułem jak wszystkie możliwe emocje buzują we mnie. Szybkim krokiem podszedłem do chłopaka i wyrywając mu kurtkę z rąk ponownie warknąłem:
- Nigdzie nie pójdziesz. A już na pewno nie za nią.- lokaty spojrzał na mnie i z jego twarzy można wyczytać było zmieszanie, rezygnację, a teraz także ból. Zacisnął wargi i wszedł w głąb pomieszczenia. Stanął plecami do mnie opierając się rękami o blat.
- Opowiedz mi co się stało.- rozkazałem lustrując go wzrokiem. Chłopak długo milczał, a ja czułem jak moja cierpliwość powoli się kończy. Nie wiem ile czasu minęło zanim nadal stojąc do mnie tyłem brunet zapytał cicho:
- Co chcesz wiedzieć?- uniosłem brew, choć doskonale wiedziałem, że on nie mógł tego zobaczyć.
- Wszystko.- odpowiedziałem bez chwili wahania. Ponownie zapadła chwila cichy którą Harry przerwał. Odwrócił się gwałtownie i patrząc na mnie zaczął:
- Co ci mam powiedzieć? Że kiedy wczoraj zostaliśmy sami ona wygarnęła mi co o mnie myśli? Że kiedy się kłóciliśmy nazwałem ją suką? Czy może to, że kiedy ty bawiłeś się w najlepsze zmarła jej matka? Wiedziałeś, że nie ma ojca? Że zmarł kilka miesięcy temu? Oczywiście, że nie. Bo to ja byłem przy niej kiedy najbardziej tego potrzebowała. To mnie zwierzała się, jak bardzo cierpi i jak bardzo jej samotna. To ja wziąłem ją do siebie i czuwałem przy niej, bo nie mogłem patrzeć jak cierpi. To chciałeś usłyszeć Liam?- oddychałem ciężko próbując przetrawić jego słowa.
- Czy ty się w ogóle słyszysz? Byłeś przy niej tylko dlatego, że ja nie miałem o niczym pojęcia.- starałem się być jak najbardziej spokojny, ale mój głos drżał od napływu emocji. Zrobiłem kilka kroków podchodząc do chłopaka, który stał teraz wyprostowany mierząc mnie spojrzeniem.
- To dlatego nazwała cię kłamcą, prawda? Nagadałeś jej jakiś głupot, a teraz zgrywasz bohatera!- podniosłem wzrok patrząc prosto w jego zielone tęczówki, które pociemniały.
- Zrozum Harry, że to nie jest zabawka którą można odłożyć i zabrać ponownie kiedy nadejdzie taka ochota. To nie jest pierwsza, lepsza, nic nie znacząca dziewczyna. To jest dziewczyna której nie tkniesz dopóki ja żyję, rozumiesz? Gówno mnie obchodzi, że sam niszczysz sobie życie będąc w jakimś chorym związku z dziewczyną która nie daje ci żyć. Wiesz doskonale do czego Megan jest zdolna i wiesz, że zadając się z Amy narażasz ją na niebezpieczeństwo. Amy jest wyjątkową, wrażliwą osobą o złotym sercu która zrobi wszystko żeby pomóc innym. Zrobi wszystko żeby inni nie cierpieli. Ale nie jest naiwna. Potrafi odróżnić człowieka któremu warto pomóc od zwykłego dupka któremu na niczym ani na nikim nie zależy. To jest moja przyjaciółka Harry. Wiesz co to oznacza? Czy już zapomniałeś jak to jest ich mieć? To nie my odsunęliśmy się od ciebie. To ty nas odtrąciłeś. Wybrałeś Megan. I to była tylko i wyłącznie twoja decyzja.- nie podniosłem głosu. Moje słowa i tak były wystarczająco ostre. Zdawałem sobie sprawę z tego, że to co teraz powiedziałem nas skłóci. Wiedziałem, że go to zabolało. Ale to była czysta prawda. Prawda, której żaden z nas nie odważył się mu wyznać. Aż do teraz. Zauważyłem jak chłopak zaciska pięści i już obawiałem się, że zaraz skoczy mi do gardła. Bójka z nim była ostatnią rzeczą na jaką miałem ochotę. Odetchnąłem z ulgą widząc jak Harry zaczyna chodzić w tę i z powrotem próbują się uspokoić. Wreszcie stanął i patrząc w podłogę wyszeptał:
- Nic nie rozumiesz...- westchnąłem.
- Nikt z nas nie potrafi cię zrozumieć. Zmieniłeś się. To nie jest już ten sam Harry co kiedyś. Tracimy cię Hazz. Sam się zatracasz. Zrób coś ze sobą bo inaczej zostaniesz sam. Nie chcesz naszej pomocy, to chociaż nie wplątuj w swoje chore życie kolejnych osób. Nie wplątuj w nie Amy. Bo jeśli stanie jej się krzywda nie będę patrzył na to kim dla mnie jesteś. Obiecuję ci, że osobiście dopilnuję tego, żebyś nie wyszedł z tego w jednym kawałku.- brunet podniósł wzrok i patrząc mi w oczy westchnął.
- Zostaw mnie samego.- patrzyłem na niego osłupiały, zdziwiony jego reakcją. Wcześniej zaczął by się kłócić, bronić swoich racji. Teraz jednak odpowiedział zwykłym "Zostaw mnie samego". Zmienił się. Tak cholernie się zmienił.
- Ogłuchłeś? Wyjdź i leć do swojej Amy! Żyjcie długo i szczęśliwie i zapomnij o tym co się stało. Zniknę z jej życia.- krzyknął, a ja nadal zszokowany zdołałem kiwnąć tylko głową i wyszedłem. Nie miałem pojęcia co teraz będzie. Byłem cholernie zły na Harry'ego, że stał się takim dupkiem. Nie potrafiłem wybaczyć mu tego, że zaczął wplątywać moją kruszynkę w jego chore życie. Miałem mu za złe, że nie potrafi odejść od tej zardzewiałej zdziry która tylko utrudnia mu życie. Nie rozumiałem jego toku myślenia. Ale każdy jest kowalem własnego losu. Sam wybrał sobie takie życie. I miałem tylko nadzieję, że Amy nie ujrzy w nim więcej dobrego niż złego. Nie chciałem żeby mu pomagała. Choć być może byłaby w stanie... Ale zbyt bardzo mi na niej zależało, żebym mógł na to pozwolić. Zbyt mocno byłem do niej przywiązany, żeby ponownie ją stracić. Skoro los ponownie nas ze sobą złączył, to może to jakiś znak? Ta rozłąka uświadomiła mi, że ta dziewczyna jest dla mnie kimś więcej. Tym razem nie mogłem pozwolić, żeby ktoś mi ją zabrał.
POV Zayn
*Kilka dni później*
Wszedłem do domu z nadzieją, że dzisiaj ujrzę roześmiane twarze moich przyjaciół. Od dnia imprezy panuje tutaj dziwna atmosfera. Harry był u nas tylko raz kiedy mieliśmy omawiać nasz teledysk. Amy też nie odwiedzała nas od tego czasu. Nie odbiera też telefonu od żadnego z nas. Liam kiedy nie siedzi w swoim pokoju, chodzi nerwowo po domu i próbuje się bezskutecznie do niej dodzwonić. Podobnie Louis i Gemma. Nikt dokładnie nie wie co się stało. Nikt oprócz Harry'ego i Liama. Wiedzieliśmy tylko tyle, że Amy zmarła matka i że Harry jest pieprzonym dupkiem oraz że jeśli zbliży się do Amy to pożegna się z życiem. Dokładnie tyle powiedział nam Liam. Wydaje mi się, że ta dwójka coś przed nami ukrywa. Co do Harry'ego to szkoda słów. Odkąd pojawiła się ta żmija- Megan, chłopak całkiem się od nas odizolował. Kupił własny dom i wyprowadził się od nas zamieszkując z nią. Na pierwszy rzut oka widać, że nie jest szczęśliwy. Ale on robi wszystko żebyśmy tego nie zauważyli. Nikt z nas nie potrafi mu pomóc. On nie chce naszej pomocy. Odrzuca ją. Skierowałem się do salonu widząc na kanapie Louisa bawiącego się komórką.
- Gdzie reszta?- zapytałem rozkładając się w fotelu. Lou odłożył telefon i spojrzał na mnie.
- Niall wyszedł z Carly, a Liam siedzi w pokoju bawiąc się z psem.- odrzekł, a ja przypomniałem sobie, że przecież Amy nadal nie odebrała od nas Liamsona. Ta dziewczyna naprawdę musi czuć się teraz samotna.
- Zayn, musimy coś zrobić. Przecież tak dłużej nie może być! Liam chodzi cały nerwowy bo nie wie co dzieje się z Amy. Ja też się martwię. Oni muszą w końcu ogarnąć dupy i nie ważne o co poszło. Ale wszyscy na ty cierpimy. A w szczególności ta dziewczyna.- skinąłem tylko głową. On miał całkowitą rację. I tylko jedna osoba mogła nam powiedzieć o co tak naprawdę poszło. Wstałem i zacząłem się zbierać do wyjścia.
- Dokąd idziesz?- usłyszałem głos przyjaciela. Spojrzałem na niego zapinając kurtkę.
- Do głównej przyczyny ich konfliktu.
POV Amy
Siedziałam na kanapie ubrana w zwykły, beżowy sweterek i czarne spodnie. Włosy spięłam w luźnego koka, a na twarzy nie miałam żadnego kosmetyku. Nigdzie nie wychodziłam więc nie miałam ochoty ani potrzeby na poprawę swojego wyglądu. Zresztą... miałam teraz większe zmartwienia niż to czy przypudrowałam nosem. Siedziałam trzymając na kolanach album. Oglądałam zdjęcia uśmiechając się przez łzy. Wiem, że powinnam ogarnąć się i zapomnieć. Zacząć normalnie funkcjonować. Powinnam być silna. Ale nie jestem. Przynajmniej nie muszę przed nikim udawać, że wszystko jest w porządku. Korzystałam z ostatniego dnia urlopu, bo doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że jutro będę musiała się zmierzyć z szarą rzeczywistością. Będę musiała wyjść do ludzi i znów stać się silną i niezależną kobietą z pełnym entuzjazmem i zapałem. Z pozytywnym nastawieniem do życia. Wiem to. Ale nie wiem czy jestem na to gotowa. Od kilku lat, dzień w dzień mam do czynienia ze śmiercią i strachem przed nią. Codziennie daję nadzieję na to, że wszystko będzie w porządku. Dodaję otuchy zmartwionym rodzicom i dzieciom które są na granicy śmierci. W życiu straciłam już kilkoro swoich pacjentów. Za każdym razem odczuwałam pustkę. A teraz? Teraz nie czułam kompletnie nic. To wszystko wypaliło w moim sercu ogromną dziurę której nie byłam w stanie załatać. Straciłam oboje rodziców. To normalne, że cierpię. Ale nie potrafię się pogodzić z tym, że jeszcze kilka dni temu obok siedziała moja mama. Kobieta, która była dla mnie przykładem. Kobieta, która uczyła mnie życia. Teraz pozostał mi po niej tylko kubek z którego piłam herbatę. Wciąż czułam jej zapach. Kilka razy też przyłapałam się na tym, że budząc się w nocy wołam ją. Nawet w dzień mi się to zdarzało. Kiedy wydawało mi się, że słyszę jej kroki w kuchni. Albo jak bierze prysznic w łazience. Niestety, za każdym razem to tylko moja wyobraźnia. Nie miałam siły już płakać. Nie spałam już którąś noc z rzędu i nie chciałam przechodzić tego po raz kolejny. Chciałam wyjść z tego domu, który całym sobą przypominał mi o tym, o czym tak bardzo chciałam nie pamiętać. Odkładając album chwyciłam w dłonie komórkę. Włączyłam ją, bo od kilku dni była nieaktywna. Wyłączyłam ją zaraz po przyjściu do domu. Zaskoczona spojrzałam na wyświetlacz który wskazywał na łącznie sto nieodebranych połączeń i czterdzieści wiadomości. Głównymi adresatami byli Liam, Gemma i Louis. Zauważyłam też kilka połączeń od Nialla i Zayna. Przeglądając dalej napotkałam się także na Harry'ego. Nie mogłam sobie przypomnieć skąd miałam jego numer, ale sądząc o tym jak miałam go zapisanego mogłam się domyślać, że chłopak sam dorwał mój telefon. Przypomniałam sobie sytuacje z przed kilku dni. Jak zawiózł mnie do szpitala, a potem przygarnął do siebie. Był przy mnie. Cały ten czas kiedy tego najbardziej potrzebowałam. I kiedy miałam już nadzieję, że ta znajomość wzejdzie na dobry tor znów się zawiodłam. Po raz kolejny cierpię przez faceta. Tylko w tej sytuacji, ten facet jest mi zupełnie obcy. W przeciwieństwie do Liama którego znam prawie całe moje życie. Chciałabym teraz tak po prostu pójść przytulić się do niego. Było mi tak okropnie wstyd, że na niego naskoczyłam. Ale Harry tak namącił mi w głowie...
Kasowałam niepotrzebne wiadomości kiedy moją uwagę przykuła jedna. Otworzyłam ja i zaczęłam czytać.
Amy oddzwoń proszę. To pilne. Chodzi o Mii...
Thomas xx
Wysłana dzisiaj rano. Zniknęła w tłoku tego wszystkiego. Szybko wybrałam odpowiedni numer i przyłożyłam telefon do ucha przygryzając wargę. Nic. Próbowałam jeszcze kilka razy ale po drugiej stronie zastałam tylko głuchą ciszę. Nie miałam pojęcia o co może chodzić. Tom nie był typem człowieka który pisał kiedy tylko chciał. Był naprawdę zajęty i musiało się stać coś cholernie ważnego, że napisał sms'a z Afryki. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi. W przeciągu tych kilku dni było tutaj sporo osób. Między innymi Liam i Gemma. Dobijali się chyba z pół godziny prosząc żebym im otworzyła. Ale szybko zrezygnowali kiedy dotarło do nich, że nic z tego. Nie miałam ochoty na rozmowę z żadnym z nich. Choć wiem, że być może by mi to pomogło. Ogarnęłam się i postanowiłam otworzyć. Kiedy pociągnęłam za klamkę moim oczom ukazał się widok, którego się kompletnie nie spodziewałam. Zakryłam usta dłonią nie chcąc dopuścić do tego, abym się rozpłakała. Nie wiem dlaczego tak zareagowałam i czy byłby to odruch dla byle kogo. Nie wiem czy zareagowałabym podobnie gdyby stała tu zupełnie inna osoba. Być może tak. Dopiero teraz dotarło do mnie jak okropnie samotna się czułam. Mulat nie czekając na zaproszenie wszedł do środka i niemal natychmiast zamknął mnie w mocnym uścisku który odwzajemniłam. Mocno wtuliłam się w jego klatkę piersiową ciesząc się, że ktoś przy mnie nareszcie jest.
- Zayn...- szepnęłam, a chłopak uciszył mnie jeszcze bardziej przyciągając do swojego torsu. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i bez słowa usiedliśmy na kanapie. Skrzyżowałam nogi, a szatyn zrobił to samo i już po chwili siedzieliśmy na przeciw siebie.
- Wszyscy się martwią. Nie chcesz z nikim rozmawiać. Sam bałem się, że zatrzaśniesz mi drzwi przed nosem.- zaśmiał się, a ja posłałam mu lekki uśmiech.
- Opowiesz mi co się stało?- zapytał, a ja spojrzałam na niego chwilę się zastanawiając. Wzięłam głęboki wdech i poczęłam mu opowiadać wszystko od początku. Począwszy od Kalifornii, wyjazdu Liama, aż do dziwnych zdarzeń z Harrym i Megan w roli głównej których byłam świadkiem. Wspomniałam także o Afryce i Mii którą kochałam jak młodszą siostrę. Zayn słuchał mnie uważnie potakując i od czasu do czasu zadając jakieś pytanie. Kiedy skończyłam poczułam się o wiele lepiej. Naprawdę tego potrzebowałam. Potrzebowałam aby mnie ktoś wysłuchał. Potrzebowałam kogoś obok siebie.
- Liam to świetny facet. Na pierwszy rzut oka widać, że mu na tobie zależy. A co Harry'ego...- przygryzł wargę zapewne szukając odpowiednich słów.
- Jest trudny. Kiedyś był zupełnie inny. Wesoły, miły, przyjazny. Ale nie daje się nikomu do siebie zbliżyć. Wszystkich odtrąca i daje sobą pomiatać. Tracimy przyjaciela. A najbardziej cierpi Gemma. Traci brata. Wydaje mi się, że on coś przed nami ukrywa. Boi się czegoś wyznać. Być może chce się uwolnić od Megan ale coś mu na to nie pozwala. Przecież tak nie wygląda zakochany chłopak.- powiedział, a ja skinęłam głową przypominając sobie jego mieszkanie. Racja. Tam od dawna nie ma ducha prawdziwej kobiety.
- Amy... wydaje mi się, że jesteś pierwszą osobą od wielu miesięcy która może mu pomóc. Oczywiście do niczego cię nie namawiam, bo na pewno Liamowi się to nie spodoba, ale... po prostu obserwuj. Bądź czujna bo on w każdej chwili może niemo wołać o pomoc. I wtedy być może tylko ty go usłyszysz.- patrzyłam na niego i już miałam zapytać o co mu dokładnie chodzi kiedy ponownie rozległ się dźwięk dzwonka. Szybko wstałam nie mając pojęcia kto to może być. Otwierając drzwi po raz kolejny dzisiejszego dnia stanęłam jak wryta. Chłopak miał na sobie ciemne jeansy i czarną koszulkę. Widać też było, że nie miał kontaktu z maszynką do golenia kilka tygodni. Tym razem to ja pierwsza rzuciłam się mu w ramiona.
- Tom!- uściskałam go mocno, a ten automatycznie odwzajemnił uścisk. Kiedy wreszcie go puściłam spojrzałam na niego. Miał smutny wyraz twarzy i przyglądał mi się z niepokojem.
- Coś się stało?- zapytałam rozpoznając ten wzrok. Ostatni raz widziałam go kiedy wyjawiał mi, że matka Mii właśnie zmarła. Ten wzrok przepowiadał złe wieści. Zauważyłam jak chłopak przełyka ślinę i kiwa twierdząco głową. Zanim zdążyłam się odezwać za mną pojawił się Zayn.
- Wszystko w porządku?- zapytał patrząc na mojego towarzysza. Thomas jednak nie spuszczał wzroku ze mnie. Uspokoiłam mulata ruchem ręki czekając na odpowiedź mojego przyjaciela. Po chwili ciszy niemal wyszeptał:
- Mia...
Thomas |
Witam moje kochane mordki!
Dziś troszkę dłuższa notka niż zwykle i mam nadzieję, że dobrniecie do końca. ;)
A więc zacznijmy od tego, że chciałam ogromnie podziękować wam za wszystkie komentarze pod ostatnim postem! Na prawdę to ogromnie mnie motywuje (sądzę, że każdego kto pisze) i jak widać rozdział pojawił się wcześniej! :D Wiem, wiem... miałam się trzymać norm "poniedziałek albo wtorek". Jednak dzisiaj uwinęłam się wcześniej ze sprzątaniem i oto powstał rozdział! Mimo, że jeszcze rano nie miałam bladego pojęcia co napisać... Mój brat podsunął mi pomysł "Zabij Zayna" xd A ja taki "facepalm". W sumie to dzięki niemu w rozdziale pojawił się Zayn ;) Na początku faktycznie miałam go uśmiercić, albo chociaż wsadzić do szpitala, no ale... kiedy mowa już o mulacie to jak pewnie już każdy, albo prawie każdy wie- Zayn Malik odszedł z One Direction. Nie wypowiadałabym się w ogóle na ten temat, bo nie jestem ani ich fanką ani "Directioner", ale wypowiadam się z tego faktu, że przecież są głównymi bohaterami mojego opowiadania i bardzo lubię ich piosenki ;) Naprawdę. Testy mają naprawdę świetne i jest to ogólnie "mój klimat". Nie wiem czy zauważyliście ale to głównie z ich piosenek są dodawane cytaty do tytułów rozdziałów. No cóż... Nie rozpaczam z tego powodu. Ale zdenerwowałam się widząc te wszystkie płaczące i cierpiące fanki... Zrobiło mi się ich po prostu szkoda. Specjalnie założyłam twittera i umieściłam tam wzruszający post skierowany do Directioner, Zayna i reszty chłopaków. Wstawiłam to na ich tablice. I od razu zrobiło mi się lepiej, choć wiem, że pewnie żaden z nich nawet tego nie zauważy ;') No ale cóż... Według mnie zrobił dobrze. Sława bardzo wyniszcza. Widać to po tych wszystkich wielkich gwiazdach jak Michael Jackson, Amy Winehouse... Jeśli miałby skończyć umierając w wieku czterdziestu lat z przedawkowania to lepiej, że wiedział kiedy odpuścić, zastopować. Jeśli jest szczęśliwy to dlaczego wy macie płakać? Jeśli ktoś byłby zainteresowany przeczytaniem moich wypocin z twittera to zapraszam. Wersja polska http://www.twitlonger.com/show/n_1sldr1p i wersja anglojęzyczna (tak wiem skaleczyłam ten tekst bardzo ;c) który wstawiłam na ich tablice http://www.twitlonger.com/show/n_1sldoh9
Zmieniłam także playliste ;) Jak wam się podoba? Jeśli macie jakieś propozycje to śmiało. Wejdźcie w zakładkę "Pytania, zastrzeżenia, spam" i wklejajcie je w komentarzach :)
Macie ochotę na jakiś konkurs? Przypominam, że blog ma już ponad 15 tys. wyświetleń i z okazji 20 tys. chcę coś zorganizować? Macie jakieś pomysły? :) Jestem otwarta na wszelkie propozycje! Jeśli ktoś chciałby się ze mną skontaktować to śmiało piszcie na poczte: sylwiaczerwinska@spoko.pl lub anetkazajac@onet.pl Obie sprawdzam codziennie więc bez obaw, na pewno odpiszę ;)
Ostatnio jedna dziewczyna prosiła mnie, żebym pomogła jej w uporządkowaniu bloga. Oczywiście- pomogłam. Jeśli ktoś chciałby jeszcze skorzystać z mojej pomocy to także piszcie ;)
Ps. Jak wam się podoba nowy "efekt specjalny" :D
Komentujcie! To naprawdę bardzo motywuje ;)
Hejka!
OdpowiedzUsuńDoczekałam się akcji! ^^ Nawet nie wiesz, z jakim zainteresowaniem to czytałam. Po prostu uwielbiam <3 Będę się cieszyć jeszcze przez pewien czas, więc nie dziw się... mam nadzieję że rozdziały będą pojawiać się częściej ;>*
Boże! Genialny rozdział! Kocham cię , że piszesz takie świetne opowiadanie! ♥♥<33@nxd69♥♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Naprawdę genialny.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że oni wszyscy nie odtrącą Harrego i że Mia jednak żyje.
Miłej niedzieli xx
Boże jak się cieszę że już dziś jest ten rozdział ! :) Uwielbiam te opowiadanie i mimo że napisałaś że wstawisz rozdział dopiero w poniedziałek to codziennie sprawdzałam twojego bloga :) Nie chcę żebyś miała mi za złe czy coś albo była zła i myślała że cię krytykuje ale chodzi mi o to że dużo cierpienia jest w tym rozdziale i w poprzednim trochę też :/ Rozumiem że sytuacje tego wymagają i w ogóle ale może dasz coś wesołego i śmiesznego :) Mimo wszystko rozdział świetny i nie mogę się doczekać kolejnego :) Mam nadzieję że Amy będzie z Liamem i w ogóle liczę na wielki, super, mega happy end :D hehe Boże tak się rozpiszę że napiszę więcej niż jest w tym rozdziale :P To już kończę... Chcę ci powiedzieć żebyś dalej tworzyła bo bez wątpienia masz wielki talent :* Życzę weny i liczę na to że jakimś cudem rozdział znów będzie szybko i zrobisz nam niespodziankę <3 Pozdrawiam :) Twoja wierna fanka ;p
OdpowiedzUsuńHaha ojej ! Jak ja kocham takie moje czytelniczki kochane ! :D wiem że jest dużo cierpienia dlatego nie chciałam żeby Zayn umierał! No następny będzie taki pomiędzy ale później juz wymyśle coś weselszego bardziej! :)
OdpowiedzUsuńjak zawsze świetny rozdział i jestem ciekawa co z mią pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie wiesz nawet jaki zaciesz mam na twarzy kiedy widze ze jest nowy rozdzial. A tym bardziej jak robisz takie niespodzianki. <3 Cos mi sie wydaje ze Amy nawruci Harrego. xD Mia.....mam nadzieje ze nic strasznego jej sie nie stalo bo Amy chyba by nie przezyla nastepnej smierci.... Pewnie poleci teraz do Afryki o ile nie umarla....NIE! ona nie moze umrzec :'0. Czekam na to ze Amy ja do siebie przygarnie! Tak to jest dobre rozwiazanie. :D No to wiesz czekam na jutrzejszy rozdzial :D Zycze duzo, duzo, duzo, duzo weny!!! Czekam z niecierpliwoscia na nastepny rozdzial. Rob wiecej takich niespodzianek z wczesniejszymi rozdzialami. <3 <3 <3 <3 <3 Uwielbiam to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńPozdro,
Boni :*
Dziękuję bardzo! :D Ale niestety muszę cię zmartwić bo rozdział jutro nie pojawi się z racji tego, że pojawił się wczoraj ;c ale bez obaw! Od czwartku mam wolne :D Coś wykombinuję :D
UsuńI...... I co dalej.....)))) very good!!!!
OdpowiedzUsuńAch! <3 Kocham <3 <3 <3 Niesamowity :) Świetnie piszesz słońce ;) Rób częściej takie niespodzianki hehe :D
OdpowiedzUsuńO boziulku *-* Nawet nie wiesz jak jestem szczęśliwa że już mogę czytać to cudeńko <3 Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńSłońce:) Piszesz niesamowicie! Masz jeszcze jakieś opowiadania które mogłabym przeczytać? Jeśli tak to dasz link?:)
OdpowiedzUsuńMam :) kilka jednoczęściowych i jedno długie. Ale są tam błędy bo jest ono troszkę starsze niż te co pisze teraz na blogu ;) zaraz wstawie linki poniżej.
UsuńNa pewno nie są takie złe:)
UsuńTutaj masz linki do moich opowiadań ;)
Usuń1. https://www.facebook.com/media/set/?set=a.805170772861656.1073741840.488214374557299&type=3
2. https://www.facebook.com/488214374557299/photos/a.489060051139398.119197.488214374557299/830252197020180/?type=3&src=https%3A%2F%2Ffbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net%2Fhphotos-ak-xap1%2Fv%2Ft1.0-9%2F10686966_830252197020180_7948202600039548418_n.jpg%3Foh%3Df5d478beeec8c3e6d7a24320cdb6cfa9%26oe%3D55B9BE76%26__gda__%3D1433831850_94408e7ef1f806535039113a63765a72&size=500%2C375&fbid=830252197020180
3. https://www.facebook.com/488214374557299/photos/a.489060051139398.119197.488214374557299/807961135915953/?type=3&src=https%3A%2F%2Fscontent-fra.xx.fbcdn.net%2Fhphotos-xft1%2Fv%2Ft1.0-9%2F10441205_807961135915953_933497528695449999_n.jpg%3Foh%3D790cd5636cad26b36b4892142b73d0dc%26oe%3D55748DCF&size=500%2C342&fbid=807961135915953
4. https://www.facebook.com/488214374557299/photos/a.489060051139398.119197.488214374557299/805571562821577/?type=3&src=https%3A%2F%2Ffbcdn-sphotos-a-a.akamaihd.net%2Fhphotos-ak-xfa1%2Fv%2Ft1.0-9%2F10568999_805571562821577_8980212718668180727_n.jpg%3Foh%3Dbc7b17a3c051008400cd55d6dc5b102b%26oe%3D55746DFD%26__gda__%3D1433787595_45eed326de288688b51997b8181e1522&size=398%2C353&fbid=805571562821577
5. https://www.facebook.com/488214374557299/photos/a.489060051139398.119197.488214374557299/807351765976890/?type=3&src=https%3A%2F%2Ffbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net%2Fhphotos-ak-xap1%2Fv%2Ft1.0-9%2F10590668_807351765976890_7261419646508665504_n.jpg%3Foh%3D9da73ff7a8b8072ca92214457b0798ce%26oe%3D55A362B4%26__gda__%3D1438234984_4f8554b8fdca4aa243ed656a0f5a1a2c&size=400%2C599&fbid=807351765976890
6. https://www.facebook.com/488214374557299/photos/a.883969338315132.1073741843.488214374557299/891716407540425/?type=3&src=https%3A%2F%2Ffbcdn-sphotos-d-a.akamaihd.net%2Fhphotos-ak-xap1%2Fv%2Ft1.0-9%2F1514971_891716407540425_3362498861876740844_n.jpg%3Foh%3Dd885585bfc0db2625aef257d08dbea9e%26oe%3D55AB3DA8%26__gda__%3D1437928673_853d7cbf9663f049aea88a094660f707&size=468%2C324&fbid=891716407540425
Możesz coś przypadnie ci do gustu ;) Kiedyś pisałam jeszcze jedno opowiadanie. Właściwie to go zaczęłam, ale urwałam w połowie odchodząc ze stronki. To było kilka lat temu i nie będę go tutaj wstawiała ;) Napisz potem co myślisz, możesz pisać bezpośrednio na maila lub tutaj :D Ale najlepiej w zakładce pytania ;) Pozdrawiam!
Jak się tak wypromowalaś? :))) Przepraszam jeśli to pytanie w jakiś sposób Cię urazi :d
OdpowiedzUsuńDlaczego miałoby mnie urazić? ;)
UsuńPrawdę mówiąc nie promowałam sie zbytnio... Nie prosiłam "wchodzcie na mojego bloga! Jest przecudowny!"
Nie robiłam tak ;) przed założeniem bloga byłam adminką na dość popularnej stronce z opowiadaniami na fb. Napisałam tam swoje opowiadanie i zyskałam całkiem sporo czytelników. Założyłam bloga i teraz udostępniam właśnie na ten stronce linki do rozdziałów z bloga. To jest cała tajemnica. Mam kilka najwierniejszych czytelniczek z którymi mam kontakt meilowy ;) Czekam na nominacje z Lieber Awards xD (chyba źle napisałam xd) Pozdrawiam! I nie bójcie sie pytac. Tylko proszę w zakladce "pytania" ;)
Wspaniałe!! <3 nie mogę się doczekać kolejnej części :*
OdpowiedzUsuńja też nie jestem Directioner, ale lubię muzykę chłopaków. Trochę zdziwiła mnie decyzja Zayn'a ale później stwierdziłam że sama też nie umiałabym tak żyć, kiedy ciągle ktoś cię obserwuje itp.. Mam nadzieję że jego fanki w końcu się z tym pogodzą i dają mu szanse na normalne, szczęśliwe życie...
Życzę weny i pozdrawiam Marcysia ;)
Hej :) Niesamowity!! :)
OdpowiedzUsuńpoprostu suuper ! nie ma słów które by w pełni oddały jak świetny jest ten blog
OdpowiedzUsuń