Menu

niedziela, 7 czerwca 2015

23. "Ponieważ jesteśmy, kim jesteśmy, gdy nikt nie widzi. I jestem twój od samego początku, wiesz, że cię miałem. Tak, wiesz, że cię miałem".

Przeczytaj notkę pod rozdziałem :)

Ps. Proszę bardzo, bardzo każdego kto czyta o skomentowanie, chociaż głupim "dalej" :) Miłego czytania!
Ps.2 Rozdział zawiera sceny erotyczne *śmiesznie rusza brwiami*. Czytasz na własną odpowiedzialność!








POV Amy



- Gotowa?- usłyszałam ten charakterystyczny, zachrypły głos, który zawsze wywoływał u mnie przyjemne ciarki. Skinęłam głową, odwracając się z powrotem do przyjaciela, który leżał wpatrzony we mnie jak w obrazek. Posłałam mu przyjacielski uśmiech, czekając aż Harry zostawi nas samych. On, jakby czytając mi w myślach odszedł, rzucając, że czeka na korytarzu. 
- Nadal nie jestem przekonana czy to dobry pomysł.- szepnęłam, gładząc Liama o głowie. Brunet uśmiechnął się, łapiąc moją dłoń i zamykając ją w swojej, większej.
- A ja nadal uważam, że to dobry pomysł. Ty odpoczniesz od nas, a my odpoczniemy od ciebie.- zażartował, a ja walnęłam go za to w ramię, śmiejąc się. 
- Przestań. Mówię poważnie. Boję się o was. Wiesz, że nie możecie się teraz przemęczać.- rzekłam już poważniejszym tonem, ale widząc minę Liama mówiącą "dziewczyno czy ja wyglądam na dziecko?", zaśmiałam się pod nosem. 
- Amy. Jestem dużym chłopcem. Doceniam to, że się martwisz, ale damy sobie radę. Chłopcy obiecali pomagać, a Gemma będzie mieszkała z nami przez te kilka dni. Spokojnie mała, damy radę.- po tych słowach posłałam mu wdzięczny uśmiech, przytulając go mocno. Byłam mu wdzięczna za to, że mimo wszystko wciąż jest przy mnie. Byłam mu wdzięczna, że uratował Mii życie. Byłam m wdzięczna za to, że po prostu jest. Był na prawdę cudownym przyjacielem i w życiu nie zamieniałabym go na nikogo innego. 
-Trzymaj się.- szepnęłam, całując go w policzek. Chłopak posłał mi szczery uśmiech, który odwzajemniłam. Ruszyłam do drzwi, wychodząc na korytarz, gdzie omal nie wpadłam na... zaraz, zaraz...
- Lou! Mia! Czy wy do końca powariowaliście?- krzyknęłam. Chłopak bowiem, szalał biegając z wózkiem inwalidzkim na którym siedziała z kolei roześmiana murzynka. Obaj spojrzeli na mnie jakby zobaczyli ducha, ale zaraz potem wybuchli niekontrolowanym śmiechem. Widząc ich, sama mimowolnie się zaśmiałam. Traktowali się jakby wcale nie dzieliła ich różnica wieku prawie dwudziestu lat. Byli jak rodzeństwo, którego żadne z nich nigdy nie miało. Cieszyłam się, widząc, że mała dogaduje się z Louisem. Byli chyba najbardziej zgraną parą na świecie. Czasem nawet zbyt zgraną.
- Chocki. Co ja ci mówiłam?- spojrzałam na dziewczynkę, która posłała mi niewinny uśmiech, ukazując swoje białe ząbki. Szatynka miała się odezwać, ale uprzedził ja Lou, który stanął za mną i obejmując pasie powiedział:
- Daj spokój. Mia jutro wychodzi, a my wcale nie robimy nic złego. Co prawda ochrzaniło nas już trzech lekarzy i dwie pielęgniarki, ale to wszystko przez nią bo zachciało jej się wchodzić do dyżurki.- wydął wargi, pokazując na dziewczynkę palcem jak małe dziecko, a ja zrobiłam wielkie oczy.
- Zaraz, co...- nie dokończyłam, bo przerwała mi Mia, która wystawiając Louisowi język, prychnęła:
- Wcale nie! To ty mówiłeś, że tam są ładne dziewczyny i, że może w końcu wyrwiesz jakąś fajną dupe skoro Amy jest zajęta!- moje oczy w tym momencie musiały wyglądać jak dwie piłeczki pinpongowe, bo oboje patrząc na mnie wybuchnęli głośnym śmiechem.
- Mia! Jak ty się wyrażasz?! Lou! Chyba mamy do pogadania!- warknęłam, ale nie mogłam być na nich zła. Byli zbyt słodcy. W pewnym momencie dołączył do nas Zayn, Perrie, Niall i Caroline, którzy weszli nie wiadomo skąd i nie wiadomo jak.
- Z czego się tak śmiejecie?- zagadał Zayn, a ja posłałam dwójce "rodzeństwa" zabójcze spojrzenie.
- Właśnie dawałam tej dwójce lekcje moralności. Lou demoralizuje mi dziecko.- rzekłam poważnie, ale chyba niezbyt tak to zabrzmiało, ponieważ w tym momencie wszyscy zaczęli głośno się śmiać. Pogadaliśmy jeszcze chwilę, ale nadszedł czas się pożegnać. "Pewnie Harry się niecierpliwi". 
- Dobrze kochani. Trzymajcie się, a ja lecę. Pamiętajcie co mi obiecaliście.- rzekłam, przytulając każdego po kolei. Ucałowałam w policzek małą i zaczęłam kierować się w stronę wyjścia. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że od wczorajszej kłótni Gemmy z bratem, nie widziałam jej. Nie przyszła też się pożegnać. W tym samym momencie, kiedy o tym pomyślałam, usłyszałam, że ktoś mnie woła. Odwróciłam się, widząc spoconą blondynkę, biegnącą w moją stronę. Rzuciła mi się w ramiona, prawie powalając na ziemię.
- Gemma! Spokojnie, bo mnie udusisz!- krzyknęłam, śmiejąc się. Blondynka jednak nie odsunęła się, patrząc na jakiś punkt za mną. Odwróciłam się, napotykając zaniepokojone, zielone tęczówki. Wpatrywał się w siostrę z żalem w oczach, a dziewczyna mordowała go spojrzeniem. Nie miałam odwagi spytać o co chodzi. Czułam, że jeszcze przyjdzie na to czas. 
- Amy, kochanie. Słuchaj mnie uważnie. Coś niedobrego się dzieje. Musisz na siebie uważać, rozumiesz? Obiecaj.- wyszeptała wprost do mojego ucha, udając, że wciąż mnie tuli. Już miałam zapytać co jest nie tak, kiedy usłyszałam głos mojego... chłopaka? Właściwie nawet nie wiem czy mam prawo go tak nazywać, skoro oficjalnie nadal wciąż był z Megan. 
- Amy! Chodź, bo spóźnimy się na prom.- posłałam mojej przyjaciółce przyjazny uśmiech, odszeptując:
- Obiecuję.- właściwie nie wiedziałam co konkretnie obiecałam, ale postanowiłam nie martwić jej już, gdyż miałam wrażenie, że jest wystarczająco roztrzęsiona. Tylko czym? Wsiadłam do auta, dziękując Harry'emu za otwarcie drzwi. Kiedy chłopak zajął swoje miejsce, czułam jak mi się przygląda. Postanowiłam to jednak zignorować i zaczęłam wpatrywać się w widoki za oknem. 
- Wszystko dobrze?- usłyszałam. Nie odpowiedziałam, ponieważ prawdę mówiąc sama nie znałam odpowiedzi na to pytanie.
- Martwię się. Wyglądasz na zmartwioną.- westchnął, a ja nadal nie odrywałam wzroku od szyby. W pewnym momencie poczułam, jak zjeżdżamy na pobocze. Wjechaliśmy w jakiś las, a ja gwałtownie odwróciłam głowę, patrząc na lokatego, który zatrzymał pojazd.
- Dlaczego stoimy?- zapytałam, a on przeszywał mnie tym swoim niepokojącym spojrzeniem. Długo się nie odzywał, a ja wciąż wpatrywałam się w niego z niepokojem. Przeszedł mnie dreszcz, widząc jak jego tęczówki ciemnieją i nadal nie odrywają się ode mnie.
- Jeśli masz się tak zachowywać, ignorować mnie, nie odzywać się, to możemy zawrócić. Trzeba było od razu mówić, że nie masz ochoty na wyjazd ze mną, a nigdzie bym cię nie zabierał. To wszystko...- mówił, a ja chcąc mu przerwać wypowiadanie tych bredni, wpiłam się w jego malinowe usta. Loczek był na początku zaskoczony, więc dopiero po chwili zaczął odwzajemniać mój mały gest. Całowaliśmy się powoli, lecz zachłannie i z wielkim zaangażowaniem. Oderwaliśmy się od siebie tylko dlatego, że zabrakło nam tchu. Oddychaliśmy nierówno i szybko. Oparł swoje czoło o moje, gładząc moje policzki.
- Przepraszam, jeśli poczułeś się odrzucony.- wyszeptała, na co ten uśmiechnął się blado. Widać było, że coś go trapiło, ale postanowiłam zapytać go o to na miejscu.
- To ja przepraszam. Nie mam prawa się rzucać. Powinienem być ci wdzięczny, że zechciałaś ze mną pojechać.- uśmiechnęłam się, z trudem odrywając się od jego zielonych tęczówek. Ruszyliśmy w trasę ponownie, a ja wciąż czułam na wargach smak jego słodkich ust. Uśmiechnęłam się pod nosem, wpatrując w szybę. 
- Zdradzisz mi chociaż dokąd właściwie jedziemy?- zapytałam, unosząc brew. Brunet, nie odrywając wzroku od jezdni uśmiechnął się pod nosem.
- Zobaczysz na miejscu...- przewróciłam oczami, opierając się głową o szybę.
- Ty i te twoje tajemnice...- westchnęła, będąc pewna, że tego nie usłyszy. Zamknęłam oczy, czując jak powoli wpadam zawitać do Krainy Morfeusza. 




POV Harry



Przykryłem ją swoją bluzą, wpatrując się w jej spokojną twarz. Spała już piątą godzinę. Zdążyliśmy wyjechać już z promu i ruszyć w stronę naszego celu. Była taka urocza, kiedy spała. Zresztą, jak zawsze. I była moja. Przynajmniej przez ten jeden, krótki moment. Mógłbym się tam w nią wpatrywać godzinami. Było by to jednak zbyt piękne. Westchnąłem, ruszając w dalszą trasę. Tak strasznie chciałem, aby moje marzenia, które dla zwykłego człowieka byłyby najnormalniejszą rzeczą na świecie, stały się wreszcie realne. W głębi serca miałem jednak świadomość, że za pięć dni będę musiał jej o wszystkim powiedzieć. A właściwie nie o wszystkim. Gdyby wiedziała... jestem niemal pewny, że by mnie znienawidziła. Może nie za błędy przeszłości, bo gdybym jej je wyjawił, pewnie bałaby się do mnie zbliżyć, ale byłem pewny, że za śmierć jej matki byłaby gotowa mnie zabić. Gdyby tylko znała prawdę... Ale nie zna. I najprawdopodobniej nigdy jej nie pozna, a ja stracę ją już za pięć krótkich dni. Pięć poranków i pięć wieczorów. Dlaczego to wszystko musi być takie trudne i popieprzone? Dlaczego nie mogę być Liamem, który po moim odejściu skradnie jej serce. Wiem, że ją zranię. Tak bardzo tego nie chcę. A jednak to zrobię. Może gdybym odszedł bez słowa, mniej by bolało, a jednak muszę na pożegnanie nafaszerować ją stertą kłamstw, które wymyśliła sobie Megan. Miałem ją chronić. Przecież jest dla mnie wszystkim. Jest moim skarbem. A tymczasem osoba, którą najbardziej kocha, będzie równocześnie osobą, którą znienawidzi najbardziej. Dlaczego ja do cholery się na to wszystko zgadzam? Czemu daję sobą pomiatać jak psem jakiejś chorej szmacie, która już dawno powinna gnić w pierdlu? "Razem z tobą Styles"- mruknęła moja podświadomość, a ja wiedziałem, że ma rację. Jedyne co nas łączy to sekret. Pieprzony sekret, który nie może ujrzeć światła dziennego. Zacisnąłem szczękę. Korzystając z okazji, że zatrzymaliśmy się na czerwonym spojrzałem na mojego skarba. Chryste... i jak ja mam jej to wszystko powiedzieć? Jej kruche serduszko tego nie wytrzyma. Jej psychika tego nie wytrzyma. Mogłem tego w ogóle nie zaczynać. Mogłem przewidzieć, że tak to się skończy. Cholera Styles! Po co ja wtedy poszedłem do tego pieprzonego klubu?

"Stałem przed ogromnym budynkiem, uśmiechając się pod nosem. Nigdy nie bywałem w takich miejscach. Wolałem raczej ciche i spokojne restauracje niż śmierdzące kluby. Dzisiaj jednak chciałem stać się niegrzecznym chłopcem. Chociaż na jeden wieczór. Po kolejnej kłótni z siostrą, która zarzuciła mi, że jestem nudny, chciałem pokazać jej, że jednak się myli.  Sam nie wiem, co chciałem osiągnąć. Wziąłem kilka głębokich wdechów i przekroczyłem prób budynku. 
Usiadłem przy barze, zamawiając dużego drinka. Wszędzie było mnóstwo napalonych, zarówno młodych jak i starych facetów i jeszcze więcej dziewczyn, które chodziły prawie nago. Skrzywiłem się, kiedy zauważyłem jak jedna z tych "panienek do towarzystwa" zbliża się do mnie. Usiadła obok mnie zamawiając drinka o nazwie "orgazm". Zrobiłem wielkie oczy, spoglądając na nią. I to był błąd. Uśmiechnęła się pod nosem, podając mi rękę.
- Megan.- niepewnie odwzajemniłem gest.
- Harry.- uścisnęła mnie z taką siłą, że myślałem, że skręciła mi nadgarstek. Pokazała palcem, abym poszedł za nią, a ja odurzony alkoholem, nie myśląc trzeźwo ruszyłem za nią. Wylądowaliśmy w jakiś opuszczonym pokoju. Dziewczyna bez żadnych zahamowań rzuciła się na mnie, ściskając mnie za krocze. Podgryzając płatek mojego ucha, jęknęła cicho:
- No,  Harry. Czas rozpocząć zabawę."


Przeklnąłem w myślach ten dzień. Gdybym tak nie poszedł, dzisiaj nie musiałbym się bać o osoby, które kocham. Dziś nie tkwiłbym w toksycznym związku, w którym jedyną miłością była miłość do zemsty, papierosów i chęć zatajenia prawdy. Straciłem już siostrę. Czym zasłużyłem sobie, aby tracić kolejne osoby? Ale tylko tak będą bezpieczni. Megan jest nieobliczalna. Zrobi wszystko, aby osiągnąć swój chory cel. Nie. Nie mogę tak dłużej żyć. I tylko Amy może mi pomóc. Ale nie mogę jej nic wyjawić. Przynajmniej nie teraz. Nie za kilka dni. Muszę wymyślić jakiś sposób, aby jej nie ranić. Muszę wymyślić jakiś sposób, który nie przyniesie chorych konsekwencji. Muszę coś wymyślić. "Zaczynamy zabawę Megan. Ale pamiętaj, że wygrywa tylko jedno z nas..."




POV Amy




Obudziłam się, czując, że mam na sobie tylko stanik i bieliznę. Byłam jednak okryta kołdrą, a promienie słoneczne przebijające się przez okno raziły mnie w oczy. Przeciągnęłam się, uświadamiając sobie, że leżę w łóżku. "Dziwne... nie przypominam sobie, że wchodziłam do jakiegoś domu". Uśmiechnęłam się jednak pod nosem, czując, że to sprawka Harry'ego. Wygramoliłam się z łóżka i wyjrzałam przez okno. Widok zaparł mi dech w piersiach. Za oknem rozchodziła się piaszczysta plaża, a fale obijały się o brzeg i skały. Niebo nabrało pięknego, błękitnego koloru, a słońce przyjemnie łaskotało moje prawie nagie ciało. W pewnym momencie poczułam na swojej nagiej skórze dotyk. Jego ręce błądziły po moich biodrach, oplatając mnie w pasie. Uśmiechnęłam się, nie przejmując się nawet tym, że stoję pół naga przed chłopakiem, którego znam kilka miesięcy. Odwróciłam się twarzą do niego, napotykając jego zielone tęczówki, które pięknie mieniły się w słońcu oraz uroczy uśmiech, który z koli odkrywał jego urocze dołeczki.
- Witaj kochanie.- słysząc jego słowa, zarumieniłam się lekko, na co chłopak się zaśmiał. Nie zdążyłam odpowiedzieć, gdyż uniemożliwił mi to brunet, zatykając mi usta swoimi. Całowaliśmy się z większą namiętnością niż wczoraj. Było w tym więcej uczucia i ciepła. 
- Chodź na śniadanie.- szepnął, chwytając mnie za rękę. Zatrzymałam go, ponownie wpijając się w jego usta. 
- Ty będziesz moim śniadaniem.- powiedziałam. Pisnęłam, czując jak chłopak unosi mnie do góry, a ja chwyciłam się jego ramion, nogami oplatając jego biodra. Delikatnie położył mnie na białej pościeli, jednocześnie pozbywając się swojej bluzki. Widząc jego liczne tatuaże i umięśniony tors, zagryzłam dolną wargę. Chłopak widząc to, uśmiechnął się głupio, ponownie wpijając się w moje usta. Odwrócił mnie tak, że teraz to ja byłam na górze. Szybko pozbyliśmy się mojej bielizny, jak i jego, leżąc całkiem nadzy. Napawaliśmy się widokiem swoich nagich ciał, a ja wreszcie poczułam, że to jest to czego zawsze pragnęłam. Całowaliśmy się zachłannie, jakby miał być to nasz pierwszy i ostatni raz. Chłopak zjechał pocałunkami z mojej szyi na brzuch, a z brzucha niżej. Jęczałam głośno pod jego dotykiem, wijąc się przy tym niczym kobra. Kiedy miał zamiar we mnie wejść zatrzymałam go. 
- Czekaj. Wiesz, że...- szepnęłam zawstydzona, na co brunet lekko się uśmiechnął.
- Będę delikatny.- wyszeptał. I był. Kochaliśmy się jak para nastolatków, która jest w sobie szaleńczo zakochana. Nasze jęki rozchodziły się po całym pomieszczeniu. Zapach naszych spoconych ciał wymieszanych z perfumami, działał na nas wzajemnie jak narkotyk. Niczego więcej nie było mi trzeba. Kiedy skończył, opadliśmy na poduszki, ciężko dysząc. Oparłam swoją głowę o jego nagi tors, a on objął mnie lekko w tali. Był idealny. Pod każdym względem. Zaczynałam tracić dla niego zmysły. Chciałam, aby to trwało wiecznie. 
- Chyba dopiero teraz jestem na prawdę szczęśliwa. Chciałabym żeby tak było zawsze.- szepnęłam. Czułam jak oplata mnie mocniej, jakby bojąc się, że mogę się w każdej chwili rozpłynąć. 
- Też bym tego chciał skarbie.- usłyszałam. Zaczęłam kreślić jakieś nic nie znaczące wzorki na jego brzuchu, zastanawiając się kiedy będzie pora żeby mu o tym powiedzieć. Jak na razie nikt o tym nie wiedział. Był to mój mały sekret. Bałam się ich reakcji, ale od przyjazdu z Afryki wyczuwałam, że coś jest ze mną nie tak. Okazało się, że to zaczęło się dużo wcześniej. Nie byłam niczego świadoma. Do czasu, aż Mia nie trafiła do szpitala. Chciałabym żeby Harry był pierwszym, który się o tym dowie. Wiem, że to go zrani, ale ja nie mam na to wpływu. "Powiesz mu jutro Amy... dziś jeszcze nie czas." Wtuliłam się w niego mocniej, postanawiając, że teraz nie warto psuć tej chwili. Jutro porozmawiam z nim na poważne tematy. "Powiedziałabym, że jest jeszcze na to czas, ale prawda jest taka, że nie mam już go wystarczająca dużo."
- Kocham cię Harry. 





O jejku jejku jejku!! <3 Ten rozdział wyszedł mi taki hdjshddabsdjhxb <3 Jestem z niego mega dumna <3 Jest troszkę śmiechu (nasza Mia i Louis rządzą <3 prawda?) i jest też powaga. Dowiedzieliśmy się troszkę o tajemnicach Harry'ego i Megan, które już niedługo ujrzą światło dziennie. Ale okazuje się, że nasza Ama także skrywa jakiś sekret :o Podpowiedzi znajdziecie kilkanaście rozdziałów wcześniej. Dałabym cytat, ale nie będę wam psuła niespodzianki  (nie, to wcale nie przez to, że nie chcę mi się go szukać xD ) A już było tak pięknie i wszystko miało się unormować ;c Jak myślicie? Jak Amy zareaguje na wieść o sekretach Hazzy? Spędzili razem upojną noc (ranek?) pełen pięknych wyznań. I co teraz? 
Powiem wam, że zbliżamy się powoli do końca tego opowiadania. Tzn będzie pewnie jeszcze z 20 rozdziałów :) Ale jesteśmy już w połowie. Nie wiem jak ja się pożegnam z naszymi bohaterami. Tak się z nimi zżyłam. ;c Eh. No ale nie ważne. Ktoś pytał mnie o opowiadanie "Promise". Aczkolwiek mam dobre wieści! Opowiadanie ruszy być może jeszcze przez wakacjami. Mam na niego super pomysł! :) W takim razie- do przyszłego weekendu i życzcie mi żebym dostała się na mój ukochany biol-chem :D Buziaki! :)




















11 komentarzy:

  1. Cudowne, Świetne, Zajebiste! ❤❤❤❤ dalej, dalej, dalej! ;3 juz nie mogę doczekać się następnego rozdziału! ❤ Weny życzę;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :) Ja idę na technik żywienia itd...
    zapraszam do siebie: swiat-wedlug-pauli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle cudowne opowiadanie :) zycze zebys sie dostala :) tez chce isc na biol-chem :D weny kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zycze ci jak najlepiej a rozdział jest mega mega )))) ja tez jestem z ciebie dumna )))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie podoba mi sie to ze Amy jest z Harrym :/ rozdział świetnie napisany i chce naj najszybciej dalszej części bo jestem ciekawa ty sekretów ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. No ale oni na końcu będą razem, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny, a sprawy coraz bardziej się komplikują... :P Weny życzę /Jagoda

    OdpowiedzUsuń
  8. O mój boże, o mój boże. Nie dość, że rozdział tak szybko się pojawił, to jeszcze był zajebisty. Jak ja cię kocham!
    Ale po kolei.
    Nie sądziłam, że Amy może mieć jakiś sekrety przed Harrym.Chcę, aby oni już ze sobą porozmawiali...tak...poważnie. Jestem ciekawa, jak on powie jej o wszystkim. W końcu trochę tego ma. Ciekawe, co on wymyślił. Nie wiem, jaki sekret połączył Megan i Hazze, ale to musi być coś naprawdę wielkiego! No i ta scena na końcu...wyszła ci cudownie i cieszę się, że nie opisałaś tego tak dosłownie, jak robią to wszyscy inni. Postąpiłaś jak autorzy książek! Bez żadnych takich szczegółów, dotyczących tych scen. To mi się podoba.
    Ach, no i Mia i Louis na samym początku! Od razu się humor człowiekowi poprawia! Jak ja ich lubię! Rzeczywiście zachowują się jak rodzeństwo!
    A jeżeli chodzi o reakcję Amandy na sekrety Harry'ego..raczej nie będzie ona dobra, bo z tego, co można wywnioskować, Styles się nieźle wpakował. Kurde, ja się załamałam, kiedy napisałaś, że to już połowa opowiadania! To takie krótkie będzie? Nie, proszę, nie! W sumie u mnie jest już 46 rozdział, a to dopiero początek fabuły, więc boję się, jakie to wyjdzie...długie.
    Ja też zżyłam się z twoimi bohaterami i nie chcę się z nimi żegnać! Kurde, ale przynajmniej już niedługo będzie się coś działo z Promise. Jestem pewna, że ten blog również będzie świetny i bardzo się na niego nakręciłam. Nie mogę się doczekać, aż coś na nim dodasz!

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowny rozdział <3 podejrzewam że ona może być na coś chora :( ohh... znowu będzie smutno ;(( weny życzę i z niecierpliwością czekam na next!! :* /Marcysia :)

    OdpowiedzUsuń