Menu

poniedziałek, 16 marca 2015

10. "Wiesz, że będę Twoim życiem, Twoim głosem, Twoim powodem by być(...). Odnajdę odpowiednie słowa, które wypowiem zanim mnie dzisiaj opuścisz."

Przeczytaj notkę pod rozdziałem! :)



POV Amy



Stałam na tarasie wpatrując się w widok który rozciągał się przed moimi oczami. Zachodzące słońce, szum fal rozbijających się o skały, ciepły piasek muskający bose stopy przy każdym kroku. Wzięłam głęboki wdech zamykając oczy. Uśmiechnęłam się oplatając się dłońmi. Tu było cudownie. Ta okolica mnie uspokajała. Tego właśnie było mi trzeba. Spokoju, czasu i... znieruchomiałam czując na swoich biodrach czyjeś dłonie. Ktoś przyciągnął mnie do siebie tuląc mocno w swój tors. Przeszedł mnie dreszcz kiedy chłopak musnął wargami mój obojczyk. Pochyliłam głowę odrobinę w lewo, aby dać mu lepszy dostęp do mojej szyi.
- Witaj Nieznajomy.- powiedziałam cicho doskonale zdając sobie sprawę z tego, że ciepłe dłonie znajdujące się na moich biodrach mogą należeć tylko do jednej osoby.
- Witaj Nieznajoma...- usłyszałam cichy, zachrypły głos. Zamarłam, zdając sobie sprawę z tego, że to nie Liam stoi za mną. Wytężyłam wszystkie zmysły próbując zidentyfikować perfumy. Niestety, były mi nieznane. Odwróciłam się gwałtownie cofając się kilka kroków w tył. Moim oczom ukazała się burza loków oraz piękne zielone tęczówki. Wpatrywałam się w nie tracąc zmysły. Chłopak posłał mi ciepły uśmiech pokazując swoje dołeczki. Nadal nieco zaszokowana odwzajemniłam gest. Zagryzłam wargę zauważając, że brunet ma na sobie seksowny biały T-shirt i czarne spodnie. Staliśmy wpatrując się w siebie gdy nagle znikąd dało się słyszeć muzykę. Cichy odgłos melodii którą kiedyś już musiałam słyszeć. Nie mogłam sobie jednak przypomnieć gdzie. Chłopak podszedł do mnie unosząc delikatnie moją prawą dłoń. Spuściłam wzrok nie chcąc mu patrzeć w oczy. Onieśmielał mnie. Cholernie mnie onieśmielał jak nigdy żaden chłopak. Poczułam na swoich plecach jego dłoń. Dopiero teraz odważyłam się podnieść wzrok. Przełknęłam ślinę czując jak w brzuchu uwalnia się stado motyli. Brunet oparł swoje czoło o moje i po chwili kołysaliśmy się w rytm muzyki. Wciąż wpatrując się w jego oczu poczułam, jak jego dłoń z moich plecach przenosi się na moje pośladki. Ścisnął je lekko na co ja jęknęłam. Loczek uśmiechnął się szerzej, a ja przygryzłam dolną wargę. Nienawidziłam tego jak na mnie działał. Wkurzało mnie to, że rozpływałam się pod jego dotykiem. Przecież tak nie można! Nie zostając mu dłużna zjechałam dłonią pod jego koszulkę. Przejechałam po jego idealnie umięśnionym torsie uśmiechając się szeroko. Niespodziewanie chłopak złapał mnie pod nogi i podniósł wysoko na co krzyknęłam śmiejąc się głośno. Lokaty zaniósł mnie do sypialni kładąc delikatnie na łóżku. Ściągnął moją bluzkę a ja zrobiłam to samo z jego koszulką. Po chwili byliśmy już w samej bieliźnie. Chłopak składał mokre pocałunki na mojej szyi, piersiach, brzuchu... zjeżdżał coraz niżej a kiedy dotarł do mojej kobiecości ponownie wrócił do szyi. Wiłam się czując na błądzi dłońmi po moim nagim ciele. Czułam jego dłonie na moich plecach kiedy bezskutecznie próbował pozbyć się mojego stanika. Nie radził sobie jednak z zapięciem na co ja zaśmiałam się pod nosem. Loczek widząc to wydął wargi ale zaraz potem pocałował mnie w nos.  Brunet nagle zatrzymał się i nadal będąc nade mną spojrzał mi głęboko w oczy z poważnym wyrazem twarzy. Na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu. Odgarnął kosmyki włosów z mojej twarzy po czym szepnął:
- Boję się stracić Ciebie...- uśmiechnęłam się lekko gładząc go po twarzy.
- Niepotrzebnie Harry. Przecież wiesz, że będę.- wyszeptałam na co on pokręcił głową.
- Moja obecność nie wróży niczego dobrego. Amy, ja nie chcę Cię...- zaczął, lecz nie dane mu było skończyć. Nagle zawisł w bez ruchu ze strasznym wyrazem twarzy. Wykrzywił się w grymasie bólu, a ja uniosłam się do pozycji siedzącej. Dopiero teraz zauważyłam, że w pokoju prócz nas znajduje się ktoś jeszcze. Blondynka stała przede mną z wyrazem twarzy który wyraźnie ukazywał nienawiść, złość i zemstę. Zauważyłam w jej dłoni krwawiący nóż. Zasłoniłam dłonią usta aby nie krzyknąć, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, do kogo należy krew. Przeniosłam wzrok na chłopaka który leżała na łóżku twarzą do góry. Jego oczy były zamknięte a on oddychał płytko i nierównomiernie. Plama na białej pościeli powiększała się z każdą sekundą. Zaczęłam płakać zapominając o obecności drugiej, żywej osoby w tym pokoju. Kiedy odrobinę się uspokoiłam uniosłam wzrok. Megan patrzyła na mnie morderczym wzrokiem a ja zacisnęłam szczęki.
- Jeśli nie może być mój, nie będzie niczyj...



Otworzyłam gwałtownie oczy ciężko dysząc. W pokoju było bardzo jasno co wskazywało na to, że zapewne przespałam pół dnia. Starałam się uspokoić nierównomierny oddech. "To tylko sen, Amy. Tylko sen..."- powtarzałam sobie w myślach. Ale skąd do cholery u mnie takie popieprzone sny?! Jęknęłam głośno czując jak zaraz eksplodują mi skronie. Czemu tak bardzo boli mnie głowa? Masując skronie starałam sobie przypomnieć wszystko co wydarzyło się wczoraj. Nagle fala mieszanych uczuć uderzyła mnie tak mocno, jakbym właśnie została spoliczkowana. Odwróciłam głowę gotowa spotkać tam pewnego bruneta lecz nie zastałam nic prócz pięknie zaścielonego łóżka i... róży. Uniosłam się do pozycji siedzącej chwytając w dłonie kwiat. Uśmiechnęłam się szeroko unosząc go wyżej. Głaskałam jego płatki zauważając, że na szafce obok łóżka leży butelka z wodą i jakaś kartka. Sięgnęłam po nią czytając:

Kac morderca jak to mówią ;)
Masz tutaj proszki na ból głowy.
Jesteśmy w studiu.
Wrócimy niedługo.
Buźki ;*
Liam xx


Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. "Jaki on kochany... Tak się cieszę, że cię znalazłam Liam...". Łyknęłam proszki które zostawił mi chłopak po czym położyłam się ponownie wtulając w koszulkę Liam'a którą miałam na sobie. Zaraz... dlaczego ja mam na sobie jego koszulkę? I nie mam spodni... Pięknie... spałam w majkach z napalonym i niewyżytym facetem. No cóż. Nie zdarzało się do rzadko. Kiedyś mieliśmy zwyczaj spać u siebie chociaż dwa razy w tygodniu. Znaliśmy się na tyle długo, że rodzicie nie mieli nic przeciwko temu.
- Liamson!- krzyknęłam wesoło widząc mojego psiaka który pojawił się... w sumie znikąd w moim pokoju. To znaczy, w pokoju Liama.
- Jak się tutaj miałeś?- spytałam gładząc psiaka po łebku. Wtulił się we mnie cichy mruczeć. Zachowywał się jak kociak. Ale wolałam nie mówić tego na głos, bo psy przecież rozumieją wiele rzeczy, a ta uwaga mogłaby go obrazić.
Po pół godzinie bezczynne leżenia i głaskania Liamsona postanowiłam coś zrobić. Ból głowy był już nieznaczny a mnie nie chciało się zostawać samej w domu. Nie wiedziałam kiedy chłopcy wrócą, więc postanowiłam zrobić niespodziankę im. Mniej więcej orientowałam się gdzie znajduje się studio nagrań. Było ich kilka ale wydawało mi się, że  to będzie strzał w dziesiątkę. Najwyżej się wrócę. Nie mam nic do stracenia. Schodząc na dół zauważyłam na stole pęk kluczy. Pasowały do drzwi, więc ubierając się we wczorajsze ubrania ruszyłam spacerkiem do swojego domu. Musiałam wziąć szybki prysznic i się przebrać. Nie miałam w zwyczaju siedzieć dwie godziny w łazience, więc uwinęłam się stosunkowo szybko. Byłam gotowa po pół godzinie. Liamsona dostawiłam w domu chłopaków uprzednio dając mu jakieś psie jedzenie i wodę. Nic mu nie będzie. Bardziej martwiłabym się o mieszkanie chłopaków...
Pogrążona we własnych myślach szłam tam, gdzie niosły mnie nogi. Po chwili znajdowałam się już przed sporym budynkiem który był zwany jako "Music Studio "Stars Ever" ". Trochę dziwna nazwa ale przeczucie podpowiadało mi, że to tutaj.  Po chwili znajdowałam się już wewnątrz budynku. Pomieszczenie w którym się znajdowałam było przestronne i dość spore. W roku znajdowała się kanapa oraz mały stolik, wszędzie były jakieś rośliny, a naprzeciwko mnie dostrzegłam spore biurko za którym siedziała kobieta. Podeszłam do niej i przywitałam się posyłając jej ciepły uśmiech który odwzajemniła.
- W czymś pomóc?- zapytała uprzejmie. Była kobietą wyraźnie po czterdziestce choć wyglądała wspaniale jak na swój wiek. Zdradzały ją tylko widoczne zmarszczki wokół jej oczu. Jej długie blond włosy spięte w dbałego koka i niebieskie tęczówki które kojarzyły mi się z oceanem. Była piękna i byłam niemal pewna, że gdzieś ją już widziałam...  "Chciałabym tak wyglądać w jej wieku...".
- Szukam chłopaków z zespołu One Direction.- wyjaśniłam nadal się uśmiechając. Kobieta lustrowała mnie przez chwile na co zmieszana dodałam:
- Jestem ich przyjaciółką.- blondynka uśmiechnęła się pod nosem nadal nie spuszczając ze mnie wzroku. Przyznam, że w tym momencie czułam się nieco niezręcznie.
- Piąte piętro, trzecie drzwi na lewo.- powiedziałam tylko ciche "dziękuję" po czym ruszyłam w stronę windy. Zatrzymał mnie jednak głos starszej kobiety:
- Tylko nie mów nikomu, że to ja Cię wpuściłam bo będziemy miały kłopoty. Normalnie nie wpuszczamy osób trzecich podczas nagrań. Ale Ty...- przerwała, a ja skierowałam na nią swój wzrok.
- Jesteś cudowną dziewczyną, wspaniałym lekarzem i jestem pewna, że będziesz najlepszą matką. Nawet nie wiesz ile bym oddała, aby moja córka była choć w połowie taka jak Ty....- odrobinę mnie zszokowała ale zrobiło mi się miło. Posłałam jej ostatni uśmiech po czym wsiadłam do windy.
Stałam przed drzwiami z napisem "Studio nagrań nr 456". 456? To ile oni tutaj tego mają? Zawahałam się przez chwilę trzymając w dłoni klamkę. A co jeśli oni nie życzą sobie mojej obecności? Będę im tylko przeszkadzała. No i będzie tam Harry... Na samą myśl o nim przeszły mnie ciarki. Ciekawość jednak wzięła górę i jednym szybkim ruchem znalazłam się w środku. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Panowała tutaj ciemność więc trudno mi było cokolwiek wypadać. Moją uwagę przykuło nieduże szklane pomieszczenie. A raczej szyba postawiona na środku. Za szklaną ścianą siedziało pięcioro chłopaków. Każdy miał swój mikrofon oraz coś przypiętego nad sercem. Chłopcy żywo o czymś dyskutowali. Liam i Louis śmiali się z czegoś co pierwszy z nich pokazał mu na jakimś urządzeniu. Niall siedział poprawiając wysokość mikrofonu,, a zaraz obok niego siedział Zayn. Wpatrywał się on w skupieniu w osobę znajdującą się tuż obok. Harry miał spuszczoną głową jak zbity pies tak, że nie mogłam widzieć jego twarzy. Nie mogli mnie widzieć bo stałam całkiem w cieniu. Światło padało tylko na ich małe pomieszczenie i na kanapę która znajdowała się kilka kroków przede mną. Usłyszałam nagle dziwny szelest a zaraz potem zauważyłam jak chłopcy siadają wygodnie na swoich krzesłach. Nie trzeba było być geniuszem żeby wiedzieć, że zaraz zaczną śpiewać. Nie myliłam się. Po chwili zauważyłam jak Liam pochyla się do mikrofonu, a z jego ust wydobywają się pierwsze dźwięki.









 Na jego twarzy widziałam skupienie, co potwierdzał fakt, że chłopak miał zamknięte oczy. Wsłuchiwałam się w to nieświadomie podchodząc bliżej. Uśmiechałam się słuchając magi którą może stworzyć człowiek. Który w tym momencie wytwarza mój przyjaciel. Przeniosłam wzrok z niego na innych którzy w dalszym ciągu mnie nie zauważyli. Na ich twarzach także można było zauważyć skupienie. Mój wzrok zatrzymał się na Harrym. Chłopak zaczął śpiewać a mnie przeszedł dreszcz kiedy usłyszałam jego głos. Objęłam się rękami wpatrując się w skupieniu w chłopaka. Nie wiem kiedy nastąpiła chwila kiedy brunet uniósł wzrok i spojrzał na mnie. W pierwszym odruchu wystraszyłam się i chciałam wycofać. Uciec jak najdalej stąd. Jego zielone tęczówki przewiercały moje kiedy wszyscy zaczęli śpiewać refren. Przeniosłam wzrok ponownie na Louisa który akurat śpiewał solówkę. Chłopak również mnie zauważył i pomachał. Odmachałam mu posyłając szeroki uśmiech. Szybko jednak zszedł z mojej twarzy kiedy usłyszałam ponownie głos zielonookiego. Spojrzałam na niego, a on śpiewał jakbyśmy byli tam tylko my. Jakby próbował wyśpiewać mi wszystko czego bał się powiedzieć. Wszystko co go gryzło i co leżało na dnie jego serca. Moją uwagę przykuła jego warga. Widniała na niej spora szkarłatna szrama. Skrzywiłam się na wspomnienie wczorajszego dnia i dzisiejszego snu... Posłałam mu smutny uśmiech przenosząc wzrok na Liama który musiał wpatrywać się we mnie już dłuższą chwilę. Słysząc słowa jego piosenki uśmiechnęłam się do niego. Tak bardzo cieszyłam się, że mam go znów przy sobie. Że nie jestem sama... Wiem, że tylko on rozumiał mnie w stu procentach. Wsłuchałam się tak bardzo, że nawet nie zauważyłam jak po solówce Zayn'a piosenka dobiegła końca. Liam chciał do mnie wyjść, ale zatrzymał ich jakiś nieznany mi mężczyzna. Spojrzał na mnie na co ja uśmiechnęłam się nieśmiało. Wskazał na mnie ruchem głowy na co cała piątka się odwróciła. A raczej czwórka bo Harry stał z boku wpatrując się we mnie cały czas. Widziałam jak chłopcy zaczęli wychodzić, a pierwsze szedł Harry. Zauważyłam, że chciał do mnie podejść lecz Liam był pierwszy.
- Hej, mała! Jak Ty się tu dostałaś?- spytał podnosząc mnie do góry. Złożył na moim policzku czuły pocałunek na co zaśmiałam się pod nosem. Kątem oka zauważyłam jak Harry wycofuje się i opeira o ścianę masując skronie. Moją uwagę przykuł jednak mój przyjaciel.
- Wpuściła mnie ta miła pani z dołu. Tylko cii bo dostanie nam się obu.- powiedziałam zakrywając usta chłopaka palcem.
- To podobne do Lydii. Ona ma nosa do osób. Czasem nie mieści mi się w głowie, że ma taką córkę. Megan ani  trochę nie jest do niej podobna.- wpatrywałam się z niedowierzaniem w Louisa. Teraz dotarło do mnie dlaczego ta kobieta wydała mi się znajoma. Chciałam coś powiedzieć ale powstrzymał mnie głośny huk drzwi. Zauważyłam, że Harry wybiegł kiedy tylko wspomnieliśmy o Megan. No tak... biegnie przytulić ukochaną dziewczynę. "Leć Harry. Inaczej ta jędza znów cię pobije..."- pomyślałam i nagle ogarnęła mnie fala złości. Na Megan- że jest taką podłą suką i traktuje Harry'ego jak śmiecia, na siebie- że mój umysł nie może wyrzucić tego dupka ze świadomości i przede wszystkim na Harry'ego którego nawet nie lubiłam. Wydawał mi się być zaborczy, niemiły i nieczuły. Traktował Megi jak dziwkę. Zresztą... oboje byli siebie warci.
- Chciałam wam zrobić niespodziankę. Nie chciałam przeszkadzać...- wyznałam i nagle znikąd za plecami Liama znalazł się ten sam mężczyzna który wskazywał na mnie rozmawiając z chłopakami chwilę temu.
- Przeszkadzać? Amy, skarbie ty musisz przychodzić tutaj częściej. Nagrywaliśmy ten kawałek pięćdziesiąt razy, a oni zaśpiewali go sto razy lepiej kiedy ty się zjawiłaś. Działasz na nich dziewczyno!- powiedział wychodząc klepiąc mnie lekko po ramieniu. Chłopacy wpatrywali się we mnie tępo na co ja uniosłam brew.
- No co?- spytałam nie wiedząc o co im chodzi. Wszyscy nagle zaczęli się śmiać a Liam wziął mnie na ręce kierując się za chłopakami którzy właśnie wychodzili.
- Widzisz jak na nas działasz Amy? Chyba częściej będę cię musiał porywać.- powiedział wciąż mnie nie puszczając.
- Nie będziesz mnie musiał porywać. Pójdę za tobą choćby do piekła.- wyszeptałam wprost do jego ucha. Ten zaśmiał się i również szepnął:
- Nie kuś potworze...-musnęłam kąciki jego warg cicho się śmiejąc. Może czasem zachowywaliśmy się jak para. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że dziewięćdziesiąt procent przechodniów tak nas postrzega, a pozostałe dziesięć to niewidomi. Jednak my znaliśmy prawdę. Oboje wiedzieliśmy, że nie wolno przekraczać nam wyznaczonej granicy. Byliśmy dla siebie jak rodzeństwo i kochaliśmy się jak rodzeństwo. Taka miłość była silniejsza niż ta między dwoma kochankami. Mogliśmy oddać za siebie życie byle drugie było szczęśliwe. Jednak nie ograniczaliśmy się. Do niczego nie zmuszaliśmy. Zawsze można było podjąć decyzję. Dokonać wyboru. Byłam całkowicie pewna, że on myślał dokładnie tak samo. Zawsze tak było. Nawet kiedy los rozdzielił nas na tak długo. Rozdzielił nas, abyśmy kilka lat później spotkali się ponownie.



POV Harry



Była tam. Stała wpatrując się w niego jak w obrazek. Zachowywała się jakby byli tam zupełnie sami. Objęła się ramionami podchodząc bliżej nas. Chyba nie zrobiła tego świadomie, ale jednak. Zdawało mi się, że pierwszy ją ujrzałem. Nie miałem najmniejszej ochoty na nagrywanie tych durnych piosenek do tej pieprzomej płyty. Co za ironia... większość z nich sam pisałem. To mnie uspokajało. Dawało mi odrobinę swobody i oderwania się od myśli. Mogłem przelać na papier wszystkie uczucia które kotłowały się we mnie przez ostatni rok. Ten dzień był jednak gorszy od wszystkich. Rano pokłóciłem się z Megan ale to raczej było normą.  Martwiło mnie bardziej to co, a raczej kto był powodem tej kłótni. Kiedy zobaczyłem ją w studiu coś mnie tknęło. Czułem złość mając świadomość, że widziała już dwie niezręczne sytuacje z moim udziałem. Czułem nienawiść do siebie zdając sobie sprawę, że ranię moją siostrę. Czułem cholerną bezsilność wiedząc, że nie mogę wyjaśnić chłopakom mojego zachowania. A najbardziej dominującym uczuciem które gurowało nad wszystkimi był smutek i samotność. Byłem cholernie samotny choć wokół było pełno ludzi. Było mi smutno, że Amy nienawidziła mnie nawet mnie nie znając. Nie wiem dlaczego, ale nie chciałem żeby myślała o mnie jak o kompletnym dupku. A byłem pewny, że tak właśnie myśli. Byłem pewny, że czuje obrzydzenie zarówno do Megan jak i do mnie. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, jak to wszystko musi wyglądać z jej perspektywy. Moja dziewczyna pomiata moją siostrą jak śmieciem a ja stoję z boku udając, że nic nie widzę. Udając, że nie słyszę ich kłótni i błagającego spojrzenia Gemmy. Udając, że nie dostrzegam tego jak chłopcy coraz bardziej się ode mnie oddalają ale starają się tego nie okazywać. Jak moja własna matka niechętnie gości mnie w swoim domu bo cały czas przychodzę z Nią. Ale oni nic nie rozumieją. Nie znają prawdy. A nawet jeśli by znali, żadne z nich by nie zrozumiało. Wszyscy oddalili by się ode mnie jeszcze bardziej. A tego nie mógłbym już znieść.Nie zdawali sobie sprawy z jaką niechęcią przychodzi mi okazywanie czułości tej dziewczynie. Czułem się jak więzień we własnym domu. "Każdy jest panem własnego życia"? Jeśli naprawdę tak jest, to ja swojego przestałem być już dawno. Kiedy tylko ona się zjawiła. Kiedy pierwszy raz zaprowadziła mnie do tego klubu, na tamto zaplecze... Oni nic nie rozumieją. Nie wiedzą, że najchętniej rzuciłbym ją już dawno. Że nie łączy nas nic oprócz sexu i tajemnicy... Że nie łączy nas miłość, ale jesteśmy połączeni czymś znacznie silniejszym. Bo sekret łączy ludzi bardziej niż cokolwiek innego. Ale powierzanie sekretów opiera się na zaufaniu. 
Ja już od dawna nie ufam nikomu...
Codzienna monotonia mnie dobijała. Aż pojawiła się ona. Kiedy śpiewałem czułem na sobie jej wzrok. Kiedy uniosłem głowę nasze spojrzenia się spotkały. Zauważyłem jak wzdryga się na mój widok. Zabolało mnie to. Nie chciałem żeby się mnie bała, a czułem że tak właśnie jest. Dostrzegłem w jej oczach coś czego nie umiałem zinterpretować. Wiem tylko, że nigdy niczego podobnego nie widziałem. Chciałem z nią porozmawiać o wczorajszej sytuacji, wyjaśnić jej... właściwie co chciałem jej wyjaśnić? Przecież nie mogłem jej powiedzieć nic a nic. Z jednej strony dobrze, że Liam mnie uprzedził. Nie miałem bladego pojęcia co miałbym jej powiedzieć. Słyszałem jak dziewczyna śmieje się beztrosko będąc w ramionach bruneta. Wyglądali jak szczęśliwa, kochająca się para. Jak dwoje ludzi których nie może nic rozdzielić. Chyba pierwszy zorientowałem się kim ona jest. Wiedziałem jak tylko ją zobaczyłem. Liam cały czas o niej gadał na początku naszej znajomości jeszcze za czasów eliminacji do xfactora. Cieszył się, że wkrótce ją poznamy a ja cieszyłem się jego szczęściem. Widziałem, że są ze sobą bardzo związani. A kiedy zobaczyłem ją wtedy w salonie od razu pojąłem, że to ona. Kojarzyłem ją ze zdjęcia które Liam trzymał na biurku w swoim pokoju. "Żałuję, że nie jestem na jego miejscu..."
Pogrążony we własnych myślach nie zorientowałem się nawet, że stoję pod drzwiami swojego domu. Nie miałem najmniejszej ochoty tam wchodzić i zaczynać bezsensownej kłótni. Wziąłem jednak głęboki wdech i przekręciłem klamkę. Drzwi otworzyły się z lekkim piskiem a do moich nozdrzy niemal natychmiast uderzył zapach sexu i tytoniu. Przewróciłem oczami widząc blondynkę siedzącą na krześle w kuchni kiedy wkoło walały się śmieci i sterta naczyń. Nienawidziłem tego, że pali. Ale ona nie reagując na moje prośby dalej robiła swoje. Mogłem mieć tylko cichą nadzieję, że to gówno pomoże mi pozbyć się jej szybciej...
- Cześć skarbie.- powiedziała wstając i podchodząc do mnie. Kiedy chciała mnie pocałować szybko odwróciłem głowę. Usiadłem na krześle kątem oka zauważając jak Megan uśmiecha się chytrze. 
- Wyjeżdżam.- oznajmiła bez większego ociągania. Zmarszczyłem brwi mierząc ją wzrokiem.
- Dokąd?- nie obchodziło mnie to zbytnio. W duchu cieszyłem się z tej wiadomości. Wreszcie chwila dla siebie.
- Na wakacje.- powiedziała wymijająco. Zacisnąłem szczękę słysząc jej słowa.
- Ty cały czas masz wakacje. Nic nie robisz tylko siedzisz na dupie i wydajesz moje pieniądze. To ja płace rachunki, pilnuje żeby lodówka była pełna, bo ty nawet nie umiesz zrobić jajecznicy.- uniosłem się czując jak w żyłach gotuje się krew. Dziewczyna spojrzała na mnie unosząc jedną brew. 
- Po prostu wyjeżdżam. A ty nie próbuj sztuczek.- powiedziała omijając mnie. Poczułem na swoim karku jej oddech przesączony alkoholem i papierosami.
- I nie próbuj sztuczek. Wiesz jak skończyło się to ostatnim razem...- wyszeptała tuż przy moim uchu. Wzdrygnąłem się na to wspomnienie...



Szybkim krokiem ruszyłem w stronę kawiarni w której umówiłem się z Gemmą. Dzisiaj zdecydowałem się ją przeprosić i powiedzieć o wszystkim. Nawet jeśli miałaby mnie znienawidzić i nigdy więcej się do mnie nie odezwać. Musiałem to z siebie wyrzucić. Być może ona miałaby jakiś pomysł co zrobić dalej. Z rozmyślań wyrwał mnie głośny huk. Spojrzałem przed siebie i to co zobaczyłem ścisnęło mi serce. Stałem jak sparaliżowany obserwując jak ludzie uciekają byle z dala od miejsca wybuchu. Wszędzie był ogień a kawałki szkła leżały na chodniku mieniąc się w słońcu. Patrzyłem na akcje która rozgrywała się przed moimi oczami oraz strażaków którzy pomagali wyprowadzać ludzi z budynku. Z kawiarni w której umówiłem się z siostrą... Rzuciłem się do biegu próbując przepchnąć się przez zgromadzony tłum. 
- Gemma! Przepuście mnie! Tam jest moja siostra!- wołałem z rozpaczą czując jak czyjeś ręce odciągają mnie na bok. Nadal krzycząc ujrzałem w oddali niską blondynkę podążającą w kierunku kafejki.
- Gemma?- spytałem bardziej do siebie niż do niej. Rzucając się do biegu chwyciłem ją w ramiona. Moje serce szalało.
- Harry? Harry co tutaj się stało? Uciekł mi autobus i musiałam iść pieszo. Co tutaj się stało?- pytała mnie a ja wciąż w ciężkim szoku spojrzałem na wyświetlacz komórki gdyż właśnie dostałem sms'a. 
Ze mną się nie zaczyna. Lepiej trzymać język za zębami skarbie.
Poczułem ucisk w żołądku. Mocniej wtuliłem w siebie dziewczynę rozmyślając o tym ile człowiek jest w stanie zrobić z zazdrości. Do czego może się posunąć zdesperowana osoba, aby osiągnąć swój cel. Czułem, że tym razem wpakowałem się w niezłe gówno. W coś, z czego nie można było już wyjść. 


Siedziałem, wracając myślami do tamtych wydarzeń. Minął okrągły rok odkąd moja siostra cudem uszła z życiem. Minął rok odkąd odsunąłem się od wszystkich w obawie o nich życie. Siedziałem wpatrując się w dziewczynę która wlokła za sobą walizkę. Nie wysiliłem się aby wstać i jej pomóc. Gdyby był to ktokolwiek inny pobiegł bym bez zastanowienia. W tej sytuacji cieszyłem się jednak widokiem dziewczyny wlokącej dwudziesto-kilogramową walizkę. 
- Nie musisz mnie odwozić. Dam sobie radę.- rzuciła na odchodne wychodząc. "Nie wątpię"- pomyślałem. "Pewnie dając dupy jakiemuś frajerowi". Kiedy upewniłem się, że dziewczyna jest już daleko stąd wstałem i ruszyłem do wyjścia. Nie chciałem siedzieć sam. Potrzebowałem odmiany. Chciałem żeby ktoś był obok mnie. Zamykając drzwi począłem kierować się do domu moich przyjaciół i zastanawiając się czy piękna brunetka też tam będzie...


POV Amy



Siedziałam z Liamem na kanapie opierając głowę o jego ramię. On natomiast bawił się moimi włosami co chwila zjeżdżając na moje ramie. Nie musieliśmy rozmawiać. Cieszyłam się jego obecnością. Nie wiem ile czasu minęło zanim ujrzeliśmy w drzwiach roześmianą postać Zayn'a który jak zawsze wyglądał idealnie.
- Dzwoniła Perrie. Pyta czy chcemy iść do klubu.- zwrócił się do nas i do Niall'a który siedząc na fotelu bawił się komórką. 
- Jasne. Zadzwonię do Caroline czy pójdzie z nami.- oznajmił blondyn i znikł gdzieś w kuchni. Za plecami mulata pojawił się Lou który witając nas uśmiechem odrzekł wesoło:
- Świetny pomysł! Może nareszcie wyrwę jakąś laskę!- pisnął skacząc po pokoju. Przewróciłam oczami kiedy podszedł do mnie i wepchnął się pomiędzy mnie a Liama. 
- Żartowałem. Wystarczysz mi ty.- dodał składając na moim policzku słodki pocałunek. Zarumieniłam się i posłałam mu miły uśmiech. Ten  położył głowę na moich udach na co Liam zareagował od razu:
-Ejejej! Stary, uważaj bo będę zazdrosny!- fuknął na niego chłopak zrzucając go z kanapy. Lou zrobił minę zbitego psa ale potem posłał mi ciepły uśmiech. Chłopak siedzący obok mnie ponownie się do mnie zbliżył obejmując mnie w talii. Usiadłam na jego kolanach opierając głowę o jego ramię. 
- I tak wolę ciebie.- powiedziałam cicho do chłopaka na co ten zaśmiał się pod nosem.
- Słyszałem!- krzyknął Louis wychodząc sz pomieszczenia. Po chwili wszyscy wybuchli niekontrolowanym śmiechem. 
- Carly będzie czekała pod klubem. Gemma będzie?- oznajmił Niall wchodząc rozpromieniony do pokoju. Zayn skinął głową.
- Dzwoniłem do niej zaraz po telefonie Perrie. Będzie na miejscu.- oznajmił nam mulat a po chwili usłyszałam ponownie głos blondyna.
- Czyli jest nas szóstka. Amy, Liam?- skierował pytanie do nas, a ja poczułam na sobie spojrzenie Liam'a. Patrząc mu w oczy rzekłam:
- Idź. Ja zaraz zapomnę jak wygląda mój dom.- zaśmiałam się, a chłopak zrobił skupioną minę, a na jego twarzy zaraz pojawił się chytry uśmiech.
- Pójdę, jeśli ty zostaniesz tutaj.- oznajmił z nutką satysfakcji w głosie. Spojrzałam na niego unosząc jedną brew. Chytry uśmiech nie schodził mu z twarzy, a ja wiedziałam że nie da za wygraną. Skinęłam głową.
- Zgoda.- chłopak przytulił mnie mocno, a potem zaczął łaskotać. Śmiałam się w niebogłosy a on razem ze mną. Uciszył nas dopiero głos Zayn'a.
- Czyli tylko Amy zostaje?- spytał, a kiedy już miałam potwierdzić do pokoju wpadł Lou.
- Nie tylko...- powiedział, a ja dopiero teraz zauważyłam za jego plecami lokatego. Miał na sobie s
dokładnie to samo co kilka godzin temu w studiu. Moje serce zabiło szybciej a oddech momentalnie przyśpieszył. Nie miałam zamiaru zostawać z nim sam na sam w jednym domu.
- W takim razie nie widzę sensu abym została. Harry zajmie się domem.- oznajmiłam kierując się do drzwi. Chłopacy widocznie zdziwili się moim zachowaniem. Kiedy zaczęłam zakładać kurtkę poczułam jak dłonie Liama mnie powstrzymują. Dopiero teraz odważyłam się podnieść wzrok. Brunet trzymał mnie za ręce ale mój wzrok był skupiony na osobie która stała za nim wpatrując się we mnie. 
- Amy, proszę. Wyrwę się wcześniej i będziemy mogli spokojnie porozmawiać. Zrób to dla mnie... - powiedział cicho tak, abym tylko ja mogła go usłyszeć. I Harry który przyglądał się naszej dwójce z dziwnym wyrazem twarzy. Skinęłam delikatnie głową odrywając wzrok od bruneta i kierując go na przyjaciela. 
- Gdybyś nie był moim przyjacielem już byś nie żył.- warknęłam, a ten uśmiechnął się uroczo.
- Też cię kocham.- szepnął składając na moim policzku słodki pocałunek. Przytuliłam go a po chwili wszyscy zniknęli w drzwiach. Stałam przez chwilę przodem do drzwi a tyłem do Harry'ego. Czułam na sobie jego wzrok i bynajmniej mi się to nie podobało. Wzięłam głęboki wdech odwracając się i posyłając lokatemu krótkie spojrzenie poczęłam kierować się w stronę kuchni. Pomyślałam, że nie będę siedzieć bezczynnie i coś ugotuję. Lodówka chłopaków nie była zbyt bogata więc postawiłam na lasagne. Kiedy wyciągnęłam potrzebne składniki postanowiłam włączyć radio. Kiedy usłyszałam pierwsze słowa piosenki- zamarłam. Patrzyłam się tępo w radio wsłuchując się w piosenkę którą już kiedyś słyszałam. Całkiem niedawno. Rano, stojąc na plaży i czując na swoich biodrach dłonie. Jego dłonie. 
- Lubię tę piosenkę.- podskoczyłam na dźwięk jego głosu. Stał oparty o framugę trzymając ręce w kieszeniach.
- Po co mi to mówisz?- spytałam starając się skupić całą swoją uwagę na robieniu sosu. Kiedy przez chwilę nie uzyskałam odpowiedzi zaczęłam mieć nadzieje, że po prostu zrozumiał, że nie mam ochoty na rozmowę i sobie poszedł. 
- Amy...- usłyszałam i dopiero teraz podniosłam wzrok. Chłopak stał bliżej mnie opierając się o blat. 
- Harry, nie mam ochoty na bezcelowe rozmowy. Po prostu udawaj, że mnie tu nie ma, a ja zrobię to samo. Zapomnijmy o sytuacji z wczoraj i tyle.- powiedziałam patrząc na niego. Ten podniósł wzrok, a w jego tęczówkach mogłam zobaczyć smutek. Smutek i skruchę. Wciąż wpatrując się w niego przełknęłam ślinę. Nie chciałam mu współczuć. Chciałam zapomnieć o tym co wczoraj widziałam i o tym chorym śnie. On bynajmniej mi tego nie ułatwiał.
- Nie chcę żebyś miała mnie za dupka.- powiedział cicho spuszczając wzrok. Chciałam krzyknąć i powiedzieć mu, że wcale nie sądzę, że jest dupkiem. Ale to byłoby kłamstwo. Sądziłam, że jest kimś znacznie gorszym.
- Jak na razie robisz wszystko, abym tak właśnie myślała.- dodałam chłodno nie patrząc na niego. Wróciłam do przygotowywania sosu. Kątem oka zauważyłam jak Harry podchodzi bliżej. Zobaczyłam jak chwyta moją dłoń i zabiera łyżkę. Spojrzałam na niego zaskoczona a on wciąż trzymając mnie za ręce rzekł cicho:
- Nie chcę żebyś miała o mnie złe zdanie.- wpatrywałam się w niego a moje serce szalało. Nie wiedziałam co powinnam teraz zrobić. Mój oddech przyśpieszył. Szarpnęłam ręke wydobywając się z jego uścisku. Biło od niego przyjemne ciepło a zapach jego perfum przenikał mnie na wylot. Patrząc mu w oczy warknęłam:
- A jakie według ciebie powinnam mieć zdanie o człowieku  który traktuje własną siostrę jak szmatę? Który prawie uderzył swoją dziewczynę? Co powinnam myśleć o takim kimś jak ty?- chłopak spuścił wzrok zaciskając pięści.
- Nie znasz mnie...- szepnął a ja poczułam jak nerwy mi puszczają. Nie rozumiałam swojej reacji. Nigdy nie miałam wrogich skłonności. Byłam raczej otwarta i przyjacielska. Teraz jednak było inaczej.
- Masz rację. I nie chciałabym poznać.- oznajmiłam sięgając po kolejną łyżkę.
- Jesteś taką samą suką jak inne...- warknął a mnie zamurowało. Spojrzałam na niego, a on podniósł wzrok. Zauważyłam, że chłopak szykuje się żeby do mnie podejść. Zatrzymałam go ruchem ręki. W tym samym momencie mój telefon zaczął dzwonić.
- Amy, ja...- zaczął ale mu przerwałam.
- Nic już lepiej nie mów.- oznajmiłam chłodno, gdyż mimo że był mi obcy zraniła mnie jego uwaga. Odebrałam telefon wciąż wpatrując się w chłopaka który lustrował mnie wzrokiem. Zmarszczyłam brwi czując jak moje gardło się zaciska. Słysząc osobę po drugiej stronie słuchawki zakryłam dłonią usta, aby nie rozpłakać się na głos. Poczułam jak moje policzki robią się mokre od łez. Zauważyłam też, że Harry nieznacznie się spiął pytając mnie bezgłośnie o co chodzi. 
- Zaraz będę.- zdołałam tylko wydukać drżącym głosem, a Harry niemal natychmiast po moim rozłączeniu spytał zdenerwowany:
- Co się stało?- w tym momencie zapomniałam  o jego przykrych słowach i o tym, że go nienawidzę. Teraz liczyło się tylko jedno.
- Moja mama... 







Hejo mordencje! Jestem bardzo zadowolona z tego rozdziału :) Dużo się dzieje, a akcja się rozkręca ;) Serce mi waliło jak pisałam niektóre sceny xD
Rozdział dedykuję mojej niewyżytej kumpeli z którą spędzam ostatnie miesiące w klasie ;') Sceny pół- erotyczne zboczuchu xd 
Chciałabym żeby rozdziały pojawiały się raz w tygodniu przez cały czas. Chciałam żeby były to czwartki bądź piątki ale zauważyłam, że jak mam gotowy rozdział w weekend to potem nie mogę się doczekać aż go opublikuję xD Uznałam, że wygodniej będzie jednak jak rozdziały będą pojawiały się regularnie raz w tygodniu. Będzie to korzystne dla Was gdyż kiedy pojawi się TEN dzień będziecie wiedzieli, że rozdział powinien być :) Uznałam, że będą to dwa dni- PONIEDZIAŁEK ALBO WTOREK. W zależności czy w poniedziałek będę musiała kończyć rozdział bo może się zdarzyć tak, że w weekend po prostu nie dam rady go skończyć ;) Co wy na to? :)
A może macie jakieś uwagi co do rozdziału/ wyglądu bloga czy może czegoś jeszcze? :)

Zapraszam do komentowania bo to naprawdę bardzo motywuje :)




























                                                           




                      







12 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny *o*
    Jeden z najlepszych, przyznam :*
    Piszesz wspaniale! Nigdy nie czytam czegoś równie cudownego. Oby tak dalej:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze cudowny rozdział ! <3 nie mogę się doczekać następnej części :*

    OdpowiedzUsuń
  3. OłYeah.Jesu, ale jestem podjarana tym rozdziałem.Sądzę że jesli napisałabym w komentarzu tylko jedno słowo czyli w tym przypadku : "zajebiste" nie zmieniło by to postaci komentarza także : ZAJEBISTE

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny oraz cudownie napisany. Nie mogę doczekać się kolejnego. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham cię! :-* A co się stanie z jej mamą omg.....?

    OdpowiedzUsuń
  6. O rzesz ty! *.* Zajebisty rozdział! ❤ Akcja co raz bardziej się rozkręca! I like it! ;3 Juz nie mogę się doczekać następnego rozdziału! 💋 Życzę weny! ❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Twoje opowiadania czytam już od dłuższego czasu, nawet nie pamiętam kiedy to się zaczęło. Pamiętam pierwszy rozdział z zupełnie innego wątku jak dopiero zaczynałaś, przyznam, że średnio mi się podobało.. Nigdy nie uwierzyłabym gdyby ktoś powiedział mi, że tak rozwiniesz skrzydła. Z każdym rozdziałem idzie Ci co raz to lepiej, więcej opisów, mniej błędów, wszystko napisane płynnie i zachęcająco. Opowiadania są dłuższe, a mimo to w Twojej głowie wciąż jest pełno pomysłów. :) Jesteś dobra w tym co robisz, oby tak dalej. Rozwijaj się i czerp z tego radość.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za miłe słowa :) to naprawdę cudowne jak ktoś doceni to co lubisz robić. To naprawdę wiele dla mnie znaczy ;')
    Błędy są i zdaję sobie z tego sprawę xD ale szczerze mówiąc kiedy czytam drugi raz rozdział sprawdzając go to ich wszystkich nie wyłapuje... Dopiero po kilku razach xd powtórzenia, zła odmiana, literówki xd ja to wszystko wiem i staram sie żeby było tego jak najmniej ;) dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam cieplutko! ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. No nie, nie, nie nie w takim momencie! Ukatrupię Cię! Pisz dalej, fajne chociaż były już takie opowiadania. W sensie o 1D :D Powodzenia :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Niesamowity rozdział <33 Uwielbia twoje opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja ci mówiłam niech Harry zerwie z tą ździrą! Bo jak nie to znajdę Cię i zabije moimi kapciami. ;D tak to jest groźba! Amy niech będzie z Liamem! Byłaby z nich ładna para *,* boże co ja gadam?! O.o co do rozdziału zajebi*ty :D Czkam na na następny rozdział! :* weny Ci życzę kochana ^.^ ;* / twoja
    wierna czytelniczka ^.^

    OdpowiedzUsuń