Menu

sobota, 25 lipca 2015

30. "Jeśli ten pokój by płonął nawet bym nie zauważył. Bo pochłonęłaś całe moje myśli, ze swoimi, małymi, niewinnymi kłamstwami".

Na początku chciałabym Was bardzo, bardzo prosić o skomentowanie tego rozdziału. Każdego kto to czyta :) Pokażcie, że tu jesteście!

Koniecznie włącznie piosenkę *.* I słuchajcie jej w kółko! :)
Miłego czytania!



POV Amy




Wsiadłam do auta zdezorientowana całą tą sytuacją, która zaszła w sklepie. Wciąż miałam przed oczami jego uroczy uśmiech i intensywną zieleń tęczówek. Wciąż miałam w głowie jego obraz i przyznam, że zaczęło mnie to nieco niepokoić. Miałam wrażenie, że skądś go kojarzę, ale nie miałam żadnego zarysu. Żadnej wskazówki, gdzie, kiedy i w jakich okolicznościach go spotkałam. Może mijaliśmy się przez przypadek na ulicy, w sklepie lub w restauracji? Może był ojcem jednego z moich pacjentów? Nie. Ta opcja zdecydowanie odpadała. Nie wyglądał mi na grzecznego tatusia. Jego ostre rysy twarzy, niesforne, ciemne loki i tatuaże zakryte jedynie skrawkiem materiału, pokrywające całe ręce. I jego wiek. Mógł mieć najwyżej dwadzieścia lat z hakiem. Był zdecydowanie za młody jak na ojca. Zresztą, tak jak i ja na matkę. Pogłaskałam odruchowo swój lekko widoczny brzuch. kończyłam trzeci miesiąc, ale kruszynka nie była wcale taka krucha i malutka.  Doskonale wiedziałem, że dziecko czuje, że rodzice i otoczenie nie cieszy się z tego, że ma się narodzić, zaistnieć. Że udzielają mu się szczególnie odczucia matki. Moje. Bo przecież nosiłam go pod swoim sercem. Doskonale wiedziałam, że czuje mój strach, moją niepewność. Chciałam maskować te uczucia za radością. Ale prawda była taka, że w obliczu tego co miało mnie czekać, czegoś o czym wiedziałam tylko ja, nie było na nią miejsca. Nie potrafiłam jej okazać, choć tak bardzo byłam jej spragniona. Łaknęłam jej jak duszące się zwierze powietrza. Jak ryba wody. Jak ptak latania. Jak człowiek drugiego człowieka. Ja miałam wparcie w moich przyjaciołach. W Liamie. Wciąż jednak nie mogłam zrozumieć dlaczego nie chcę dać mu szansy. Dlaczego ogradzam go grubym murem. Dlaczego bronię się przed jakimkolwiek głębszym uczuciem do niego. Tłumaczyłam to sobie jednym powodem. Tym, że i tak nie będzie mógł się mną długo nacieszyć, a wtedy będzie bolało jeszcze bardziej. Wolę by myślał, że jest dla mnie tylko przyjacielem. Ale było coś jeszcze prócz strachu i obawy. Była niesamowita pustka w jakiejś części mojego serca. Jakby ktoś ją wyrwał, zabrał i po której nie pozostało nic. Miałam wrażenie, że po moim wypadku coś się zmieniło. Doskonale wiedziałam, że doznałam lekkiego wstrząsu mózgu i amnezji. Jednak wszyscy zapewniali mnie, że pamiętam o wszystkim. Że nic się nie zmieniło, że nie zapomniałam żadnych ważnych wydarzeń. Wrażenie pustki jednak pozostało. Ale kiedy tylko poruszałam ten temat, atmosfera stawała się napięta i nikt nie patrzył mi w oczy. Po pewnym czasie dałam sobie spokój, ale ich zachowanie utwierdzało mnie tylko w przekonaniu, że coś przede mną ukrywają. Kłamią. Że powinnam wiedzieć coś o czym nie mam pojęcia. Czułam się jak zagubiona łania. Znienawidziłam ten stan. Siedziałam w aucie, czekając na Liama, który został w sklepie. Zastanawiało mnie jego dziwne zachowanie w stosunku do Larry'ego. Nie. To było inne imię. Harry. Tak. Harry. Miałam wrażenie, że panowała między nimi dziwna atmosfera. Niepokojąca. moje rozważania przerwał ruch w lusterku. Odwróciłam się gwałtownie, zauważając obok wejścia do sklepu jego. Stał tam, wpatrując się we mnie bez żadnego ruchu. Przechyliłam lekko głowę, zwilżając bezwiednie wargi. Założyłam włosy za ucho i posłałam mu szczery uśmiech. Nie wiem właściwie dlaczego to zrobiłam. Odczułam taką potrzebę. Przekazania mu czegoś, czego do końca nie byłam świadoma. Zmarszczyłam lekko brwi, zauważając, że zaciska pięści. Nie odwzajemnił mojego gestu. Posłał mi ostatnie spojrzenie po czym zwyczajnie odszedł. Ale właściwie czego się spodziewałam? Nawrzeszczałam na niego w tym sklepie i wyszłam. Ale czy to teraz miało jakiekolwiek znaczenie? Zmęczona zbyt natrętnymi myślami zasnęłam oparta o szybę, z ręką spoczywającą na moim okrągłym brzuchu.





Ciemno. Cicho. Siedziałam. Tego byłam świadoma. Tylko tego byłam pewna. Opuszkami palców odnalazłam twardą powierzchnię. Krzesło. Poruszyłam się niespokojne, zwilżając wargi językiem. Minęła chwila zanim zorientowałam się, że ciemność jest spowodowana tym, iż na oczach mam założony materiał. Powolnym ruchem uniosłam dłoń i uchyliłem rąbek opaski. Bardzo powoli zdjęłam ją z oczu. Nic mi to jednak nie dało, gdyż w całym pomieszczeniu w którym się znajdowałam nie było widać zupełnie nic. Tylko ciemność. I jedno małe okno, przez które do środka wpadało słabe światło. Próbowałam wyczuć jakiekolwiek emocje. Ku mojemu zdziwieniu poczułam niezwykłą błogość i spokój. Nie czułam strachu spowodowanego otaczającym mnie mrokiem, ani nieświadomością gdzie się znajduję. Czułam spokój, kojącą ciszę i... pożądanie. Zapach seksu i perfum od Gucciego unosił się w powietrzu. Mimowolnie wciągnęłam ostry, seksowny zapach. Siedziałam jeszcze chwilę, nie wstając. Coś podpowiadało mi, abym została na swoim miejscu. Nie wiem kiedy to nastąpiło, ale w pewnym momencie poczułam na swoim ramionach czyiś dotyk. Wzdrygnęłam się, ale nie ze strachu. Poczułam jak dłonie suną lekko w dół, chwytając moje nadgarstki, które po uniosły się pod wpływem dotyku Nieznajomego. Poczułam na swoich palcach wargi. Ciepłe, miękkie. Gorący oddech rozbijający się o moją szyję. I szept. Kilka niepozornych słów, które chciałam usłyszeć. Pragnęłam tego, nie mając kompletnie pojęcia od kogo wypłyną. Nie mając świadomości kto za mną stoi. Usłyszałam tylko zachrypły głos i oślepiający blask zielonych tęczówek, które mieniły się pięknie w świetle księżyca. Rozpłynęłam się, oddając się cała. Oddając swoje ciało, duszę i serce. Oddając wszystko co posiadałam. Pragnęłam tego. 
- Tak bardzo tęskniłem. 




Obudziłam się, zbyt gwałtownie podnosząc się z siedzenia. Patrzyłam zdezorientowana przed siebie, nie wiedząc do końca czy już wybudziłam się z letargu, czy wciąż śnię. Próbowałam unormować oddech, kątem oka widząc, że Liam już wrócił i przygląda mi się zaskoczony i zaniepokojony.
- Coś sobie przypomniałam.- stwierdziłam, przecierając twarz rękoma. Wyprostowałam się w fotelu, przenosząc wzrok na chłopaka. To co zobaczyłam mocno mnie zaskoczyło. Siedział sztywno, nie wykonując najmniejszego ruchu. Miałam wrażenie, że na parę sekund wstrzymał oddech. Jego gałki o mało co nie wyszły z oczodołów, a ręce mocno zacisnął na zakupach, które wciąż miał w ręce. Postanowiłam zignorować jego reakcję i, zapinając pas powiedziałam:
- Mam jutro wizytę u ginekologa. Pierwsze USG. I dlatego mam pytanie.- mówiłam, poprawiając włosy w lusterku. Nie czekając na odpowiedź kontynuowałam:
- Masz ochotę pójść ze mną?- dopiero teraz na niego spojrzałam. Wypuścił głośno powietrze i nie odpowiadając zapiął pasy, odpalając samochód. Po chwili usłyszałam donośny śmiech, który tak bardzo lubiłam. Patrzyłam na niego jak na idiotę, ale zanim zdążyłam zapytać o co chodzi, zauważyłam jak pochyla się w moją stronę i składa na moim policzku czuły pocałunek.
- Oczywiście, że pójdę. Wszystko dla najważniejszych osób w moim życiu.- uśmiechnęłam się, ale nie był to szczery uśmiech. Odwróciłam głowę, przełykając ukradkiem ślinę. Poczułam jak na jego ostatnie słowa ściska mi serce. "Jak długo zdołam ich jeszcze okłamywać, nie raniąc samej siebie?" 
Jechaliśmy w ciszy przez dobre dwadzieścia minut. Co jakiś czas spoglądałam na bruneta, ale miałam wrażenie, że zawzięcie o czymś myśli. Postanowiłam mu nie przeszkadzać, ale w pewnym momencie przerwałam ten spokój. Przełykając ślinę, zebrałam się na odwagę i spytałam o coś co męczyło mnie odkąd wyszliśmy z tego marketu.
- Liam?- wpatrywałam się w jego twarz. Chłopak mruknął, dając mi znak, abym mówiła dalej. Sama nie wiedziałam czemu, ale wydawało mi się, że  jest tutaj tylko ciałem, a jego duch jest gdzieś daleko stąd, tak samo jak i jego myśli.
- Skąd znasz tego chłopaka ze sklepu?-  nie odrywałam wzroku od jego twarzy. Widziałam, że wyraźnie się spiął. Jego dłonie mocniej zacisnęły się na kierownicy. Nie patrzył na mnie, ale ja widziałam, że bije się ze swoimi myślami. Wiedziałam, że coś kręci, że kłamie tak jak reszta. Domyśliłam się. Nie byłam idiotką. Może i umierałam, ale to nie odbierało mi zdolności logicznego myślenia. Wiedział, że się zorientowałam. Zastanawiałam się tylko jak długo uda mu się wytrzymać. Kiedy się złamie i wszystko wypapla. I czy faktycznie było to takie nic, jak mi wmawiali.
- Stary znajomy.- odpowiedział, nie odrywając wzroku od drogi. Zmarszczyłam brwi, ale o nic więcej nie pytałam. Zauważyłam dom. Bez słowa wysiadłam z pojazdu i ruszyła, pogrążona we własnych myślach.
Pchnęłam drewnianą powierzchnię i niemal natychmiast do moich uszu dotarły dźwięki rozmowy. Zdjęłam buty i oparłam się o ścianę, wsłuchując się w rozmowę. Nie ukrywałam się. Nie miałam takiej potrzeby. Stałam w progu, ale wszyscy byli tak zajęci rozmową, że żaden z nich mnie nie zauważył. Byli tu wszyscy. Gemma z Mią, Louisem i Liamsonem na podłodze. Zayn, Perrie, Niall i Caroline siedzieli na kanapie.
- Ona też ma przed nami sekrety.- usłyszałam głos Perrie. Zamarłam. Zorientowali się. Wiedzą, że coś jest nie tak. Tylko... jak?
- I tak uważam, że powinniśmy jej powiedzieć. Zatajanie tego jest kompletnie bezsensu. Prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw, a wtedy znienawidzi nas wszystkich.- Caroline coraz bardziej ściskała dłoń blondyna. Wierciła się niespokojnie, a ja postanowiłam wejść. I tak by mnie zauważyli.
- Kogo znienawidzę?- spytałam, siląc się na radosny ton głosu i lekki uśmiech.
- Mama!- usłyszałam, a po chwili mała zerwała się na równe nogi i podbiegając wtuliła się w moją rękę. Ucałowałam ją w czubek głowy, sadzając ją sobie na kolanach. Zajęłam miejsce obok zdezorientowanego mulata. Podniosłam brew, zaplatając małej warkocza.
- Emm... Nialla. Zeżarł wszystkie żelki.- Perrie próbowała zażartować. Zaśmiała się nerwowo, a ja uśmiechając się szerzej zaśmiałam się pod nosem. Oczywiście, że kłamali. Przywykłam do tego, jednak coraz bardziej wywoływało to u mnie irytacje i zawód. Gemma nie odezwała się ani słowem, odkąd weszłam. Wszyscy nagle zamilkli. Bali się powiedzieć za dużo. Czułam napięcie. "Tajemnice nas wykończą".
- Mamusiu, kiedy przyjdzie do nas wujek Harry?- pytanie z ust Mii zbiło mnie z tropu. Ona natomiast patrzyła na mnie swoimi dużymi, brązowymi oczami, a ja przeniosłam wzrok na pozostałych. Siedzieli sztywno, a ich twarze zrobiły się białe jak kreda. Bingo, Amy.
- Wujek Harry? Cóż... przykro mi kochanie, ale nie wiem. Ale możesz mi coś o nim przypomnieć? Chyba dawno go u nas nie było. Nie pamiętam aby był.- zaakcentowałam ostatnie słowa. Zauważyłam jak Gemma wstaje gwałtownie i wybiega z pokoju. Serce podpowiadało mi, abym za nią biegła, ale rozum kazał dalej wykorzystywać małą do uzyskania informacji. Wiedziałam, że nie powinnam tego robić, ale cz ułam, że to jedyne wyjście.
- No jak to! Wujek Harry jest najfajniejszy na świecie! Uczył mnie grać na gitarze, dużo rozmawialiście i zabrał cię na wakacje! To przecież braciszek cioci Gemy! Schowałam nawet dla ciebie jedno zdjęcie. Poczekaj!- słowotok jaki wypłynął z jej ust, sprawił, że nic już nie rozumiałam. Nie miałam pojęcia, że Gemma ma brata, że jechałam z kimś na wakacje. Spojrzałam na pozostałych. Siedzieli wpatrzeni w swoje palce. Tylko Carly patrzyła na mnie błagalnym wzrokiem i wzdychając wstała.
- Mówiłam, że tak będzie.- szepnęła i skierowała się w stronę, w którą pobiegła kilka minut wcześniej blondynka. Wciąż osłupiała nie zauważyłam jak moja mała córeczka wraca i kładzie na moich kolanach zdjęcie. Spojrzałam na podpis z tyłu. Moje serce zamarło. "Dla słodkiej Amy, Harry xx". Powoli odwróciłam fotografie. Ujrzałam na niej dwie postacie. Dziewczyna stała odwrócona w stronę kamery, a chłopak stał za nią. Oboje wpatrywali się w siebie jak w obrazek. Zawsze cieszył mnie widok zakochanych par. I teraz zapewne też bym się cieszyła, gdyby nie jeden fakt, który sprawił, że moje serce stanęło. Na zdjęciu byłam ja. Z najszczerszym uśmiechem, wypełnionym radością. Ale największym szokiem było dla mnie to, kto mnie obejmował. Jego duże ręce obejmowały moje biodra, a wzrok wyrażał najszersze uczucie. Za mną stał chłopak ze sklepu.
Czując jak w kącikach oczu zaczynając błyszczeć mi łzy, uniosłam wzrok. Nie rozumiałam zupełnie nic. W mojej głowie krążyło tysiąc pytań, na które chciałam, ale bałam się poznać odpowiedź.
- Sądzę, że nadszedł czas na szczerość nie uważacie?- szepnęłam, wyłapując spojrzenie Malika, który usilnie starał się unikać moje parzącego wzroku. Nikt się nie odezwał. Za sobą natomiast poczułam obecność.
- Chcesz byśmy byli z tobą szczerzy? Dobrze. Ale nam należy się to samo, nie uważasz?- usłyszałam jego głos. Odwróciłam się gwałtownie, napotykając brązowe tęczówki. Przełknęłam ślinę. Moja pewność siebie, którą miałam jeszcze chwilę temu wyparowała w jednej chwili. Czyżby nadszedł czas na prawdziwą szczerość z obu stron? Nikt się nie odezwał. Przez kilka minut było słychać tylko nasze przyśpieszone oddechy. Cisze pełną napięcia przerwał dzwonek do drzwi. Wzdrygnęłam się, ale jako jedyna wstałam z zamiarem otworzenia. Każdy pogrążył się we własnych myślach. Chwyciłam za klamkę, nie wiedząc kogo się spodziewać. Spodziewałam się zobaczyć dostawce pizzy lub listonosza. Napotkałam jednak pustkę. Spojrzałam w dół, gdzie leżała śnieżnobiała koperta. Zmarszczyłam brwi, podnosząc ją. Weszłam do środka i zauważając, że koperta jest zaadresowana moim nazwiskiem, otworzyłam ją. Przechodząc prób salonu, przeczytałam pierwsze słowa.
"Szanowna pani Knightley. Przesyłamy wyniki DNA zgodnie z pani prośbą. Laboratorium... "
Zaraz. Z jaką moją prośbą?





Witam moje mordeczki! Wiem, rozdział miał być jutro, ale wstawiam dziś. Udało mi się go napisać. Prawdę mówiąc już nie mogłam wytrzymać, ale miałam mały zanik weny. Ale udało się!
Sekrety zaczynają wychodzić na jaw? Co, kto i ile wyjawi? Nasza mała Mia nieświadomie wyznała tak starannie skrywane tajemnice. A początek? Pewnie spodziewaliście się, że przypomni sobie jakieś wspomnienie związane z Harrym co? A ten sen? I ostatnie pytanie- jakie wyniki DNA? :O Tyle pytań!

Bajdzo proszę o komentarze mordki! Motywuje to na prawdę ogromnie! :)
Ps. Piosenka cudowna *.*



































18 komentarzy:

  1. W S P A N I A Ł E. Dodasz jutro jeszcze czy dopiero za tydzień?

    OdpowiedzUsuń
  2. Coraz bardziej się wszystko plącze :) piszesz cudownie, aby tak dalej! :* Z niecierpliwością czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hurra! Hurra! Hurra|!Hurra! Hurra! Hurra! Hurra! Hurra!....dobra, uspokoję się...Hurra! Hurra! Hurra! Hurra! W koncu nowy rozdziałek!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Już myślałam, że się nie doczekam! Ale już jest!!!! Nawet nie wiesz, jak mi poprawiłaś humor! I dzięki za komentarz u mnie, już myślałam, że o mnie zapomniałaś, bo zwykle pierwsza komentowałaś i zaczęłam się martwić.
    No, ale teraz ja napiszę ci taki komentarz, taki hmmm...napiszę dokładnie wszystko, co myślę o tym rozdziale, bohaterach i w ogóle. Chcesz tego? Oczywiście, że chcesz, więc jadę z tym koksem!
    A więc na początek ( ty piszesz "cóż", ja piszę " więc")....powiem krótko: kiedy wydaje mi się, że już nic nie może się bardziej poplątać, okazuje się, że jednak może! I to jest cudowne( dla czytelników tak, dla bohaterów tej historii raczej niekoniecznie).
    Harry wszystko skomplikował, pojawiając się w sklepie. Eh. ALe cieszę się, że Mia powiedziała co nieco Amandzie o wujku Harry;m. Inaczej ona by się nigdy o nim nie dowiedziała, no chyba że powróciłyby jej wspomnienia o nim. Teraz muszą jej powiedzieć. Powiedzieć prawdę. A ona im. O tym, że jest chora, o tym, że umrze. Boże, jak o tym myślę, to aż mi się niedobrze robi. Jak oni na to zareagują? Liam? A Mia? Jejku....No i co zrobi Amanda, kiedy się dowie, co takiego przed nią ukrywali? ( oni są kiepscy w kłamaniu). Ona ich znienawidzi. Wiedziałam, że lepiej by było, gdyby powiedzieli jej prawdę! Ubzdurali sobie, że tak będzie lepiej, a tu gówno prawda! No i jeszcze ten list! Jak wyjdzie na jaw, że dziecko jest Harry'ego, a nie Liama, to Amy...Boże, nie mam pojęcia, co ona zrobi. Nie potrafię przewidzieć jej reakcji. Gdybym to ja była nią, to nie chciałabym ich znać. No bo na litość boską, wmawiali jej, że ojcem jej dziecka jest Liam! Jak tak można!
    A Harry nie jest zły! Jest cudowny! Na początku go nie lubiłam, bo nie wiedziałam, że to przez Megan taki jest! Że to wszystko przez nią! Że ona go tak zrujnowała!
    Okey, bardzo się wczułam, pisząc ten komentarz.
    Jejku, to opowiadanie, to dla mnie nie opowiadanie, lecz cudowna książka! Jesteś genialna! Ja chcę już kolejny rozdział!
    A i zapomniałabym..odnośnie piosenki...Ja ją znam! Ja ją kocham! Też jej ciągle słucham!

    OdpowiedzUsuń
  4. Supcio ;* czekam Na kolejny! / Kate <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne! ❤ czekam na kolejna część! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepsze opowiadanie !!! Tak długo czekalam :*****

    OdpowiedzUsuń
  7. O mój Boże ja nie wytrzymam tego tygodnia to opowiadanie jest boskie :3 :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja osobiście to sie troszke denerwuje bo za mało sie wyjaśnia ale to i dobrze bo trzyma w emocjach ))))) miał sie pojawić Tom ale na to chyba jeszcze bedziemy musieli poczekać ))) czekam na dalszy ciąg ))))

    OdpowiedzUsuń
  9. A, zapomniałam dodać....Pojawił się nasz słodziutki piesek! Dziękuję ci za to!

    OdpowiedzUsuń
  10. Za dużo wszystkiego naraz.
    A tak to super;)

    OdpowiedzUsuń
  11. genialne !! :* nie mogę się doczekać tego co stanie się w kolejnym rozdziale <3 pozdrawiam i weny życzę ^^ /Marcysia :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Opowiadanie jest cudowne, tyle powiem. ;*

    OdpowiedzUsuń