Menu

niedziela, 3 maja 2015

17. "Jestem pierwszym, który przyzna, że jest lekkomyślny. Zgubiłem się w twoim pięknie (...) I wiem, że w moim sercu nie jesteś trwałą gwiazdą".

Jeśli czytasz- zostaw komentarz :) Dla Ciebie to tylko minutka, a dla mnie to ogromna motywacja do dalszego pisania <3


POV Amy

*Dwa miesiące później*


Przebudziłam się, czując zapach róż. Uśmiechnęłam się do siebie i mając wciąż zamknięte oczy, odwróciłam się na drugi bok. Na początku sądziłam, że mój umysł płata mi figle, ale kiedy rozchyliłam powieki, moim oczom ukazał się ogromny bukiet czerwonych róż. Moich ulubionych.  Szybko usiadłam, nie mogąc się nadziwić.
- Jakie piękne...- tylko tyle zdołałam wyszeptać. Uśmiechnęłam się szerzej, chwytając je w dłonie. Cudowny zapach rozniósł się po pokoju. Wstałam, rozchylając zasłony. Zapowiadał się piękny, słoneczny dzień. Dzień taki jak wszystkie, ale jednak inny. W dobrym humorze, chwyciłam kwiaty i ruszyłam z zamiarem zejścia na dół i włożenia ich do wody, aby nie uschły. Chwyciłam klamkę i kiedy miałam otwierać drzwi usłyszałam głosy. Zdziwiłam się. Nie miałam pojęcia kto oprócz Mii i co mógł robić w moim domu z samego rana. Obejrzałam się i spojrzałam na zegarek. Dziewiąta. Do moich uszu dotarł dźwięk tłuczonego szkła i dziwny, stłumiony głos z pewnością nie należący do pięcioletniej dziewczynki. Mężczyzna. Zapominając o kwiatach, chwyciłam w dłoń ciężki, miedziany świecznik i ruszyłam w stronę schodów. Mój oddech przyśpieszał z każdym krokiem, a serce biło jak szalone. Zanim zeszłam na dół, postanowiłam zajrzeć do pokoju mojej córeczki. Miałam dziwne przeczucie, którego nie mogłam nazwać. Przełknęłam ślinę i kopnięciem otworzyłam drzwi. Głośno dysząc, gorączkowo rozglądałam się po pokoju. Moje obawy się potwierdziły. Nie było jej... Mojej małej córeczki nie było... Nie zastanawiając się nad niczym pobiegłam na dół. Zalałam się łzami, ruszając w stronę kuchni. Teraz nie obchodziło mnie moje życie. Życie małej było najważniejsze. Zeskoczyłam dwa ostatnie schodki, wywracając się, a przy tym boleśnie raniąc w rękę. Szybko się jednak pozbierałam i kiedy miałam skręcić w stronę kuchni, wpadłam na kogoś. Zaczęłam się szarpać, kiedy poczułam, że mężczyzna próbując mnie unieruchomić, chwyta mnie za nadgarstki. 
- Puszczaj! Nie daruje Ci tego! Oddaj moje dziecko!- krzyczałam, nie zważając na jego słowa. 
- Amy! Amy uspokój się! To ja. Harry.- dopiero po chwili sens jego słów przeniknął do mojej podświadomości. Przestałam się wyrywać i z łzami w oczach spojrzałam w górę. Nasze spojrzenia się spotkały, a ja wtuliłam się mocno w jego tors. 
- Ty dupku! Nigdy więcej tego nie rób! Myślałam, że ktoś porwał Mie!- krzyczałam, czując jak chłopak wtula mnie do siebie mocniej. Położył brodę na czubku mojej głowy, a ja dopiero teraz odetchnęłam z ulgą. 
- Mamusiu! Przecież jestem tutaj!- usłyszałam za sobą dziecięcy krzyk i niemal natychmiast oderwałam się od Harry'ego. Chłopak z niechęcią mnie puścił, a ja podbiegłam do dziewczynki, tuląc ją mocno to siebie. Po moim policzku spłynęły kolejne łzy. Łzy ulgi. I szczęścia.
- Kochanie...- szepnęłam, a po chwili usłyszałam jej cichy głos.
- Mamo... dusisz...- szepnęła, a ja śmiejąc się puściłam ją.  Wstałam, wycierając resztę słonej cieczy z twarzy i przeniosłam wzrok ponownie na bruneta, który stał na środku kuchni, wpatrując się w nas jak w obrazek. 
- Jak tu właściwie wszedłeś?- spytałam, uświadamiając sobie jaką głupotę palnęłam. Zapomniałam, że dałam mu klucze kilka tygodni temu. Przez ostatnie dwa miesiące bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Przychodził prawie codziennie, nadal udzielając lekcji Mii i od czasu do czasu gdzieś ze mną wyskoczyć. Dobra... może było to trochę częściej niż "od czasu do czasu". Raz czy dwa zdarzyło się nawet, że u nas nocował. Nie ze mną oczywiście. Czytając Mii po prostu zasnął, a ja nie miałam serca go budzić. Wyglądał tak uroczo gdy spał. Zresztą... Zawsze wyglądał uroczo. Zwierzaliśmy się sobie ze swoich sekretów. Czasem były to głupoty, a czasem rzeczy, które wiedzieli o mnie nieliczni. Zyskał moje zaufanie. A ja zyskałam jego. Jednak wciąż mało o nim wiedziałam. Był doskonałym słuchaczem, ale kiedy pytałam go o jego życie, zmieniał temat. Śmiało mogę powiedzieć, że się zaprzyjaźniliśmy. Tak. To odpowiednie słowo. Harry świetnie sprawdzał się jako przyjaciel. Po stracie Liama miałam tylko jego. Oczywiście byli jeszcze chłopcy. Bałam się ich reakcji na to, że Harry tak często u mnie przebywa, jednak  ku mojemu zdziwieniu przyjęli to zaskakująco dobrze. 


Siedziałam na kanapie, czekając aż Gemma przyniesie z kuchni ciasta. 
- Dobra mam! A teraz opowiadajcie.- zagruchała pogodnie Gemm, wpadając do salonu z pudełkiem wafelków. Spojrzałam na nią, a potem na resztę czekając, aż ktoś wykona prośbę mojej przyjaciółki. Nikt jednak się nie odezwał. Poczułam tylko na sobie spojrzenia wszystkich obecnych. 
- Na co się tak patrzycie? Mam coś na twarzy?- zapytałam, wycierając twarz na której prawdopodobnie coś miałam. Odpowiedział mi tylko głośny śmiech chłopaków i blondynki. Patrzyłam na nich zmieszana, nie rozumiejąc o co im właściwie chodzi.
- Kochanie nie udawaj. Zauważyliśmy, że ty i Harry spędzacie ostatnio dużo czasu razem. Bardzo dużo czasu...- zaakcentowała ostatnie słowa i spojrzała na mnie, a potem na Harry'ego. Posłałam lokatemu krótkie spojrzenie, a on posłał mi jeden z jego pięknych uśmiechów. Spuściłam wzrok, czując, że się rumienię. Nie miałam pojęcia dlaczego, ale zawsze tak na niego reagowałam. Powinnam się już przyzwyczaić do jego obecności, ale jednak wciąż czułam to dziwne uczucie kiedy był blisko. To było... miłe.
- Harry uczy grać Mie na gitarze. Uważa, że mała ma talent.- uśmiechnęłam się niczym dumna matka, chcąc zmienić temat. 
- Tak? W takim razie zawołamy małą i spytamy, czy Hazzuś tylko uczy ją grać na gitarze, czy może coś jeszcze...- uśmiechnął się zadziornie Louis, a ja miałam zaprotestować, ale zrezygnowałam uznając, że to i tak zapewne nic nie da. Długo nie musieliśmy czekać, aż dziewczynka pojawi się w salonie. 
- Wujek Marchewa!- krzyknęła szatynka i wskoczyła chłopakowi na kolana. 
- I Zajuś, Zelek, wujek Hazzuś i ciocia Gema!- piała radośnie wskazując na Zayna, Nialla, Harry'ego i Gemme. Wszyscy się zaśmialiśmy, ale mój humor automatycznie zniknął, kiedy dotarło do mnie po co Mia tutaj przyszła.
- Dobra Choki. Opowiedz nam teraz grzecznie co wujek Hazzuś robi u was, oprócz nauki gry na gitarze.- zagadał łagodnie "Wujek Marchewa" na co dziewczynka oddała się namysłowi. Wszyscy czekali w napięciu na to co powie, a ja myślałam, że zaraz wybuchnę śmiechem. Kątem oka zauważyłam, że lokaty też z trudem powstrzymuje się od napadu głupawki.
- Noo... to zależy. Czasem coś gotują i wtedy strasznie brudzą, a potem to sprzątają kilka godzin. Głupole... Czasem oglądają filmy i wtedy tulą się do siebie na kanapie. raz zabrali mnie do kina i wtedy trzymali się za ręce!- krzyknęła podekscytowana dziewczynka, a ja zrobiłam facepalma. 
- To ciekawe... co jeszcze robią?- spytał Zayn, a ja myślałam, że zaraz uduszę wszystkich których miałam w zasięgu wzroku. 
- Czasem... każą mi iść do pokoju i się bawić...- ściszyła wzrok, a ja myślałam, że zaraz strzelę buraka wszech czasów. 
- Tak? I jak myślisz, co wtedy robią?- zabrał głos Niall, a ja wstałam i krzyknęłam nie wytrzymując:
- Uprawiamy seks Horan!- czułam na sobie zdezorientowane spojrzenia wszystkich obecnych.
- Mia, skarbie idź do siebie. Jutro mama kupi ci za to prezent.- powiedziałam, posyłając małej słodki uśmiech. Blondyn przełknął ślinę, zapewne czując, że to jego ostatnie minuty życia. Dziewczynka wybiegła z pokoju gruchając radośnie. Kiedy zniknęła z zasięgu mojego wzroku, posłałam mordercze spojrzenie moim przyjaciołom.
- Jesteście okropni! Z Harry nie łączy mnie nic oprócz przyjaźni.- powiedziałam zgodnie z prawdą, a Lou wstał i przytulił mnie.
- Amy. Nawet gdyby łączyło was coś więcej to my wszyscy wam gorąco kibicujemy. Nie mamy absolutnie nic przeciwko temu, że się zadajecie.- rzekł, a ja uśmiechnęłam się i wyłapałam jak Gemma puszcza Tomlinsonowi oczko. Uniosłam wzrok, posyłając loczkowi uśmiech, który odwzajemnił. 
- Samotność to najgorsze co może być. Harry robi wszystko, żebym była szczęśliwa. To było zadanie Liama, ale on mnie zostawił.- stwierdziłam, nadal patrząc brunetowi w oczy. Widziałam w nich współczucie i niewiarygodne szczęście. Nikt się nie odezwał. Dopiero po krótkiej chwili głos zabrał Zayn.
- Harry, chodź na moment.- wyszli z salonu i tego dnia już do nas nie wrócili. 


Po tym zdarzeniu Harry zadzwonił dopiero po trzech dniach. Gdy pytałam czemu się nie odzywał odpowiadał, że miał coś do załatwienia. Wiedziałam, że ściemnia, ale nie byłam typem osoby, która naciska. Do tej pory zastanawiam się jednak po co Zayn zabrał tak nagle Harry'ego. Cieszyłam się, że chłopcy zaakceptowali nasza znajomość. Zostały jeszcze tylko dwie kwestie. Megan i Liam. Gdy pytałam lokatego czy jego dziewczyna nie ma nic przeciwko temu, że tak często do mnie przychodzi odpowiadał, że teraz bardzo często gdzieś wyjeżdża, a kiedy pyta się gdzie był, wcale nie kłamie, że nie był u mnie. Po prostu zataja część prawdy, a jak sam twierdzi- to różnica. Postanowiłam nie przejmować się nią, bo przecież nic złego nie robiliśmy. Przyjaźń to nie zbrodnia. Pozostała ostatnia kwestia. Liam. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy próbował się ze mną skontaktować kilkanaście razy. Dzwonił, ale nie odbierałam. Pisał, że chce się spotkać. Nie odpisywałam. Z czasem nawet przestałam wyświetlać sms'y. Nie miałam zamiaru z nim rozmawiać. Nie po tym co powiedział wtedy w wywiadzie. Pogrążona we własnych myślach, nawet nie zauważyłam, że wciąż stoję w jednym miejscu, wpatrując się jak idiotka w Harry'ego. Ten uśmiechnął się do mnie szeroko, pokazując swoje urocze dołeczki. Był dzisiaj ubrany w elegancką, niebieską koszulę przy której odpiął sobie dwa pierwsze guziki przy szyi, czarne jeansy, a włosy jak zwykle miał w artystycznym nieładzie. Przygryzłam wargę uświadamiając sobie, że wygląda naprawdę seksownie. Zarumieniłam się, uświadamiając sobie, że on także lustruje mnie wzrokiem. Spuściłam głowę wiedząc, że mam na sobie tylko jego koszulkę, która sięgała mi do połowy ud i damskie bokserki, których i tak nie było widać. Mimo, że tego nie widziałam to czułam jak podchodzi do mnie i nie myliłam się, bo nie minęła chwila, a poczułam na swoim podbródku jego dłoń. Uniósł moją twarz i kąciki naszych ust automatycznie uniosły się do góry. 
- Wszystkiego najlepszego Amy.- odrzekł, a ja uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Dopiero wtedy coś sobie uświadomiłam. Wtuliłam się w niego i wyszeptałam do ucha:
- Dziękuję, Harry. Jesteś najlepszy.- wtuliłam się mocno w jego tors. Kiedy się od siebie oderwaliśmy zauważyłam, że na stole leżą trzy talerze, a na środku widnieje wazon z kwiatami, które miałam w ogródku. 
- Czy to moje kwiaty z ogrodu?- spytałam, unosząc brew. Harry podrapał się po głowie, a Mia, która pojawiła się obok niego znikąd zaśmiała się pod nosem. 
- No cóż...- zaśmiałam się i pocałowałam Mie w policzek. Harry zrobił minę zranionego psa, ale się nie odezwał. Kiedy zjedliśmy naleśniki, które zrobił nam loczek, zastanawiałam się co będziemy robić przez dalszą część moich urodzin. Zaproponowałam filmy, wypad do kina, na lody, ale oni na wszystko odpowiadali "nie". 
- Amy, idź przygotuj się do wyjścia. Załóż coś wygodnego. Może być odrobinę eleganckie, ale nie musi. Mamy dla ciebie niespodziankę.- wyszczerzył się Hazza, a ja zmarszczyłam brwi.
- Posprzątamy.- uprzedził moje pytanie, a ja posłałam mu szeroki uśmiech. Ruszyłam w stronę piętra, ale zanim weszłam na schody, odwróciłam się jeszcze i podchodząc do bruneta ucałowałam go w policzek.
- Dziękuję za róże.- szepnęłam, posyłając mu szeroki uśmiech. 


POV Harry


Siedziałem, wpatrując się w dziewczynę, która ze smakiem zajadała śniadanie, które dla niej przygotowałem. Cholernie cieszyłem się, że wywołałem uśmiech na jej twarzy. Kochałem kiedy się uśmiechała. Była wtedy piękniejsza niż zwykle o ile to w ogóle było możliwe. Zaprzyjaźniłem się z nią. Zaufała mi, choć nie powinna, ale skąd ona mogła o tym wiedzieć. Wiedziałem, że nie powinienem pozwolić, aby się do mnie przywiązała, ale to okazało się niemal niemożliwe. Wszystko czego pragnąłem to spędzić z nią troszkę czasu, słyszeć jej głos i czuć jej dotyk na swojej skórze. Wiedziałem, że bała się reakcji Megan, ale sam dziwiłem się, że blondynka tak często teraz znikała. Było mi to jednak na rękę i nie obchodziło mnie zbytnio gdzie i z kim się szlaja. Ważne, że nie miała świadomości, że spotykam się z Amy. Chłopacy też nie mieli problemów z tym, że się spotykamy. Tylko Zayn wziął mnie na rozmowę w cztery oczy prosząc,  żebym jej nie ranił i żebym się zastanowił czy warto. Ale on nie miał o niczym pojęcia. Nie wiedział co czuję, kiedy ona jest blisko. Nie miał pojęcia jak na nią reaguję. Na pewno nie jak na przyjaciółkę. Ale ona nie mogła się nigdy dowiedzieć, że jest dla mnie kimś więcej. Nikt nie mógł się dowiedzieć. Kiedy zjedliśmy, odezwałem się do brunetki, która wciąż miała na sobie moją o wiele za dużą koszulkę w której wyglądała naprawdę uroczo i od dziesięciu minut rzucała różne propozycje spędzenia dzisiejszego dnia, na które wraz z Mią odpowiadaliśmy "nie".
- Amy, idź przygotuj się do wyjścia. Załóż coś wygodnego. Może być odrobinę eleganckie, ale nie musi. Mamy dla ciebie niespodziankę.- powiedziałem i posłałem jej szeroki uśmiech. Dziewczyna zmarszczyła brwi, patrząc na nas podejrzliwym wzrokiem.
- Posprzątamy.- zapewniłem, uprzedzając jej pytanie. Amy uśmiechnęła się szeroko i poczęła kierować się w stronę schodów. Odprowadzałem ją wzrokiem, kiedy ona niespodziewanie się odwróciła i podbiegając do mnie, ucałowała w policzek.
- Dziękuję za róże.- wyszeptała, posyłając mi kolejny uroczy uśmiech, zanim ostatecznie zniknęła z pola mojego widzenia. Stałem jeszcze chwilę wpatrując się przed siebie. W głowie krążyło mi tylko jedno pytanie. Jakie róże?





Jeśli czytasz- zostaw komentarz :) To naprawdę dodaje motywacji! <3


Witam mordencje! Dzisiaj notka krótka ;) Jestem na majówce w Norwegii. Rozdział się pojawił- co prawda miał być dłuższy, ale postanowiłam go rozdzielić na dwa :) 
A tymczasem proszę o komentarze :) One naprawdę dodają motywacji! Za wszelkie błędy przepraszam, gdyż niestety laptop od cioci nie podkreśla błędów ;c Co sądzicie o rozdziale? O relacji Harry'ego i Amy? No i kto podarował Amandzie róże skoro to nie był Styles? Czekam na wasze sugestie ;) Do następnego mordencje ! <3 




















12 komentarzy:

  1. wowowow! więc kto dał jej te róże? :D
    wspaniały rozdział! :* nie mogę się doczekać kolejnego <3
    /Marcysia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam! Ale nie mam pojęcia co napisać.
    Chciałabym żeby byli razem, to takie so cute, awww ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepsze opowiadanie ever :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Słodko... zachowują się jak rodzina :) Kocham i czekam na następny :P /Jagoda

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże to jest genialne. Po prostu nie mogę znaleźć słów, żeby to opisać. Powiem tyle, że już kocham to opowiadanie i z nie cierpliwością czekam na następny rozdział. ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaaa w końcuuu nowy rozdział :D I to takiii Awww Cudownyy.. zresztą jjak zawsze :* Wstaw jak najszybciej kolejny bo nie mogę się już doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku, w końcu miałam troszkę czasu i zabrałam się za czytanie rozdziału.
    A więc...Harry rzeczywiście jest uroczy. Na początku go nie znosiłam, ale teraz wydaje się całkiem w porządku. Nie jest taki, ponury, jak w moim opowiadaniu ( tak w ogóle to uwielbiam porównywanie naszych bohaterów ;))
    Mia i Wujek Marchewa są najlepsi! Uwielbiam ich, hihi. Louis to chyba najpozytywniejsza osoba w tym blogu, zupełne przeciwieństwo mojego Lou. Całe szczęście, ze nie ma jak na razie Megan, bo ona strasznie psuje mi humor. Szkoda, że Amy nie pogodziła się do tej pory z Liamem. I coś mi się wydaję, że te róże są właśnie od niego. Albo od Toma...nie, nie, nie, raczej od Liama. Chyba nie muszę pisać, że rozdział jak zwykle niesamowity itd....bo zawsze takie są! Genialnie piszesz!
    Jeżeli chodzi o te egzaminy to lepiej nie pytać. Chyba najgorsza była historia i część przyrodnicza. Masakra jakaś. Matma też była beznadziejna, no ale cóż. Nie, nigdy nie zamierzałam wybrać się do liceum. Wolę techniku ( technik architektury krajobrazu). Niestety moje plany życiowe potoczyły się fatalnie, gdyż nie znalazła się szkoła, do której chciałabym uczęszczać. Wybierałam jakby na gapę. Praktycznie nie mogę podzielić swojej pasji ( rysowania) z zawodem. To masakryczna dla mnie wiadomość. Ale mam nadzieję, że tobie lepiej poszły egzaminy i cieszysz się z kierunku, jaki wybrałaś.
    A tak w ogóle to co dla ciebie było najtrudniejsze? ( polski to bułka z masłem, hih)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawaliłam po całości xd niby na pierwszy rzut oka łatwe, ale jak musisz przeczytać wszystko ze zdumieniem w ch** tekstu to jeszcze ta presja czasowa. Matma i przyrodnicze masakra... Teraz pozostaje mi tylko podbijać oceny żeby mieć chociaż to 120 pkt do rekrutacji w liceum. Eh xd Pozyjemy zobaczymy :c a w Twojej okolicy nie ma liceum plastycznego? U mnie jest ;)

      Usuń
    2. Niestety nie. Mieszkam niestety w zadupiu, że tak się wyrażę.

      Usuń
  8. LUDZIE, KOMENTOWAĆ, NIE ŻAŁOWAĆ!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. jej ale sie dzieje :D rozdział cudny ale te róże... Hm może Liam się opamiętał? W sumie wole jego niż Harrego xD
    Życzę weny
    Eda

    OdpowiedzUsuń